Słyszeliście może o przypadku Rudolpha Fentza? Ten tajemniczy 30-letni mężczyzna zginął pod kołami nowojorskiej taksówki. Ubrany był dość ekscentrycznie, jednak nie to zszokowało stróżów prawa. Okazało się, że pan Fentz jest zgłoszony jako osoba zaginiona. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że zgłoszenie odnotowano osiemdziesiąt lat przez wypadkiem. Według legend miejskich Fentz był podróżnikiem w czasie.
Podróże w czasie od zawsze intrygowały i pobudzały wyobraźnię. Każdy czasem miałby ochotę zajrzeć w przyszłość lub odwiedzić dawne czasy. Obecnie nie ma takiej możliwości. Jednak dla pisarza nie ma rzeczy niemożliwych. Można stworzyć tajemniczy Dom. Z zewnątrz rozpadająca się rudera, wewnątrz komfortowo urządzony. Na ścianach ktoś napisał imiona dziewczyn. W jednym z pokoi znaleźć można mnóstwo dziwnych przedmiotów - drobiazgów osobistych, zdobyczy, prezentów dla kolejnych ofiar. Dom ma niezwykłą moc, zaprasza do siebie jedynie wybrańców. Jednym z nich jest Harper Curtis.
Lata 90-te. Młoda stażystka Kirby Mazrachi trafia pod opiekę doświadczonego dziennikarza Dana Valasqueza. Nie jest to spotkanie przypadkowe - Dan niegdyś był najlepszym dziennikarzem kryminalnym, zaś Kirby jest niedoszłą ofiarą mordercy. Dziewczyna wie, że policja przeoczyła wiele faktów, widzi że jej "morderstwo" musi być dziełem kogoś, kto już wcześniej zabijał. Dzięki pracy z Valasquezem Kirby chce połączyć fakty i odnaleźć sprawcę. Nie wie, że przyjdzie jej się zmierzyć z czymś nierzeczywistym - człowiekiem, który podróżuje w czasie i tajemniczym Domem.
Muszę przyznać, że początkowo dałam się Lauren Beukes zaskoczyć. Pomysł na fabułę jest dobry. Byłam bardzo ciekawa, jak potoczy się śledztwo Kirby. Jednak po zakończeniu lektury został u mnie jakiś niedosyt. Autorka zostawiła nas z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Czy taki był jej zamierzony cel czy wyszło to przypadkowo? Opowieść o Domu dostajemy w prostych słowach, bez wgłębiania się w szczegóły. Same fakty, a nie jest ich wiele. Nie dowiemy się czym był Dom, kim były lśniące dziewczyny i według jakiego klucza je wybrano. Można podejrzewać, że to wytwór chorej wyobraźni psychopaty, jednak on poruszał się w czasie, a to już element nadprzyrodzony.
Plusem książki jest wprowadzenie czytelnika w życie kolejnych ofiar. Podobał mi się sposób, w jaki Beukens zarysowała szczegóły historyczne i socjologiczne. Ofiary nie są postaciami uniwersalnymi, każda z nich jest przedstawicielką swoich czasów. Są dobrze w nich zakotwiczone. Poznajemy jej i lubimy. Wiemy co je spotka, jednak im kibicujemy. Mamy nadzieję, że uda im się oszukać przeznaczenie. Istnieje ogromna przepaść pomiędzy tym, jak dopracowane są poszczególne dziewczyny i tło historyczne, a tym, jak autorka pisze o samym domu. Wygląda na to, że Lauren Beukes jest dużo lepsza w opisywaniu rzeczywistości niż w jej kreowaniu. Przyznaję, że chętnie przeczytałabym porządny kryminał bez wątku fantastycznego autorstwa tej autorki. Za jakiś czas mogłaby w opisie tła doścignąć mistrza Kinga.
Mimo wszystko polecam.
Lauren Beukes, Lśniące dziewczyny, Dom Wydawniczy Rebis, 2014, s. 400
Niekiedy pytania zostawione bez odpowiedzi porażają, ale pisarz musi umieścić je mistrzowsko w kontekście (tak jak w "Pikniku pod wiszącą skałą"). Te pytania wtedy nie pozwalają zasnąć...
OdpowiedzUsuńNo niestety, "Piknik pod Wiszącą Skałą" to to nie jest. W tym przypadku pytania bez odpowiedzi jednak są minusem :)
UsuńSłyszałam różne opinie na temat tej książki. Chętnie sama sobie wyrobię swoją. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia :)
UsuńOoo! Czytałam przeróżne opinie, dość skrajne, sama wahałam się w niepewności, ale przekonałaś mnie tutaj Moja Droga bardzo mocno i jak tylko nadarzy się okazja, by położyć łapki na tej powieści, to z pewnością to zrobię :D
OdpowiedzUsuńW sumie zaintrygowała mnie ta historia, chociaż wcześniej chyba o niej nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka opinii o tej książce, i były różne, ja chętnie ją przeczytam by sama się przekonam jaka jest.
OdpowiedzUsuńCzytałam. Zrobiła na mnie duże wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała :) choć chętnie poznałabym odpowiedzi na wiele pytań, ale może właśnie tak miało być?
OdpowiedzUsuń