Problem przemocy wobec kobiet i jej usankcjonowania, tak w społeczeństwie, jak i w kulturze i tradycji, jest niezwykle aktualny. Dowodem na to mogą być kontrowersje, jakie w ostatnim czasie wzbudziła w Polsce próba ratyfikowania konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Środowiska prawicowe, zamiast skupiać się na tym, co najistotniejsze - obronie krzywdzonych, wytaczają argumenty o sprzeczności jej założeń z tradycją katolicką i narodową. To, co dziwi w tym najbardziej, to fakt, że najżarliwszymi przeciwniczkami tej konwencji okazały się posłanki prawicowe - kobiety. Co sprawia, że właśnie one stawiają się w roli obrończyń kultury przemocy? Gdzie tkwi źródło takiego sposobu myślenia? Odpowiedzi na podobne pytania szukać możemy w książce Anny Małyszko "Bestie i ofiary".
Przemoc towarzyszy człowiekowi od zawsze. Niegdyś była niezbędna do przetrwania, jednak wraz z rozwojem cywilizacji jej rola uległa zasadniczej zmianie. W cały zjawisku socjologicznym, jakim jest przemoc, szczególne miejsce zajmuje ta stosowana wobec kobiet. Jest ona głęboko zakorzeniona w tradycji i kulturze. Anna Małyszko w pierwszych rozdziałach swojej książki prowadzi nas przez dawne wierzenia i mity. Pokazuje, jakie było miejsce kobiety w społeczeństwie patriarchalnym. Pokazuje, że przez wieki głęboko zakorzeniony obraz kobiety nie zmienił się. Wśród mężczyzn nadal jest "obcym", przeciw któremu kierowana jest agresja. Ma to przełożenie także na świat filmu. Zręczne manipulowanie obrazem przemocy i połączenie go z nagością i seksem zmieniło jej postrzeganie. W każdym człowieku jest pierwotna, prymitywna fascynacja przemocą, a obecnie, dzięki sztuce filmowej, może jako widz zmienić swój gniew i potrzebę agresji z przemocy rzeczywistej na fikcyjną. Sam fakt, że oglądając film zdajemy sobie sprawę, iż jest on fikcją, sprawia, że łatwiej nam zaakceptować brutalne obrazy. Niestety ma to swoje minusy, wielkie ilości okrucieństwa, jakie serwują nam twórcy filmowi uodparniają nas na ludzką krzywdę, spłycają wydźwięk tego, co widzimy, oswajają nas z przemocą. Ekranowa przemoc pozbawiona jest sensu, nie ma kontekstu moralnego czy społecznego. Często stanowi tylko pustą rozrywkę.
W "Bestiach i ofiarach" najwięcej miejsca autorka poświęciła samej przemocy, rozdziałów dotyczących związków z filmem jest mniej i są mniej obszerne. W pierwszej części poznajemy samo zjawisko przemocy w różnych ujęciach naukowych. Następnie autorka skupia się na przemocy wobec kobiet. Tłumaczy, jaki jest status kobiety we współczesnym społeczeństwie i omawia jego źródła. Wiele mówi o wierzeniach ludowych, mitach czy biblijnym obrazie kobiety i jej roli społecznej. Wywody te tłumaczą, skąd w środowiskach prawicowych, katolickich bierze się aprobata dla przemocy domowej, dlaczego stanowi ona tabu również w rozwiniętych społeczeństwach. Skąd skłonność do szukania winy w ofierze i usprawiedliwiania sprawcy?
W kolejnych rozdziałach Anna Małyszko omawia problem przemocy wobec kobiet na przykładach wybranych filmów. Bardzo interesujący jest klucz, według którego autorka dobrała tytuły - dzięki niemu na omawiany problem możemy spojrzeć bardzo szeroko. Mamy różne typy przemocy (gwałt, morderstwa, tortury, poniżanie) i jej sprawców, różne przesłanki, które nimi kierują, w końcu skrajnie różne typy ofiar. Jest to ciekawe, ponieważ pokazuje, jaki jest stosunek twórców filmu do społecznej roli kobiety w społeczeństwie - w jednym z omawianych dzieł kobiety biorą stosowaną wobec nich przemoc za objaw miłości i ze zrozumieniem przyjmują kolejne uderzenia.
Książka Anny Małyszko napisana jest w przystępny sposób - początek pisany jest językiem akademickim, im dalej w rozdziały, tym pióro staje się lżejsze. Mimo, iż zgadzam się z tezami postawionymi przez autorkę i przyjmuję większość jej argumentów, to momentami skrajnie feministyczne zadęcie, mówiące o niezwykłej wyjątkowości kobiet, niestety odbiera im nieco powagi. Jestem zwolenniczką równości płci. Część dotycząca przemocy jako zjawiska jest szeroko omówiona. Wszystko poparte jest bogatą bibliografią. Część dotycząca omówienia filmów zostawiła we mnie pewien niedosyt. Wiem, że wybrane tytuły są reprezentatywne, jednak przyznam, że chętnie przeczytałabym jeszcze o innych filmach. Można zarzucić autorce, iż opowiada treść omawianych filmów, jednak w mojej ocenie było to niezbędne do analizy tematu. Oczywiście warto obejrzeć te filmy przed lekturą "Bestii i ofiar", jednak mi te spojlery zupełnie nie przeszkadzają. Książkę Anny Małyszko przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
W "Bestiach i ofiarach" najwięcej miejsca autorka poświęciła samej przemocy, rozdziałów dotyczących związków z filmem jest mniej i są mniej obszerne. W pierwszej części poznajemy samo zjawisko przemocy w różnych ujęciach naukowych. Następnie autorka skupia się na przemocy wobec kobiet. Tłumaczy, jaki jest status kobiety we współczesnym społeczeństwie i omawia jego źródła. Wiele mówi o wierzeniach ludowych, mitach czy biblijnym obrazie kobiety i jej roli społecznej. Wywody te tłumaczą, skąd w środowiskach prawicowych, katolickich bierze się aprobata dla przemocy domowej, dlaczego stanowi ona tabu również w rozwiniętych społeczeństwach. Skąd skłonność do szukania winy w ofierze i usprawiedliwiania sprawcy?
W kolejnych rozdziałach Anna Małyszko omawia problem przemocy wobec kobiet na przykładach wybranych filmów. Bardzo interesujący jest klucz, według którego autorka dobrała tytuły - dzięki niemu na omawiany problem możemy spojrzeć bardzo szeroko. Mamy różne typy przemocy (gwałt, morderstwa, tortury, poniżanie) i jej sprawców, różne przesłanki, które nimi kierują, w końcu skrajnie różne typy ofiar. Jest to ciekawe, ponieważ pokazuje, jaki jest stosunek twórców filmu do społecznej roli kobiety w społeczeństwie - w jednym z omawianych dzieł kobiety biorą stosowaną wobec nich przemoc za objaw miłości i ze zrozumieniem przyjmują kolejne uderzenia.
Książka Anny Małyszko napisana jest w przystępny sposób - początek pisany jest językiem akademickim, im dalej w rozdziały, tym pióro staje się lżejsze. Mimo, iż zgadzam się z tezami postawionymi przez autorkę i przyjmuję większość jej argumentów, to momentami skrajnie feministyczne zadęcie, mówiące o niezwykłej wyjątkowości kobiet, niestety odbiera im nieco powagi. Jestem zwolenniczką równości płci. Część dotycząca przemocy jako zjawiska jest szeroko omówiona. Wszystko poparte jest bogatą bibliografią. Część dotycząca omówienia filmów zostawiła we mnie pewien niedosyt. Wiem, że wybrane tytuły są reprezentatywne, jednak przyznam, że chętnie przeczytałabym jeszcze o innych filmach. Można zarzucić autorce, iż opowiada treść omawianych filmów, jednak w mojej ocenie było to niezbędne do analizy tematu. Oczywiście warto obejrzeć te filmy przed lekturą "Bestii i ofiar", jednak mi te spojlery zupełnie nie przeszkadzają. Książkę Anny Małyszko przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl
Nie słyszałam jeszcze o tej książce. Trochę obawiam się wspomnianego przez Ciebie "feministycznego zadęcia".
OdpowiedzUsuńNie, spokojnie, pojawia się tylko momentami ;)
UsuńBrzmi obiecująco, dodaje do listy!
OdpowiedzUsuńJak już w końcu zreaktywujesz bloga, to mam nadzieję, że zobaczę tam Twoje wrażenia z tej lektury :D
UsuńZastanowię się nad nią.
OdpowiedzUsuńWarto :)
Usuń