czwartek, 19 września 2013

Gillian Flynn "Ostre przedmioty"


Zachwycałam się ostatnio powieściami Gillian Flynn. Pierwszą przeczytałam świetną "Zaginioną dziewczynę". To najnowsza powieść tej pisarki. Zauroczona postanowiłam zapoznać się z całą jej twórczością. Nie było tego dużo. Najpierw przeczytałam "Mroczny zakątek", a teraz zabrałam się za "Ostre przedmioty". Muszę przyznać, że droga, którą przeszła Flynn jest imponująca. Z jednej strony żałuję kolejności, w jakiej czytałam jej książki, a z drugiej to się z tego powodu cieszę. W twórczości Flynn widać jak wyrabia się jej warsztat. Zasada jest prosta - im starsza powieść, tym słabsza. Dlaczego cieszę się, że zaczęłam od najlepszej? Bo gdybym zaczęła od "Ostrych przedmiotów", to na tej książce moja znajomość z autorką pewnie by się zakończyła. A tego bym nie chciała. 
Camille Preaker nie miała łatwego życia. Wychowywana przez ekscentryczną matkę i wycofanego ojczyma zachorowała na depresję. Swój ból wyładowywała wycinając słowa na swoim ciele. To właśnie sprawiło, że dziewczyna trafiła do szpitala psychiatrycznego. Po zakończeniu leczenia podejmuje pracę w lokalnej gazecie. Szef przydziela jej sprawę dwóch zamordowanych dziewczynek.Aby przeprowadzić dziennikarskie śledztwo Camille musi wrócić do swojego rodzinnego miasteczka i po raz kolejny zmierzyć się z duchami przeszłości i swoją dysfunkcyjną rodziną. 
Przyznam szczerze, że autorka nie przekonała mnie. Jeszcze postać Camille jest dość dobrze nakreślona, jednak pozostałe postacie są dla mnie nierzeczywiste i karykaturalne. Piękna i bogata matka z zaburzeniami osobowości, ojczym, który dla odmiany nie ma żadnej osobowości i Amma - młodsza siostrzyczka, której zupełnie nie kupuję. Czytając o niej raz miałam wrażenie, że czytam o 17-latce, raz o 8-latce. Rozumiem, że być może takie było zamierzenie autorki, jednak mnie, jako czytelnika, to nie przekonuje. W tej książce wszyscy byli dziwni i nierealni. Żadnej z tych postaci nie mogłam wyobrazić sobie w realnym życiu. 
Sam pomysł na fabułę nie jest zły. Rozwiązanie zagadki mimo wszystko zaskakiwało. Autorka wprowadziła do powieści tyle nienormalności, że łatwo było typować mordercę, a jednak i tak nie spodziewałam się takiego zakończenia. Dla mnie wszyscy w tej książce, dla dobra społeczeństwa, powinni trafić do zakładów zamkniętych. To niedobrze czuć niechęć do wszystkich bohaterów. Czytając lubię się jednak z kimś identyfikować. 
"Ostre przedmioty" to debiut Gillian Flynn i jak na debiut powieść ta nie jest zła. Zazwyczaj trudno jest oceniać pisarza po jego pierwszej książce - nie wiadomo jak się rozwinie. W tym przypadku mogę jednak spokojnie stwierdzić, że pisarka poszła dobrą drogą. Jestem fanką Gillian Flynn i z przyjemnością przeczytam jej kolejne książki. 

Gillian Flynn, Ostre przedmioty, G+J Gruner&Jahr, 2013

12 komentarzy:

  1. Ale to dobry kierunek, pisarka się wyrabia. Gorzej, gdy któryś zachwycił na początku kariery, a potem pisze słabo... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie jestem po lekturze "Zaginionej dziewczyny" - genialnej w moim odczuciu. I miałam nadzieję cichą, że pozostałe książki również będą na wysokim poziomie. I tak przeczytam inne pozycje, czytałam o nich dużo dobrych opinii. :) No a na kolejne książki tym bardziej będę czekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zobaczysz, jaką drogę przeszła autorka. Rozwija się świetnie :)

      Usuń
  3. Nie wiem jeszcze po którą książkę tej autorki sięgnę najpierw, ale jeśli będzie to powieść "Ostre przedmioty" to będę pamiętać, żeby w razie czego nie zniechęcać się do twórczości Flynn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W żadnym wypadku. Poza tym "Ostre przedmioty" to dość utytułowana powieść :)

      Usuń
  4. Przepraszam za zupełnie niemerytoryczny komentarz, ale nie mogę się powstrzymać. Ostatnio ilekroć chcę wejść na Twojego bloga wpisuję zamiast "booksonmymind", "boobsonmymind", ciekawe co na to Freud :) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha.. no cóż, serio nie wiem co na to powiedzieć :D

      Usuń
  5. Debiut to debiut, ja tam lubię debiuty, zwłaszcza takich autorów, którzy nie poprzestali na jednej powieści - fajnie obserwować rozwój pisarza. Flynn jeszcze nie znam, choć mam na celowniku. I, przyznaję, raczej sięgnę po "Zaginioną dziewczynę" najpierw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Gorzej kieyd jest odwrotnie - po świetnym debiucie jest z książki na książkę coraz słabiej. Podtrzymuję opinię, że Gillian Flynn świetnie pisze :)

      Usuń
  6. Mam na polce, to mowisz, zeby nie czytac jako pierwszych?

    OdpowiedzUsuń