books on my mind: Ewa Winnicka "Angole"

piątek, 10 kwietnia 2015

Ewa Winnicka "Angole"


Polska gospodarka rozwija się imponująco. Niestety, zupełnie nie przekłada się to na poziom życia Polaków. Średnią krajową większość z nas zna tylko z wiadomości, zaś wiele osób utrzymać się musi za smutną i odzierającą z godności najniższą krajową. Niedawno w Szczecinie oferowano pracę w sklepie, w systemie dwuzmianowym, po 8 osiem godzin dziennie, ze stawką brutto 4,50/godz. Stawka ta żadną miarą nie była zgodna z prawem, a jeśli praca była "na czarno", to o jakim brutto była mowa w ogłoszeniu? Trudno dziwić się, że coraz więcej Polaków wyjeżdża za granicę. To już nie są wyjazdy na szybkie zarobienie na większe wydatki, ale przeprowadzki na stałe, w poszukiwaniu godniejszego życia. Robią to nawet osoby, które w wyjazdowym szczycie, który miał miejsce kilka lat temu twierdziły, że one nigdy nie mogłyby opuścić Polski. No cóż.. Wszystko się zmienia.
Europa początkowo bez obaw przyjmowała przybyszów ze wschodu. Pracy było sporo i nikt nie bał się o swoje stanowisko. Jednak z czasem i wzrastająca liczbą przybywających Polaków coraz częściej słychać pełne obaw głosy. Zdarza się nawet, że osoby niegdyś tylko niechętne emigrantom, teraz radykalizują się. A jak sami najeźdźcy? Jak wygląda ich życie na obczyźnie? Na te pytania w swojej książce próbowała odpowiedzieć Ewa Winnicka. W "Angolach" oddała ona głos tym, którzy problemy odnalezienia się w nowej rzeczywistości znają od podszewki. 
"Angole" to wynik rozmów przeprowadzonych przez autorkę z 35 osobami. Różni ich miejsce pochodzenia, wykształcenie, miejsce w hierarchii społecznej, cele, marzenia i plany. Łączy ich to, że mniej lub bardziej realizują się w Wielkiej Brytanii. Niektórzy z nich są absolwentami prestiżowych angielskich szkół, inni zajmują wysokie stanowiska w międzynarodowych korporacjach, jeszcze inni wykonują słabo płatne prace. Niektórzy zajmują się pomocą rodakom, którzy nie radzą sobie z angielską rzeczywistością, a niektórzy z tej pomocy korzystają.
Smutny jest obraz roztaczany przez rozmówców Ewy Winnickiej. Opowiadają oni o trudnościach, samotności, braku akceptacji. Nawet z opowieści tych, którzy odnieśli mniejszy czy większy sukces zawodowy, przebija nutka żalu, rozgoryczenia czy nostalgii. Nie wiem, czy wynika to z realiów, w jakich żyją, czy też może jest to słynna polska skłonność do narzekania. Życie jest trudne i to niezależnie czy żyje się w Polsce czy wybiera się emigrację. Jednak z czasem w pamięci emigrantów zmienia się obraz opuszczonej ojczyzny, Widzą ją piękniejszą, lepszą, przyjaźniejszą. Rację ma jedna z rozmówczyń, która radzi osobom rozważającym wyjazd: "Jeśli w Polsce nie układa się z pracą i rodziną, to w innym kraju ułoży się jeszcze gorzej". Nie ma złotego środka, ani różdżki, która rozwiąże wszystkie problemy. Z pewnością nie jest nią też wyjazd z Polski. Trudno tu żyć, prawdopodobnie będzie jeszcze trudniej, jednak decyzja o emigracji powinna być dokładnie przemyślana. No i z całą pewnością warto uczyć się języków obcych.
Dobór rozmówców w "Angolach" nie do końca mi odpowiada. Mamy tu dwa bieguny - tych, którym się powiodło oraz tych z nizin społecznych. Znam wiele mieszkających zagranicą osób, które są dokładnie po środku. Mają stabilną pracę, zarabiają tak, że stać ich na zwyczajne, przeciętne życie. Są zadowoleni. Poza tym książka ta powinna stanowić lekturę obowiązkową dla wszystkich tych, którzy rozważają lub rozważać będą wyjazd z kraju. Nic nie jest tak proste i oczywiste. Tak, Polska nie daje nam wielu możliwości, jednak warto przemyśleć kierunek swojej podróży.

Ewa Winnicka, Angole, Wydawnictwa Czarne, 2014, str. 304
SzczecinCzyta.pl

5 komentarzy:

  1. Wyobrażam sobie, że taki wyjazd, nawet jeśli od razu ma się zapewnioną pracę, związana jest z szokiem kulturowym, językowym itp. Tu nie ma niczego, do czego jesteś przyzwyczajony. Nigdzie nie można od tej "zagranicy" odsapnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Ten brak odpoczynku przeraża najbardziej.

      Usuń
  2. Książka sprawia wrażenie ciekawej i pouczającej :) Znam kilka osób, które przeniosły się do Anglii i one nie narzekają, wprost przeciwnie, chwalą sobie tamtejsze życie, a do Polski już nie chciałyby wrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. W tej książce mało jest zadowolonych ludzi.

      Usuń
  3. Coś dla mojej siostry, która mieszka w Anglii :)

    OdpowiedzUsuń