books on my mind: czerwca 2015

sobota, 27 czerwca 2015

Volker Ullrich "Hitler. Narodziny zła. 1889-1939"


Wydawać by się mogło, że o Hitlerze napisano już wszystko. Wiemy, kiedy się urodził, jakie miał dzieciństwo, co go ukształtowało jako polityka, jak doszedł do władzy i w końcu, jak zmarł. Istnieje wiele książek poświęcony fenomenowi Fuhrera. Niemal w każdej dekadzie od 1933 roku wydawana była kolejna biografia. Kilka z nich, takie jak pierwsza, wydana w 1936 roku - urodzonego w Niemczech dziennikarza i historyka żydowskiego pochodzenia Konrada Heidena, przez powstałe już po wojnie opracowania Allana Bullocka, Joachima Festa czy Iana Kershawa, aż po za wydany w zeszłym roku reportaż biograficzny Johna Tolanda, uznawane są za klasyki gatunku - wyjątkowo dokładne, rzetelne i kompletne. Istnieje wiele innych, mniej lub bardziej znaczących tytułów - od dość ogólnie i szeroko omawiających czasy  i postać, aż po wąsko wyspecjalizowane, łączące wodza z różnymi aspektami życia społecznego i politycznego, nauki czy paranauki. I tu pojawia się pytanie: czy możemy dowiedzieć się o Hitlerze czegoś nowego? Okazuje się, że tak.
Niemiecki historyk Volker Ullrich podjął się bardzo trudnego zadania. Zdając sobie sprawę z tego, jak dokładnie opisano życie Adolfa Hitlera podejmuje się pokazać go czytelnikom z innej strony - jako człowieka. Wprawdzie wcześniejsze biografie były bardzo rzetelne, lecz w gąszczu faktów gubiła się gdzieś magnetyczna osobowość Hitlera. Jak zrozumieć fenomen tej postaci, jak pojąć, co porywało ludzi z jego otoczenia oraz tłumy, jeśli nie poznamy fascynującej osobowości Fuhrera? Nie był geniuszem, nie był wybitnie inteligentny, ani nie miał szczególnych umiejętności społecznych, jednak miał w sobie coś, co kiedyś zaintrygowało Niemców, co sprawiło, że dla niego byli gotowi popełniać niewyobrażalne zbrodnie. Czy jego talent oratorski wystarczył, żeby zaczarować tłumy? Czy wypowiadane w ekstazie mowy wystarczyły, aby doprowadzić naród do zguby?
Volker Ullrich szuka klucza do osobowości Hitlera prawdziwego, nie tego wykreowanego na potrzeby mas. Próbuje zrozumieć, jak człowiek, który nie podróżował wiele, nie znał świata, ani języków obcych, mógł kształtować światopogląd milionów ludzi. Korzysta z publikowanych wcześniej materiałów, ale również z tych, które były wcześniej niedostępne, a także z prywatnych listów, notatek, komentarzy i wspomnień Niemców i korespondentów zagranicznych. Omawia krążące plotki i udowadnia, że nie ma w nich prawdy. Podejmuje wątki wspominane przez swoich poprzedników - biografów i rozwija je. Ustosunkowuje się również do innych źródeł, opracowań, a nawet filmów o Hitlerze.
Książkę Volkera Ullricha czyta się, jak pasjonującą powieść. Język, którym operuje jest przyjemny w odbiorze. Nie ma tu akademickiego żargonu, a momentami, niektóre sformułowania są wręcz potoczne. Generalnie ułatwia to lekturę, chociaż przyznaję, że może przeszkadzać miłośnikom literatury naukowej.
"Hitler. Narodziny zła. 1889-1939" to świetna książka. Z całą pewnością autor ma wielkie szanse na dołączenie do elitarnego grona szanowanych przez siebie najlepszych biografów Hitlera. To obowiązkowa lektura dla każdej osoby zainteresowanej postacią wodza oraz III Rzeszą. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom oraz na pozostałe pozycje z serii wydawniczej "Oblicza zła".

Volker Ullrich, Hitler. Narodziny zła. 1889-1939, Prószyński i S-ka, 2015, s. 1023
tłum. Michał Antkowiak
Tekst dla SzczecinCzyta.pl

środa, 17 czerwca 2015

Romain Sardou "Fraulein France"



Rok 1940. Niemiecka armia, w chwale dumnych zdobywców, wkracza do Francji. Ta, większe historyczne pokrewieństwo czuje z Niemcami, niż z Anglikami, dlatego poddaje się bez walki.  Paryż wita zdobywców wszystkim, co w nim najlepsze. Dla oficerów i bohaterów otwierają się domy francuskiej arystokracji. Leje się wino, gra muzyka, a miejscowe domy publiczne zapewniają doborowe towarzystwo. "Sfinks" to najlepszy z tego typu przybytków. Pewnego dnia w jego progach staje olśniewająco piękna kobieta o symbolicznym imieniu France. Szybko staje się główną atrakcją Paryża. Wszyscy o niej mówią, wszyscy ją podziwiają. Zachwyceniu nią Niemcy obsypują się klejnotami i podarkami. France nie mówi wiele, za to ma zasady - z jej usług korzystać mogą jedynie wybrani przez nią oficerowie najwyższego szczebla. Ta jej niedostępność czyni z niej obiekt pożądania młodego bohatera wojennego Fredricha Grimma. Nie wie on jednak, że France prowadzi własną wojnę i ma tylko jeden cel - zemstę.
Pisząc swoją powieść Roman Sardou oparł się na źródłach historycznych. Nie dotyczą one samej opowieści o France, ale dotyczą tła powieści. Na końcu książki znaleźć można spis uszczegółowień poszczególnych faktów i wyjaśnienie kontekstu historycznego "Fraulein France". Powieść składa się z dwóch historii. Pierwsza z nich mówi o triumfach armii niemieckiej oraz o wydarzeniach na francuskiej prowincji. Wiele osób zarzuca autorowi, że ta część powieści jest chaotyczna. Nie zgadzam się z tą opinią. Właśnie to wprowadzenie było dla mnie bardziej interesujące. Druga część powieści, to losy France, od momentu jej przybycia do Sfinksa, aż do kresu jej misji, Tu bywało różnie. Język powieści nie zachwyca. Sporo jest banału i przewidywalności. Bywają również uproszczenia. Przyznaję, że nie "kupiłam" tak zbudowanej postaci. Jej przedstawieniu brakowało tajemniczości, w moich oczach nie była intrygująca, ani wyjatkowa. Czytając odnosiłam wrażenie, że dobry pomysł na fabułę rozszedł się gdzieś w suchym, momentami naiwnym sposobie narracji. Szkoda. 
Jestem przekonana, że "Fraulein France" znajdzie wielu miłośników. Szczególnie spodoba się wielbicielom Paryża, którego atmosferę oddaje. Myślę, że powieść stanowi pewne rozliczenie Francuza z przeszłością jego narodu. Z pewnością łatwiej jest zrozumieć, co kierowało Francuzami w czasie wojny. Świetnym przykładem francuskiego pragmatyzmu jest arystokrata, który córkę wysyłał do łózka niemieckiego oficera, a syna do ruchu oporu. "Nie trzyma się wszystkich jajek w jednym koszyku". Bardzo kłóci się to z polską walecznością, jednak trudno ocenić, która postawa na dłuższą metę jest skuteczniejsza. 


Romain Sardou, Fraulein France, Dom Wydawniczy Rebis, 2015, s. 280, 
tłum. Monika Szewc-Osiecka
Tekst dla SzczecinCzyta.pl

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Stosik czerwcowy


Kiedyś myślałam, że osoby, które nie pracują, mają mnóstwo wolnego czasu i mogą czytać do woli. Teraz okazuje się, że nic bardziej mylnego. Nigdy nie byłam tak zajęta, jak teraz. Na szczęście udaje mi się wygospodarować trochę czasu na lekturę. Tym bardziej, że teraz mogę poczytać również rano - to mój ulubiony czas powieści. 
A jakie książki w maju przybyły do mojej biblioteczki (i od razu do kartonów :) )? Od dołu: bardzo chwalona książka Magdaleny Grzebałkowskiej "1945. Wojna i pokój", dalej powieść, której biblioteczny egzemplarz już pozował w stosikach, czyli "Król Jezus" Roberta Gravesa. Następne są "Furie Hitlera" Wendy Lower. "Bez litości" Jamesa Scotta, to powieść, która zapowiada sie bardzo interesująco. Kolejną książką są "Korzenie totalitaryzmu" Hannah Arendt - mam nadzieję, na fascynującą lekturę. No i na samej górze "Uwikłanie" Zygmunta Miłoszewskiego. 

Teraz pozostaje mi życzyć Wam pięknego czerwca i udanej lektury. No i trzymajcie za mnie kciuki :)