books on my mind: Joanna Bator "Ciemno, prawie noc"

poniedziałek, 15 września 2014

Joanna Bator "Ciemno, prawie noc"



Zdarzają się czasem książki, z którymi mam prawdziwy problem. Tak też stało się z powieścią Joanny Bator "Ciemno, prawie noc". Budzi ona we mnie tak skrajne uczucia, że nie umiem jednoznacznie ocenić, czy podobała mi się czy też raczej nie. Myślałam, że może, jeśli odczekam kilka dni, to moje myśli dotyczące tej powieści jakoś się poukładają i będę w stanie określić swoje odczucia. Tak się jednak nie stało. Może w tym tkwi siła autorki? Może to spowodowało, że "Ciemno, prawie noc" okrzyknięta została najlepszą powieścią 2013 roku?
Młoda dziennikarka jednego z warszawskich czasopism - Alicja Tabor, wraca do rodzinnego Wałbrzycha, by napisać reportaż o zaginionych dzieciach. Powrót ten jest dla młodej kobiety podróżą w przeszłość, o której trudno zapomnieć. To wydarzenia z przeszłości, te pamiętane, te, o których kobieta chciała zapomnieć, oraz te, których mogła się tylko domyślać, zrobiły z niej Alicję Pancernika. Dziennikarka ma nadzieję, że pancerz ochroni ją przed emocjonalnym bólem, że jeśli do nikogo się nie przywiąże i nikogo nie pokocha, to nikogo już nie straci, nie będzie cierpiała. Jednak mroczny, tajemniczy Wałbrzych powoli rozbija skorupę kobiety. To, co miało być reportażem o zaginionych dzieciach, staje się osobistą sprawą Alicji. Im bliżej kobieta jest rozwiązania zagadki, tym głębiej wchodzi w swoją przeszłość. Kolejne fakty i wydarzenia zaczynają układać się w straszną całość. Jawa miesza się ze snem. Może tak łatwiej stawić czoła i zaakceptować rzeczywistość?
Język, jakim posługuje się autorka i klimat, jaki tworzy jest poetycki i nieco odrealniony. Może ma złagodzić problemy społeczne, z którymi się mierzy. Trudno mi czytać o przemocy wobec dzieci, a niestety w tej powieści osiąga ona niespotykane wyżyny. Wiele słyszymy i czytamy o pedofilii, jednak autorka idzie jeszcze o krok dalej. To dla mnie to krok za daleko.
Zupełnie inną sprawą jest poszukiwanie przez współczesnego człowieka ideału, kogoś, za kim mógłby bezrefleksyjnie podążyć. Patrząc na tłumy wałbrzyszan idących ślepo za samozwańczym prorokiem Jerzym Łabędziem, zastanawiamy się, co ich w nim uwiodło. Jednak taki jest człowiek - nie lubi myśleć. Wystarczy wskazać mu kierunek, a posłusznie pójdzie. Nie zastanawia go, dokąd doprowadzi go ta droga. Łatwo złożyć swój los i odpowiedzialność za siebie w ręce innych. Chętnie powtarzamy cudze idee i hasła. Przejmujemy cudze opinie i oceny. Coraz trudniej o własne zdanie.
"Ciemno, prawie noc" to książka niewątpliwie dobra. Połączenie lekko sennej, poetyckiej narracji, z ogromem brutalności wobec dzieci przeraża. Wiem, że świat jest okrutny i odwracając wzrok unikamy odpowiedzialności za niego, jednak zastanawiam się również, czy pani Bator nie przedobrzyła. Czy aż tak wielkie okrucieństwo wobec dzieci było niezbędne dla osiągnięcia zamierzonego celu? Nie jestem, co do tego przekonana. Mam wrażenie, że rozwiązanie tajemnicy wałbrzyskich zaginionych dzieci miało szokować. Jednak tak wzmocniony efekt nie jest niezbędny dla fabuły, nie o niego w powieści chodzi. Więc, w jakim celu autorka go użyła? Przyznaję, że nie wiem. Możliwe, że nie jestem odpowiednio wyrobiona literacko, żeby zrozumieć ten zabieg.
Inna sprawa, to mistrzowskie manipulowanie względnością. Autorka zmienia perspektywy, pokazuje nam rzeczy, ludzi i sytuacje tak, że niezauważenie zmienia się nasza ocena faktów. Postać moralnie okropna może nagle stać się godna współczucia, na pozór oczywiste wydarzenie, przez mały szczegół, może nabrać zupełnie innego wydźwięku.
"Ciemno, prawie noc" to powieść niewątpliwie ciekawa i warto ją znać. Nie jestem tylko do końca przekonana, że to faktycznie najlepsza powieść 2013 roku. No, ale o gustach się nie dyskutuje, a nagrody przyznają osoby, które znają się na literaturze o niebo lepiej niż ja.

Joanna Bator, Ciemno, prawie noc, Wydawnictwo W.A.B, 2013, s. 528

20 komentarzy:

  1. A ja Bator po prostu ubóstwiam J. Bator, w jej literaturze nie mogę znaleźć nic, co nie miałoby swojego uzasadnienia, a jej styl pisania przemawia do mnie, jak żadnego innego polskiego pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsza powieść tej autorki, jaką czytałam. Nie chciałabym zdradzać szczegółów fabuły, ale nadal nie rozumiem aż takiego nagromadzenia okrucieństwa wobec dzieci. Cieszy mnie, że losy zaginionych dzieci nie pozostały bez wyjaśnienia, jednak nadal to o krok za daleko.

      Usuń
    2. Radzę nie kończyć na tej pozycji, wcześniejsze z trylogii wałbrzyskiej są w innym klimacie i też inaczej napisane. Niektórzy mówią, że są lepsze - no i nie ma tak kontrowersyjnego wątku.

      Usuń
    3. Chętnie spróbuję. Mimo obiekcji podoba mi się to, co tworzy pani Bator. I nawet nie chodzi o kontrowersyjny wątek, co o zapędzenie się w nim.

      Usuń
  2. Książka ze szczytu mojej listy zakupów. Mam na nią chrapkę od dawna, zanim jeszcze otrzymała nagrodę, ale wciąż nie udaje mi się jej kupić. Była nawet na promocji (chyba 15 złotych), pech jednak chciał, że wypadło to w chwili, gdy nawet grosz się mnie nie trzymał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem jak to jest. Często choruję na jakieś książki :)

      Usuń
  3. Miałam podobnie mieszane odczucia po tej lekturze. Od dawna żadna książka tak mnie nie wciągnęła. Jednak jakoś tak zalatywała mi kiczem po prostu. I zgadzam się, że autorka przedobrzyła. Cytat z Zafona na początku powieści też jest wiele mówiący. Mam wrażenie, że Bator, dobitnie mówiąc, zerżnęła od niego klimat. Miałam wrażenie, że czytam polski „Cień wiatru” z tą różnicą, że on nie pretendował nigdy do literatury wysokiej. A Bator tymczasem została uhonorowana ponoć prestiżową Nagrodą Nike...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam jeszcze autorki. Właśnie takie mieszane uczucia, które wychwytuję w recenzjach powodują, że nie jest autorką, którą muszę w pierwszej kolejności poznać. Oczywiście kiedyś będzie się trzeba przekonać osobiście co w trawie piszczy... Może jej najlepsza powieść nie jest dobra na początek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze najlepiej przekonać się osobiście. Chociaż uprzedzam, żeby przygotować się na, to zgotowała nam autorka :)

      Usuń
  5. Czytałam "Piaskową górę" Bator i podobała mi się, polecam tę książkę, w niej nie ma ogromu przemocy, chociaż znalazło się miejsce na tematy trudne i poważne. A co do "Ciemno, prawie noc" to mam w planach, chociażby dlatego że powieść budzi skrajne emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała rzecz w tym, że ona jest nie tyle kontrowersyjna, co po prostu przedobrzona :)

      Usuń
  6. Nie jestem pewna czy mam siłę na książkę opisująca takie mocne wydarzenia. Z drugiej strony chciałbym. Sięgnąć po jakąś lekturę autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może warto próbować od innej strony. Mnie autorka nie zniechęciła, jednak też nie ciągnie mnie jakoś szczególnie do jej twórczości :)

      Usuń
  7. Od zeszłego grudnia wyczekuje na mnie na półce i w końcu muszę tej jesieni przeczytać, bo to wstyd już tak przedłużać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją w planach. Poluję na nią w bibliotece, ale jak na razie bezskutecznie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie jestem jej ciekawa, właśnie mam ją w domu. Słyszałam, że są tam naprawdę momenty nagromadzone ciemnością.

    OdpowiedzUsuń