Stephen King jest już marką samą w sobie. Każda jego kolejna powieść to prawdziwe wydarzenie, z niecierpliwością oczekiwane przez liczne grono jego fanów. Teraz do gry wprowadza swoich spadkobierców - synów Joe Hilla i Owena. To właśnie z tym ostatnim napisał swoją najnowszą powieść "Śpiące królewny".
Miasteczko Dooling w Zachodniej Wirginii niczym nie różni się od innych miasteczek w Stanach Zjednoczonych. Kryzys ekonomiczny sprawia, że ceny nieruchomości w okolicy spadają, ale mimo to, wiele domu stoi pustych. Szeryfem jest tu Lila Nordcross. Jej mąż Clint jest psychiatrą w miejscowym więzieniu kobiecym. Tutejsi mężczyźni spotykają się w barze. W szkole spotkać można kolejne pokolenie sfrustrowanej młodzieży. Gang produkuje i sprzedaje narkotyki. Zaś znana wszystkim z imienia bezdomna, każdego dnia przechodzi po ulicach. Życie toczy się swoim tempem. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. W dramatycznych okolicznościach, w miasteczku pojawia się tajemnicza kobieta Eva Black. W tym samym czasie wybucha epidemia nieznanej choroby - kobiety zapadają w sen, z którego już się nie budzą. Ich ciała spowijają dziwne kokony. Wkrótce okazuje się, że choroba, której epicentrum jest Dooling, opanowuje cały świat. Kobiety podejmują karkołomną walkę z sennością, zaś mężczyznom przyjdzie stoczyć trudniejszą walkę - ze swoją naturą.
Powieść Kingów początkowo czyta się świetnie. Zawiązanie fabuły jest interesujące. Dość szybko poznajemy kolejnych bohaterów. Książkę otwiera ich spis. Trochę przeraziła mnie ich mnogość, jednak są wprowadzani w taki sposób, że czytelnik nie ma z tym problemu. Trudno powiedzieć, kto jest tu głównym bohaterem. Z całą pewnością jest ich kilku. Z pewnością jest to Eva Black, ale też Lila, Clint, czy Frank. Te postaci są wyraziściej zarysowane. Być może, jak w przypadku Franka, w nieco przerysowany, jednowymiarowy sposób. Część pierwszą powieści czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Bliżej jej było do znanych mi już powieści Stephena. Małe miasteczko z jego mieszkańcami. Jednak klimat we wcześniejszych książkach Kinga ojca uwiódł mnie i zachwycił. W "Śpiących królewnach" już taki nie jest. Brakuje mu dawnego dopracowania i pewniej szczyty magii. Tu jest po prostu dziełem rzemieślnika, a nie mistrza. W części drugiej akcja podzielona jest na dwa światy - męski i damski. Tu jednak zabrakło finezji. Kingowie szukali rozwiązań, które pozwolą w miarę składnie przejść przez fantastyczną fabułę, Z całą pewnością zrobili, to co zamierzali, jednak zabrakło przy tym finezji. Byłam ciekawa, jak skończy się ta powieść i zakończenie mnie nie rozczarowało.
"Śpiące królewny" to ciekawa powieść i próba spojrzenia na rolę kobiety we współczesnym społeczeństwie. Świat idzie do przodu, wszystko ewoluuje i się zmienia. Kobiety stały się niezależne ekonomiczne, a wynalezienie antykoncepcji pozwala im świadomie planować rodzicielstwo. Panie są dobrze wykształcone, mają pracę, z której są w stanie się utrzymać. Wszystko dobrze w teorii. Praktyka nie jest już taka wesoła. Skutki nieplanowanej ciąży zwykle odbijają się na kobiecie, która mając małe dzieci w domu jest mniej atrakcyjna na rynku pracy, a co z tym się wiąże - często zarabia mniej, niż jej koledzy po fachu. No, a co do kwestii związku i domu? Część z panów rozumie jak ogromne znaczenie ma partnerski model rodziny. Oni rozumieją, że obowiązki domowe są wspólne i najlepiej wykonywać je wspólnie. Jednak istnieje spora i stale rosnąca grupa zwolenników konserwatywnego modelu rodziny. Co to oznacza? Że po pracy zawodowej, musi odebrać dzieci z przedszkola, zrobić zakupy, ugotować obiad, a potem ogarniać dom, tak, jak robiła to jej nie pracująca zawodowo teściowa, czy babcia. Tej różnicy płci nie są w stanie zniwelować odgórne przepisy. To kwestia zmiany mentalność tak mężczyzn, jak i kobiet. Czy udałoby się stworzenie idealnego społeczeństwa bez mężczyzn? Czy panowie poradzą sobie z światem, z którego zniknęła cała płeć? Na te pytania szukają odpowiedzi Kingowie.
"Śpiące królewny" to próba zmierzenia się z utartymi przez wieki nawykami obu płci. W swojej powieść autorzy zdecydowanie stawiają się po stronie pań. Z jednej strony to chwalebne, ze tak znany pisarz porusza fundamentalne kwestie etyczne i zwyczajowe. Trudno mężczyznom stać się orędownikami feminizmu. Dlatego warto przeczytać tę powieść. Chociaż po to, żeby zobaczyć, jak poszło Kingom. Moim zdaniem wyszli z tej próby z tarczą. Dlatego serdecznie polecam.
King Stephen, Kingo Owen, Śpiące królewny, Prószyński i S-ka, 2017, str. 736
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Tekst dla SzczecinCzyta.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń