Co ma zrobić niespełniony autor kryminałów, kiedy właśnie dostaje z wydawnictwa kolejną odmowę? Jaki błąd popełnił przy pisaniu szesnastu swoich powieści? Pomysłów mu nie brakuje, swoje postacie wzoruje na detektywach powołanych do życia przez swoich mistrzów - Hammetta i Chandlera. Gdzie w takim razie tkwi błąd? Może w braku realizmu? A co by było, gdyby sobie ten realizm stworzyć?
Sancho Bordaberri jest właścicielem małej księgarni w hiszpańskim miasteczku rybackim Algorta. Ponieważ niedawno skończyła się wojna i sytuacja polityczna jest dość napięta, dlatego książki nie są towarem szczególnie chodliwym. Dlatego też Sancho pozostawia swój sklep pod opieką Koldobike, a sam pisze powieści kryminalne. Niestety dostaje od wydawców same odmowy. Niezrażony niepowodzeniem wymyśla świetny plan - jedyną szansą na napisanie dobrego kryminału jest opisane rzeczywistych wydarzeń. Najpierw trzeba znaleźć niewyjaśnioną zbrodnię. To akurat poszło Sancho bardzo szybko - tuż przed wojną ktoś przykuł bliźniaków Eladia i Leonardo Altube do skały i pozostawił na śmierć. Jeden z braci zginął, a drugi, odratowany w ostatniej chwili, nie umiał powiedzieć kto ich zaatakował. Bracia cieszyli się fatalną sławą, więc mógł być to każdy mieszkaniec miasteczka. Wojna przerwała poszukiwania sprawcy i sprawa została niewyjaśniona. Teraz do akcji wkracza prawdziwy detektyw Sancho Bordaberri, a właściwie Samuel Esparta. Księgarz wyciąga z szafy garnitur po ojcu, wydziela w księgarni przestrzeń na biuro i zmienia Koldobike w seksowną sekretarkę rodem z powieści swoich mistrzów. Pełny realizm. Szybko okazuje się, że senne miasteczko kryje wiele tajemnic i wielu osobom na rękę było umorzenie śledztwa.
Powieść Ramio Pinilla jest fantastyczna. Bardzo podoba mi się konwencja - powieść w powieści. Język, jakim napisany jest ten kryminał jest zasadniczo różny od tego, co znamy ze współczesnych ksiązek detektywistycznych. Sancho używa kwiecistego, nieco poetyckiego języka. Mimo ryzyka popadnięcia w patos czy śmieszność autor świetnie sobie radzi. Jako kontrast dla Sancha podaje czytelnikowi poetę-falangistę, który próbuje napisać swoją książkę. Jego pełen ideologii język przekracza granice smaku. Nie przeszkadza to jednak Luciano w jego radosnej twórczości.
Pinilli udało się stworzyć świetną powieść z elementami klasycznego kryminału. Sam z niespełnionego pisarza zmienia się w prawdziwego twardziela, pełnego nonszalancji detektywa z powieści Hammetta. Na naszych oczach Koldobike z miejscowej dziewczyny pomagającej w sklepie staje się uosobieniem seksu, zmysłową sekretarką prawdziwego detektywa. Wszystko to odbywa się w elegancki, niewymuszony sposób. Postacie te są tak prawdziwe w swej fikcyjnej roli, że czytelnikowi bardzo łatwo jest je polubić i sie z nimi utożsamiać. Autor bawi się odniesieniami do swoich idoli, miesza role, zaskakuje. Tworzy postacie niejednoznaczne, np.Luciano z brutalnego mordercy staje się zabawnym poetą, żeby potem znowu stać się mordercą. Pinilla prowadzi z czytelnikiem grę - niby znamy jej zasady, wiemy, ze jesteśmy wodzeni za nos, jednak pozwalamy na to i świetnie się przy tym bawimy.
"Jeszcze tylko jeden nieboszczyk" to powieść ciekawa i warta uwagi. Polecam wszystkim.
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl
Ciekawa fabuła książki. Myślę, że mnie zainteresuje dlatego po książkę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia :)
UsuńHej, książka ta musi koniecznie znaleźć się na mojej półce! Naprawdę zrobiłaś mi na nią ochotę... Mam nadzieję, że znajdę ją w księgarni. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury :)
UsuńPowieść w powieści i senne małe miasteczka zawsze cieszą :)
OdpowiedzUsuńO! W tym miasteczku to jakoś mało sennie :D
UsuńRzeczywiście książka ciekawa. Z wielką chęcią poznam ją bliżej. Coś czuje, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawa lektura :)
UsuńPo przeczytaniu wstępu sądziłam, że bohater sam kogoś zabije i będzie to opisywał. A tu fabuła idzie w odmiennym kierunku i jestem szczerze zainteresowana. Dzięki za recenzję, bo pewnie nie trafiłabym na tę książkę (:
OdpowiedzUsuńA to byłoby banalne :D Chociaż istnieją seriale o pisarzu udajacym detektywa Castle czy Znudzony na śmierć. Ba! Bohater tego drugiego też uwielbia Hammetta i Chandlera :)
UsuńNie słyszałam o książce ani o autorze, a widzę że warto po książkę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńO, to bardzo chce! A masz wlasna?? :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do udziału w ANKIECIE DLA BLOGERÓW i na KONKURS :)
OdpowiedzUsuńJejku, tak o niej interesująco napisałaś, że się wciągnęłam w tę historię. Okładka mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńJeżeli chciałabyś powalczyć o "Troje", to zapraszam do siebie na konkurs.
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tym autorze - o książce tym bardziej, ale postaram się po nią sięgnąć. Tak patrzę na twój czerwcowy stosik i czekam z niecierpliwością na recenzję "Kto sieje wiatr" :) pozdrawiam, ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuń