Nie jestem fanką literatury kobiecej. Nie przepadam za romansami i prostymi schematami. Jednak dla jednej pani robię wyjątek - jest nią Bridget Jones. Nie umiem wytłumaczyć, co urzeka mnie w tej niezaradnej życiowo, roztrzepanej kobiecie. Jednak dwie pierwsze części jej przygód stoją na mojej półce i są bardzo zaczytane. Z wielką radością przyjęłam wieść o powrocie Bridget.
Bridget Jones, a właściwie Darcy, jest teraz kobietą po przejściach. Ma 52 lata i dwójkę małych dzieci. Jej ukochany Mark zginął w tragicznych okolicznościach. Po długim okresie żałoby, z pomocą przyjaciół Bridget wraca na randkowy rynek. Nie jest jej łatwo. Czy da radę jeszcze kiedyś się zakochać?
Trzeba przyznać, że Bridget niewiele się zmieniła. Nadal jest roztrzepana i popełnia gafę za gafą. Nie musi martwić się już o pieniądze, ponieważ roztropny Mark zabezpieczył ją i dzieci. Dzięki temu ma ona czas na pracę nad filmowym scenariuszem i nie straszne jej żadne niepowodzenia w tym temacie. Dzieci chowają się zdrowo i bezpiecznie. Wielkim wsparciem w ich wychowaniu jest bardzo poważna i odpowiedzialna niania. Dlatego pani Darcy może pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa.
Schemat powieści jest bardzo prosty i podobny do pierwszych części. Bridget nieporadnie zmaga się ze związkiem z wiecznym chłopcem, nie zauważając czekającego na nią rozsądnego mężczyzny. Przyznać trzeba, ze zmagania te są wyjątkowo zabawne. Wiele osób krytykuje Bridget za mały rozumek czy wręcz głupotę. Oczywiście, nie postępuje mądrze, ale każda z nas czasem kieruje się irracjonalnymi pobudkami, roztrząsa zupełnie nieważne rzeczy i wyciąga wyjątkowo głupie wnioski. Wraz z wiekiem przyszła do mnie świadomość, dojrzałość nie przejawia się w drobiazgach, a w podejściu do ważnych spraw. Jestem przekonana, że każdy, kto ma konto na twitterze czy prowadzi bloga, przejmuje się zmienną ilością obserwujących. Każdej z nas przydarzyło się zajadanie diety niedozwolonymi smakołykami i każda z nas, wracająca na rynek randek, przejmuje się tym, jak jest postrzegana. W pewnym wieku nic już nie jest takie oczywiste. Mamy świadomość własnych ograniczeń i związek czy jego zakończenie często nie jest już oczywistością.
Jeszcze inną kwestią jest podejście Bridget do dzieci. Większość samotnych matek nie może pozwolić sobie na luksus niani. Z tego też powodu poświęcają dzieciom cały swój czas - często kosztem siebie. Jestem przekonana i wierzę w to, że nie można rezygnować z siebie. Wypoczęta, spełniona matka jest w stanie lepiej i pełniej wykorzystać czas spędzany z dziećmi, niż kobieta przemęczona i sfrustrowana.
Cieszę się, że Helen Fielding zdecydowała się napisać "Szalejąc za facetem". Świetnie sobie z tym poradziła i najnowszy tom bawi tak samo, jak poprzednie. Dzięki dzieciom postać Bridget stała się bardziej uniwersalna. Zawsze dobrze jest czytać, że ktoś jest w życiu bardziej nieporadny niż my. No i jak to w bajkach, ta jego nieporadność zawsze kończy się happy endem. Gorąco polecam bridgetoterapię.
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl
Po latach już nie czuję klimatu Bridget :) Ale fajnie, że jest i bawi tak samo jak dawniej :)
OdpowiedzUsuńNiby taka sama, a jednak inna. Ale jak zawsze ma to coś :)
UsuńBardzo fajna jest też jej "Potęga sławy", która u nas przeszła chyba zupełnie niezauważona bo wydana była przed erą blogowania. Historia o tym jak celebryci wykorzystują biedę do lansu - coś co u nas od paru lat kwitnie a w Europie znane było od lat - nawet i w tej dziedzinie jesteśmy zapóźnieni :-)
OdpowiedzUsuńA chyba nawet kiedyś czytałam "Potęgę sławy". Niestety zupełnie jej już nie pamiętam :)
UsuńBo to też i taka książka: wleci - wyleci, ale w trakcie czytania bawi.
UsuńTwoja recenzja jest chyba pierwszą pozytywną, którą czytałam. Uwielbiam książki o Bridget, ale tej wolę nie czytać, bo nie chcę się rozczarować. Zatrzymam się w momencie, gdy Bridget i Mark żyją długo i szczęśliwie:)
OdpowiedzUsuńSerio? Przyznam, ze mi też brakowało Marka.
UsuńBaardzo miło wspominam filmy, więc mam nadzieję, że niedługo uda mi się przeczytać także książki, lato się zbliża, więc będzie idealną lekturą na ciepłe wieczory :)
OdpowiedzUsuńIdealna lektura, która zajmie jeden wieczór. No moze dwa :)
UsuńMam ochotę na poczytanie sobie wesołej książki, a więc jak przejdę się do biblioteki to sięgnę właśnie po książki z Bridget Jones ;>
OdpowiedzUsuńMnie bawi, mam nadzieję, że Ciebie też :)
UsuńNie wątpię, że autorka dała radę napisać ten tom równie ciekawie, jak poprzednie, ale niestety nie wyobrażam sobie Bridget bez Darcy'ego :(
OdpowiedzUsuńTak, to było trudne. A sama Bridget też bardzo swoją żałobę przeżywa.
UsuńPrzyznaję szczerze, że w przypadku Bridget wolę ekranizację. Oczywiście sięgnę z ciekawości, tak ciekawie opisałaś;) No i koniecznie muszę się przekonać gdzie zawieruszył się pan Darcy...
OdpowiedzUsuńOj czy się zawieruszył.. Hmmm... Eufemistyczne określenie :D
UsuńNie czytałam jeszcze nic z serii o Bridget i aż wstyd się do tego przyznać. Może kiedyś przeczytam, ale na pewno zacznę od tej "starej" Bridget :)
OdpowiedzUsuńKolejnośc jest oczywista! :)
UsuńBridget jest po prostu świetnym lekiem na smutki i doskonale poprawia humor. Wszystkie części bardzo mi się podobały, choć akurat "Szalejąc za facetem" nieco bym odchudziła...
OdpowiedzUsuńNo coś Ty! Grubość idealna. Czyta się błyskawicznie :)
UsuńOj ta Bridget
OdpowiedzUsuńOj tak :)
UsuńJakiś czas temu czytałam w jednej z gazet fragmenty tej powieści. Chciałam sprawdzić, czy Fielding nadal ma lekkie pióro, za które ją lubię.
OdpowiedzUsuńZ lektury fragmentu wynikało, że nie, nie ma. ;-)
Chociaż oczywiście biorę poprawkę na to, że całość może być bardziej strawna niż mi się wydaje, to z trudem kupuję pomysł, żeby z Bridget zrobić wdowę i matkę dzieciom. To już nie będzie ta bohaterka, z którą się (do pewnego stopnia oczywiście) utożsamiałam. ;-)
Pewnie i tak kiedyś, podczas jakiejś podróży pociągiem przeczytam "Szalejąc za facetem", ale to już chyba nie będzie to.
A Twoja recenzja jest niby pochlebna, ale jakoś tak... pozbawiona fajerwerków. ;-)
No ja się akurat utożsamiam z samotną matką :)
UsuńMnie jakoś postać Bridget nie urzekła, mimo że czytałam książkę i widziałam film. Przyznam też, że nie spodobał mi się pomysł uczynienia z bohaterki wdowy. Jakoś tak, dziwnie mi z myślą, że poprzedni tom zakończył się happy endem, a później przyszła proza życia i tragedie z nim związane.
OdpowiedzUsuńAleż kochana, ten też się kończy happy endem! Bridget zawsze jakoś tak miękko spada :)
UsuńMnie akurat Bridget przypadla tak srednio do gustu, glownie przez wulgaryzmy. Jednka ciagle mam do niej sentyment i chetnie poczytalabym o Bridget - babci :)
OdpowiedzUsuńWulgaryzmy? Hmm.. jakoś mi umknęły. Może dlatego, że wypadają bardzo naturalnie ;)
UsuńUwielbiam Bridget za to, że jest tak roztrzepana, zwariowana i urocza. :) Świetnie bawiłam się podczas lektury dwóch wcześniejszych części jej przygód, więc z ogromną przyjemnością sięgnę po najnowszy tom.
OdpowiedzUsuńDokładnie z tego samego powodu wróciłam do Bridget :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać, uwielbiam Bridget, pamiętam jak się chichrałam na jej poprzednich częściach :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też. Mam do niej sentyment :)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tą część, bo dwie pierwsze szalenie mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia :)
OdpowiedzUsuńBridget nie odpuszcza :) Uwielbiam jej parkowanie Brailem :)))))
OdpowiedzUsuńMarzę by posiadać Dziennik, a później zdobyć kolejne części. Bridget to już niemalże klasyka :)
OdpowiedzUsuń