books on my mind: maja 2015

sobota, 23 maja 2015

David Hewson "Domek dla lalek"


Zaginęła córka wiceburmistrza Amsterdamu Wima Prinsa - Katja. Do domu jej ojca wysłano zakrwawioną lalkę, trzymającą w dłoni kosmyk włosów zaginionej. Wszystko wskazuje na to, że policja ma do czynienia z tym samym porywaczem, który trzy lata wcześniej uprowadził Anneliese - córkę detektywa Pietera Vosa. Nie mogąc odnaleźć córki Vos popadł w obsesję. Zrezygnował z pracy w policji i całe dnie spędza w muzeum, obserwując zabytkowy domek dla lalek Pertonelli Oortman. Teraz komisarz de Groot zrobi wszystko, żeby Vos wrócił do służby i odnalazł Katję. Pomóc ma mu w tym młodziutka Laura Bakker. Czy sprawy są powiązane? Czy miejscowi gangsterzy mogą wiedzieć, co stało się z dziewczętami? Czy uda się odnaleźć Katję i wyjaśnić sprawę Anneliese?
"Domek dla lalek" to druga, po "Dochodzeniu", powieść Davida Hewsona, jaką czytałam. "Dochodzenie" oparte było na scenariusz do serialu pod tym samym tytułem. Teraz autor ma w planach stworzenie serii kryminałów, których akcja umiejscowiona ma być stolicach europejskich. Był już wenecki "Cmentarz tajemnic". Teraz dostaliśmy "Domek dla lalek", z akcją w Amsterdamie. 
David Hewson ma talent do tworzenia skomplikowanych, nieoczywistych zagadek kryminalnych. Tak, jak w poprzedniej powieści, tak w tej, wszystko dodatkowo wiąże się z lokalną polityką. Póki co pomysł mi się podoba, mam tylko nadzieję, że w kolejnych książkach autor nie wykorzysta tego samego schematu. To byłoby rozczarowujące. 
Bohaterowie powieści są dobrze zarysowani, jednak nieco brak im oryginalności. Vos jest oczywiście uosobieniem sprawiedliwości, nosi znoszone ubrania i mieszka na barce. Laura jest młoda, idealistyczna i nieco wyrywna. Są naszkicowani dokładnie według wzoru na bestsellerowy kryminał. Do tego mamy poczciwego gangstera, wyrachowanych polityków i oczywiście czarne charaktery. Są pościgi, strzelaniny i zaskakujące zwroty akcji. Jak na Holandię przystało mamy też kanały, rowery i trawkę. Niby nic oryginalnego, niby wszystkiego moglibyśmy się spodziewać. A jednak nie! Od powieści Davida Hewsona trudno się oderwać. Nie jesteśmy w stanie odgadnąć, kto jest tu winny, ani jak potoczy się akcja. Dajemy się prowadzić i zaskakiwać. Krótkie rozdziały utrzymują naszą uwagę, napięcie jest odpowiednio budowane, a atmosfera mroczna. Tajemnica goni tajemnicę, kłamią wszyscy. Wszystko prowadzi nas do zaskakującego finału.
"Domek dla lalek" to dobry kryminał i z pewnością przeczytam kolejne książki Davida Hewsona. Myślę, że to świetna lektura dla wszystkich miłośników mocnych wrażeń. 


David Hewson, Domek dla lalek, Wydawnictwo Marginesy, 2014, s. 446
SzczecinCzyta.pl

środa, 20 maja 2015

Jørn Lier Horst "Psy gończe"



Jestem fanką skandynawskich serii kryminalnych. Niestety, w zalewie nowych tytułów, coraz trudnej wyłowić perełki. Każdy autor reklamowany jest jako prawdziwe objawienie, a jego powieść jako dzieło w swoim gatunku. Często zapowiedzi te są mocno na wyrost. Tym bardziej cieszy mnie, kiedy uda mi się trafić na serię, która mi się podoba. Tak właśnie jest z książkami Jørna Liera Horsta z cyklu "William Wisting". 
Przeszłość wraca i uderza w Williama Wistinga z wielka siłą. Kilka lat temu dowodził on śledztwem w sprawie zaginięcia i morderstwa młodziutkiej Cecilii Linde. Zabójcę złapano i osądzono. Jednak teraz oskarża on policjanta o sfałszowanie dowodów. Niestety wszystko wskazuje a to, że były więzień ma mocne dowody na potwierdzenie swoich słów. Czy to koniec kariery Williama Wistinga? Wszystko na to wskazuje. Jednak zawieszony w obowiązkach policjant nie zamierza się poddać. Zamierza zrobić wszystko, żeby udowodnić swoją niewinność. Może liczyć na wsparcie swojej córki Line - dziennikarki lokalnej gazety.
"Psy gończe" są drugą, po "Jaskiniowcu" wydaną w Polsce książką z tego cyklu. O "Jaskiniowcu" pisałam TUTAJ. "Psy gończe" są wcześniejszym tomem tej serii, więc wydarzenia w nich zawarte chronologicznie miejsce mają przed zdarzeniami z "Jaskiniowca". To może stanowić problem dla osób, które zwracają uwagę na chronologię w seriach. Jednak w mojej ocenie, nie stanowi to dużego problemu i czytelnik bez problemu może odnaleźć się w świecie Williama Wistinga.
Muszę przyznać, że "Psy gończe" podobały mi się bardziej, niż "Jaskiniowiec. Zagadka kryminalna jest tu bardzo interesująca i odpowiednio skomplikowana. Trudno odgadnąć jej rozwiązanie, tym bardziej, że ciągle pojawiają się nowe wątki i tropy. Policjant szuka nie tylko mordercy, ale również osoby, która jest odpowiedzialna za sfałszowanie dowodów w sprawie Cecilii Linde.
Akcja toczy się wartko i trzyma czytelnika w nieustannym napięciu. Bardzo łatwo dać się porwać autorowi i z zapartym tchem śledzić losy bohaterów. Trudno oderwać się od lektury i łatwo zarwać przez nią noc. Bohaterowie są zbudowani w dość stereotypowy sposób - mamy policjanta, który jest uosobieniem sprawiedliwości, mamy bystrą dziennikarkę, która bez namysłu skłonna jest narazić się na niebezpieczeństwo. Są tu również sprawiedliwi fachowcy i pełnokrwiste czarne charaktery.
Jørn Lier Horst daje nam wszystko to, czego oczekujemy po dobrym kryminale. Dlatego tez, jeśli szukamy pewniaka, to spokojnie możemy sięgnąć po książki tego autora. Mam nadzieję, że wydawca zdecyduje się na wydanie pozostałych części cyklu i z całą pewnością po nie sięgnę. 



Jørn Lier Horst, Psy gończe, Smak Słowa, Sopot 2015, s. 387

poniedziałek, 11 maja 2015

Kristina Ohlsson "Papierowy chłopiec"


Każdy pamięta straszne opowieści i legendy miejskie, jakie słyszał w dzieciństwie. Czy to opowieść o porywającej dzieci czarnej wołdze czy ostrzeżenia przed grupą satanistów, którzy mieli składać ofiary z ludzi. Wszystkie te opowieści mają na celu jedno - nauczenie dzieci większej ostrożności. Mają sprawić, że nie będą rozmawiać z nieznajomymi, będą unikać chodzenia po zmroku i odludnych miejsc oraz będą słuchały się rodziców. Tak też było z opowieścią o Papierowym Chłopcu. To ją opowiadali swoim pociechom rodzice kilku izraelskich kibuców. Co wspólnego może mieć ta legenda miejska z morderstwami w odległej Szwecji?
W Sztokholmie zastrzelono nauczycielkę ze szkoły żydowskiej. Wkrótce potem znika dwóch chłopców - członków tej samej gminy żydowskiej. Rodzice i cala społeczność są bardzo zaniepokojone. Zastanawiają się czy morderstwo i porwanie są ze sobą powiązane i czy zagrożone jest bezpieczeństwo innych dzieci. Czy zbrodnie mają podłoże antysemickie? Wydarzenia te zbiegają się w czasie z rozmowami kwalifikacyjnymi na stanowisko szefa ochrony, jakie prowadzą władze gminy. Na miejsce przybywa Efraim Kiel. Zatrudniony zostaje były policjant Peder Rydh. 
Sztokholmska policja prowadzi śledztwo, Przewodzi mu były przełożony Rydha, komisarz Alex Recht i jego niezawodna prawa ręka Federika Bergman. Wiele tropów prowadzi do Izraela. Policja o pomoc prosi przedstawicielkę szwedzkich sił bezpieczeństwa - Eden Lundell. Sprawa porwanych chłopców zatacza coraz szersze kręgi. Jaki ma związek z dawno zapomnianą legendą o Papierowym Chłopcu? Czy policjantom uda się odnaleźć sprawcę?
"Papierowy chłopiec" to piąta część cyklu o Federice Bergman. Nie czytałam wcześniejszych części i spokojnie odnalazłam się w powieści. Jednak odniesienia do wcześniejszych tomów były na tyle wyraźne, że prawdopodobnie sporo straciłam zaczynając lekturę tej serii od środka. Z pewnością cały wątek Pedera Rydha byłby bardziej interesujący, gdyby znało się jego wcześniejsze losy. Z pozostałymi postaciami było dużo łatwiej, 
Pomysł na fabułę autorka miała świetny. Zaintrygowała mnie żydowska legenda i tajemnicze zabójstwa. Autorka nie oszczędza ani bohaterów, ani czytelnika. Wydarzenia z przeszłości przeplatają się tu z teraźniejszością. Muszę przyznać, że wymyślona przez autorkę zagadka jest intrygująca i zaskakująca. Nieco gorzej ze szczegółami, jednak nie zakłóca to odbioru powieści. Bohaterowie są barwni, chociaż momentami irracjonalni. O tym, jak nazywa się cykl dowiedziałam się już po lekturze i przyznaję, że nigdy nie wpadłabym na to, że postacią pierwszoplanową i najistotniejsza w tej serii jest Federika. Być może w pozostałych częściach cyklu jest ona bardziej wyrazista i wyeksponowana, lecz w  "Papierowym chłopcu" jest nieco bezbarwna i mało charakterystyczna. 
"Papierowy chłopiec" to ciekawa powieść kryminalna. Czyta się ją dobrze. To świetny wypełniacz na cieple popołudnie. Tym bardziej, że powieściowa pogoda będzie nam ładnie kontrastowała z majowym słońcem. Polecam ją szczególnie miłośnikom mrocznych, skandynawskich klimatów. Osoby, które za takimi nie przepadają, mogą się poczuć lekturą przytłoczone.

Kristina Ohlsson, Papierowy chłopiec, Prószyński Media, 2015, s. 592, tłum, Wojciech Łygaś
SzczecinCzyta.pl

piątek, 1 maja 2015

Stosik majowy



Który to już mój majowy stosik? Sprawdziłam - czwarty. Mam wrażenie, że czas mija coraz szybciej. Mimo, że dni są coraz dłuższe, to czasu mam coraz mniej. Zamiast czytać, pakuję. Przygotowania do przeprowadzki zajmują mi całe popołudnia i weekendy. W takim przypadku duża ilość książek w domowej biblioteczce stanowi dość spore wyzwanie. Spakowałam 25 kartonów samych książek. I problem nawet nie w ilości, ale w ich wadze. Jakie one są ciężkie! No cóż, trudno się z nimi rozstać. A do tego stale przybywają kolejne :)
Do zdjęcia pozoawały dzisiaj: "1914" Paula Hama, z Wydawnictwa Czarne "Imperium księżyca w pełni" S.C.Gwynne oraz "Czasy secondhand" Swietłany Alekijewicz, nastęnie Roman Sardou i jego "Fraulein France". W końcu udało mi się kupić "W ogrodzie bestii" Erika Larsona. Czytać też będę drugi tom "Jaskiniowca' czyli "Psy gończe" Jorna Lier Horsta. No i na samej górze Dawid Hewson i "Domek dla lalek". 
To teraz wracam do pakowania, a Wam życzę pięknej majówki i mnóstwa czasu na lekturę na świeżym powietrzu :)