Lubię polskie kryminały. Polscy pisarze nie ustępują pomysłowością i poziomem zagranicznym twórcom. Oczywiście są książki lepsze i słabsze. Jednak większość z nich wciąga i intryguje. Tak też stało się z powieścią Anny Fryczkowskiej "Kobieta bez twarzy". Szybko wciągnęłam się w akcję i nie mogłam się oderwać. Byłam bardzo ciekawa, jak autorka rozwiąże tajemnicę Świątkowic.
Hanna Cudny to zapracowana dziennikarka z Warszawy. Właśnie przechodzi trudne chwile - jej mąż popełnił samobójstwo. Kobieta poradzić sobie musi nie tylko ze swoim żalem, ale także z żałobą swoich dzieci - syna w wieku dojrzewania i dziesięcioletniej córki, która coraz bardziej zamyka się w sobie. Aby poradzić sobie z traumą i depresją swojej rodziny Hanna podejmuje trudną decyzję - wraz z dziećmi przeprowadza się na wieś. Świątkowice to miejsce, w którym jako mała dziewczynka spędzała wakacje. Kojarzy jej się z prostym życiem, bezpieczeństwem i spokojem. Kobieta nie spodziewa się, że ta sielska wieś stanie się koszmarem. Wszyscy jej mieszkańcy są skryci i dziwni. Kiedy córka Hani Michalina znajduje w przydrożnym stawie zwłoki, tajemnice zaczynają się nawarstwiać. Bez śladu znikają kolejne osoby, po wsi krąży straszny amatorski film, a dzieci odnajdują kolejne ciała. Do tego też Hania ma dziwny wpływ na miejscowych mężczyzn - tracą dla niej głowę. Jednak sposoby, w jakie chcą przekazać jej swoje uczucia są dość kontrowersyjne. W przypadku niektórych podlegają też pod paragrafy. Gęstniejąca atmosfera sprawia, że kobieta nie wie już komu może ufać, a kto jest podejrzany. W tej wsi wszyscy kłamią, każdy ma swoje tajemnice do ukrycia i własne interesy do chronienia. Nikt nie chce, żeby osoba z zewnątrz mieszała się w ich sprawy.
Hanna Cudny to zapracowana dziennikarka z Warszawy. Właśnie przechodzi trudne chwile - jej mąż popełnił samobójstwo. Kobieta poradzić sobie musi nie tylko ze swoim żalem, ale także z żałobą swoich dzieci - syna w wieku dojrzewania i dziesięcioletniej córki, która coraz bardziej zamyka się w sobie. Aby poradzić sobie z traumą i depresją swojej rodziny Hanna podejmuje trudną decyzję - wraz z dziećmi przeprowadza się na wieś. Świątkowice to miejsce, w którym jako mała dziewczynka spędzała wakacje. Kojarzy jej się z prostym życiem, bezpieczeństwem i spokojem. Kobieta nie spodziewa się, że ta sielska wieś stanie się koszmarem. Wszyscy jej mieszkańcy są skryci i dziwni. Kiedy córka Hani Michalina znajduje w przydrożnym stawie zwłoki, tajemnice zaczynają się nawarstwiać. Bez śladu znikają kolejne osoby, po wsi krąży straszny amatorski film, a dzieci odnajdują kolejne ciała. Do tego też Hania ma dziwny wpływ na miejscowych mężczyzn - tracą dla niej głowę. Jednak sposoby, w jakie chcą przekazać jej swoje uczucia są dość kontrowersyjne. W przypadku niektórych podlegają też pod paragrafy. Gęstniejąca atmosfera sprawia, że kobieta nie wie już komu może ufać, a kto jest podejrzany. W tej wsi wszyscy kłamią, każdy ma swoje tajemnice do ukrycia i własne interesy do chronienia. Nikt nie chce, żeby osoba z zewnątrz mieszała się w ich sprawy.
Narracja w "Kobiecie bez twarzy" prowadzona jest dwuosobowo - przez Hanię i przez jej córkę Michalinę. Przyznam, że rozdziały Michaliny drażniły mnie. Język i słownictwo tego dziecka były nad wyraz hmm.. dojrzałe. W sumie tę opowieść spokojnie i bez straty dla fabuły mogła czytelnikowi opowiedzieć Hania.
Co do samej zagadki, to przyznam, że byłam trochę zaskoczona jej wyjaśnieniem. Rozumiem, że autorka kierowała się tezą o banalności zła, tylko w tym przypadku zło było nie tylko banalne, ale też bezmyślne i pozbawione wyobraźni. Trudno mi przyjąć, że ktoś mógł rozumować w ten sposób. Nie da się tego tematu zgłębić bez spoilerowania, dlatego też na tym poprzestanę.
"Kobieta bez twarzy" to świetna lektura na zimowe wieczory. Akcja nie nudzi, jest interesująca. Jednak lojalnie ostrzegam osoby, które nie mogą czytać o krzywdzie dzieci, że poruszany jest tu także temat pedofilii i to w taki sposób, który dla mnie jest odrzucający.
Anna Fryczkowska, Kobieta bez twarzy, Prószyński i S-ka, 2011
Co do samej zagadki, to przyznam, że byłam trochę zaskoczona jej wyjaśnieniem. Rozumiem, że autorka kierowała się tezą o banalności zła, tylko w tym przypadku zło było nie tylko banalne, ale też bezmyślne i pozbawione wyobraźni. Trudno mi przyjąć, że ktoś mógł rozumować w ten sposób. Nie da się tego tematu zgłębić bez spoilerowania, dlatego też na tym poprzestanę.
"Kobieta bez twarzy" to świetna lektura na zimowe wieczory. Akcja nie nudzi, jest interesująca. Jednak lojalnie ostrzegam osoby, które nie mogą czytać o krzywdzie dzieci, że poruszany jest tu także temat pedofilii i to w taki sposób, który dla mnie jest odrzucający.
Książkę czytałam ponad rok temu i pamiętam, że bardzo mnie zaskoczyła i bardzo przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNo i zdecydowanie zło było tu banalne :)
UsuńJakiś czas temu kupiłam tę książkę, więc na pewno ją przeczytam. Przyznam jednak, że nie wiedziałam, że poruszony został w niej wątek pedofilii.
OdpowiedzUsuńJest niezła. Wątek pedofilski jest tu tłem, pretekstem.
UsuńMnie się podobala przeciętnie, miała spore zalety, ale i spore wady. Dalam jej chyba 3,5 :-).
OdpowiedzUsuńCałość generalnie nie plus. Nie ma większych wad, ale też co do sporych zalet trudno się zgodzić :)
UsuńMoja ciocia bardzo chwaliła tę książkę, koniecznie chciała, bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńTo przeczytaj i daj znać, jak Ci się podobała :)
UsuńNie czytałam zbyt wielu polskich kryminałów. Chyba powinnam im dać szansę:)
OdpowiedzUsuńPowinnaś! Długo unikałam polskich kryminałów, ale to był błąd. Nasi pisarze piszą nieźle. Złapałam się tna tym, że w bibliotece częściej wybieram właśnie ich :)
UsuńZakochuję się w polskich kryminałach :) A okładka tego.. cudna :)
OdpowiedzUsuńNo tak, mnie też ujęła okładka :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać! Do mojego nowego postanowienia, ten tytuł jest jak znalazł. :)
OdpowiedzUsuńSama zaczęłam czytać "Uwikłanie" Miłoszewskiego. Sto stron już za mną. Świetna książka!
Miłoszewskiego jeszcze nie znam. Wkrótce nadrobię :)
UsuńSkończyłam i polecam. :)
UsuńCzekam na wrażenia :)
UsuńTo ja chcę, w takim razie. Od siebie polecam Ziółkowskiego i Zborowskiego, i wyżej wymienionego :) (Miłoszewskiego). I Pollaka. Biorę się za Hendera niebawem.
OdpowiedzUsuńPoszukam w mojej bibliotece. Dzięuję za sugestie :)
UsuńTeż byłam zadowolona po jej przeczytaniu, trochę gorzej miałam z "Starsza pani wnika"autorki, czytałaś?
OdpowiedzUsuńNie, to moja pierwsza książka tej autorki. "Starsza pani wnika" to dalsze losy Hanny Cudny?
UsuńPozwolę sobie odpowiedzieć za Kaś: nie, to nie jest kontynuacja, choć Hanna Cudny dostała epizodyczną rolę w tej książce.
UsuńNotabene, obie bardzo mi się podobały, rzeczywiście może "Kobieta bez twarzy" była nieco lepsza...
Przeczytałam opis i chyba zostanę przy Kobiecie - wolę mrocznie niż zabawnie. Szczególnie,że nie przepadam za starszymi paniami rozwiązującymi zagadki kryminalne :)
UsuńTeż lubię polskie kryminały i z powyższej serii czytałam już ,,Pismaka'' oraz ,,W imię zasad'' i obie książki podobały mi się, dlatego dam również szansę poznania recenzowanej przez ciebie pozycji.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj i koniecznie podziel się wrażeniami :)
UsuńJa rzadko czytam polskie kryminały i bardzo się cieszę, kiedy na blogach przeczytam opinię jakiejś perełki z tego gatunku. Chętnie rozejrzę się za tą książką. ;)
OdpowiedzUsuńNo co do "perełki" to byłam mniej entuzjastyczna. Ale czyta się dobrze :)
Usuń