books on my mind: Ewa Ostrowska "Kamuflaż"

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Ewa Ostrowska "Kamuflaż"


Małe miasteczko na amerykańskiej prowincji, idealne miejsce do życia. Miejscowe rodziny znają się od pokoleń, wszyscy są życzliwi i przyjaźni. Hellen i Will Barkins są uosobieniem tego miejsca. Ona - miejscowa piękność, dobra, mądra i urocza. On - syn milionera, znany lekarz, który zrezygnował z bogactwa i luksusu na rzecz życia w małym miasteczku. Podziwiani i uwielbiani przez wszystkich, żyją swoim idealnym życiem. I tak jest do 7 marca 2010 roku, kiedy prosto z przydomowej piaskownicy znika ich sześcioletni syn Patrick. Wszystko wskazuje na to, że porwania dokonał ktoś, kto świetnie zna topografię miasteczka i zwyczaje jego mieszkańców. Śledztwo prowadzi miejscowy szeryf Haig. Wkrótce dołącza do niego detektyw stanowy Peters. Sprawa komplikuje się, kiedy po kilku dniach ktoś sadza w piaskownicy manekina z przymocowanym na głowie skalpem Patricka. W mieście wybucha panika. 
Każdy z bohaterów tej powieści przeżył swój dramat. Dotyczy to ofiar psychopaty, ale także detektywów. Haig pragnie ratować przyjaciół przed kolejnymi atakami. Jego syn jest w wieku ofiar, dlatego szeryf zrobi wszystko, żeby nie zawieść zmarłej żony i ochronić swoje dziecko. Peters zaś, zdradzony i oszukany przez najbliższe mu osoby, chce udowodnić swoją wartość. Nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie. Tragedie z przeszłości łączą obu panów w silny zespół. Jednak morderca jest przebiegły. Nie zostawia śladów, nie popełnia błędów. Każdy jego ruch jest starannie przemyślany. Do tego zdaje się kpić ze starań policji. 
Prowadzone śledztwo ujawnia starannie skrywane, ciemne tajemnice sielskiego z pozoru miasteczka. Ludzie, pozornie dobrzy i porządni, okazują się źli, a miejscowe ladacznice, nagle zmieniają się w ofiary. Nic nie jest takie jak kiedyś. Nie wiadomo komu można zaufać, a komu nie. Znany do tej pory świat rozsypuje się jak domek z kart. Kto okaże się mordercą?
W "Kamuflażu" Ewa Ostrowska zastosowała zabieg, którego bardzo nie lubię - umieściła akcję w Stanach Zjednoczonych. Jednak muszę przyznać, że w tym przypadku takie przeniesienie jest bardzo zgrabne i nie czuje się sztuczności nim spowodowanej. Wierzę autorce, kiedy opisuje swoje postacie i tworzy im historię. Czytając książkę, zapomina się o tym, że USA nie jest dla autorki krajem rodzinnym. Drugim plusem jest fabuła. Muszę przyznać, że wciągnęłam się w powieść. Dość długo nie mogłam odgadnąć kto jest mordercą. Byłam bardzo ciekawa, jak to się skończy. Postacie są barwne, wielowymiarowe. Stopniowo odkrywają przed nami swoją prawdziwą naturę. Każdy bohater ma swoją historię - z reguły wiarygodną. Tyle plusów, a teraz minusy. Zacznę od długich, nudnych i zupełnie nieautentycznych monologów prowadzonych przez wszystkich bohaterów tej powieści. Każdy ich ruch i decyzja opatrzona jest długim, nudnym wyjaśnieniem. Wewnętrzne monologi czasem przyjmują formę dialogu z różnymi osobami. Przyznam, że taka "łopatologia" jest zbędna - autorka nie zostawia czytelnikowi żadnego miejsca na domysły czy dedukcję. Kolejna sprawa, to dziwaczne i momentami sztuczne rozmowy pomiędzy bohaterami. Dotyczy to nie tylko głównych postaci, ale także przerysowanych, momentami wręcz komicznych, opowieści "wyjaśniających", np. Haiga z Luną czy Louise. Kompletnie nieautentyczna jest dla mnie postać psycholog Jennifer vel Zamrażary - niespójna, rozchwiana, irytująca. W sumie niczego, poza dymem ze swoich papierosów, do śledztwa nie wnosi. Poza postaciami mam też uwagi, co do skonności do czarno-białego przedstawiania świata. Brak jest odcieni pośrednich. Krystalicznie dobre postacie, zmieniają się w całkowicie złe i odwrotnie - nie ma miejsca na szarość. No i ostatnia rzecz, to nielogiczności w fabule - tu przykładem może być Peters, który unikał wezwania FBI, przez co spowodował kolejne morderstwa. Samo wyjaśnienie tajemnic niektórych postaci też pozostawia wiele do życzenia. 
"Kamuflaż" to ciekawa książka na jesienne wieczory. Mimo iż nie jest to dzieło wybitne, to jednak świetnie służy temu, ku czemu zostało stworzone - rozrywce. Trzyma w napięciu, intryga jest dobrze przemyślana, trudno odgadnąć tożsamość mordercy. Dlatego, jeśli macie ochotę na ciekawy kryminał, to warto wziąć tę książkę pod uwagę. 

Ewa Ostrowska, Kamuflaż, Oficynka, 2011

21 komentarzy:

  1. Przeczuwam nude z chorymi pomyslami (manekina ze skalpem dziecka??), nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do nudy, to nie dramatyzowałabym, jednak faktycznie momentami książka jest dość drastyczna.

      Usuń
  2. Interesująca recenzja - jak zwykle:) Problemem jest dla mnie w tej książce tylko krzywda dziecka. Unikam takich książek, jeśli mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło z powodu "jak zwykle" :) Niestety, w tej powieści dzieciom dzieje się sporo krzywdy

      Usuń
  3. czy to ta Ewa Ostrowska od "Co słychać za tymi drzwiami? " - uwielbiam ją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to ta sama pani. Tylko to całkiem inny gatunek literacki :)

      Usuń
    2. Ano właśnie :) Ale jeśli styl ten sam ... :)

      Usuń
    3. Niestety nie czytałam innych książek tej pani :)

      Usuń
  4. Dużo o tej książce słyszałam i nabrałam ochoty na poznanie jej. Też nie przepadam za tym jak polski autor (niemieszkający w USA) przenosi akcję do Ameryki. Ale skoro powieść swoje zadanie spełniła i dostarczyła rozrywki to jestem na tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawy kryminał i wciąga. Mimo, że początkowo drażniła mnie cukierkowatość prowincji, to wpadłam w akcję, nawet nie wiem kiedy :)

      Usuń
  5. również mnie drażni, kiedy polscy autorzy na siłę chcą być zagraniczni. umiejscawianie akcji w Stanach, Anglii, czy gdziekolwiek indziej niż polska zawsze wypada wg mnie sztucznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie w tym przypadku zabieg przebiegł wyjątkowo gładko. Nie czuje się tego sztucznego przeniesienia akcji :)

      Usuń
  6. Lubiłam Ewę Ostrowską za jej powieści obyczajowe, ale kryminały w jej wykonaniu są dla mnie nie do zniesienia. Po przeczytaniu "Bez wybaczenia" i "Gry ze śmiercią w tle" nabrałam przekonania, że autorka z upodobaniem opisuje sceny przemocy i że nie zna się dobrze na pracy policji. Dialogi często brzmiały sztucznie. Po książkę, o której piszesz, raczej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, ze co do realiów pracy policji, to zupełnie się z Tobą zgadzam. Stróże prawa w tej książce robią, co chcą, narażając mieszkańców miasteczka na kolejne ataki psychopaty. Popełniają rażące błędy, ukrywają fakty i dowody, a psycholog to nie wiem po co tam w ogóle jest :)

      Usuń
  7. Ja chyba jednak sobie ją daruję :) Przynajmniej na razie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej. I teraz dylemat - bo lubię Oficynkę. Ale nie lubię naiwnych historii. Podejrzewam, że bardzo by mi to przeszkadzało - te monologi, te łopatologiczne wyjaśnienia, te jednoznaczne charaktery. Podaruję sobie, tym razem. Pozostawiam zatem tę książkę dla... nieco mniej wymagających czytelników. Nawet jeśli to w gruncie rzeczy dobra książka... ja jednak wyszukuję bardzo dobrych/ wybitnych, życie jest za krótkie na przeciętne lektury.

    OdpowiedzUsuń
  9. Od dawna przymierzam się do tej książki i chyba muszę się bardziej zmobilizować, bo powieść nadal mnie interesuje, chociaż te wewnętrzne monologi trochę mnie hamują, ale nie ma tego złego...

    OdpowiedzUsuń