Kilka lat temu furorę robiła seria retro-kryminałów o Eberhardzie Mocku. Jej autor Marek Krajewski akcję powieści umieścił w przedwojennym Wrocławiu. Muszę przyznać, że mroczny i mocny klimat tej serii bardzo przypadł mi do gustu. Od sukcesu Mocka wydano wiele lepszych lub gorszych kryminałów spod znaku retro. Niektóre z nich przesiąknięte były atmosferą minionych lat. Dopracowane w każdym szczególe zabierały nas w mroki przeszłości. Inne wrysowywały dość dosłownie całkowicie współczesne postacie i realia w dawne lata. Brakowało im scenografii, nie budowały klimatu, a sposób myślenia, obyczaje i język bohaterów były dosłownie przeniesione z XXI wieku. Te powieści były retro tylko z szumnej zapowiedzi wydawcy na okładce. Do tej kategorii z pewnością nie można zaliczyć serii książek o komisarzu Zygmuncie Maciejewskim autorstwa Marcina Wrońskiego.
Rok 1926. W zamojskim ogrodzie zoologicznym rejent Lesman znajduje zakrwawioną, skórzaną rękawiczkę. Widnieją na niej inicjały A.W. Zgłaszjac sprawę policji rejent twierdzi, że w rękawiczce rozpoznał własność uczennicy najlepszego gimnazjum w mieście - Anny Wołkońskiej. Wyjaśnienie sprawy powierzono aspirantowi Zydze Maciejewskiemu. Szybko odkrywa on, że panna Anna zniknęła bez śladu. Wszystko wskazuje na to, że została zamordowana. Jednak nie znaleziono jej ciała. Sprawa robi się coraz bardziej tajemnicza i zagmatwana.
"Kwestja krwi" to siódma część opowieści o Maciejewskim. Jednak wbrew pozorom to od tego tomu właśnie warto zacząć swoją z nim przygodę - mówi ona trudnych początkach kariery zawodowej komisarza. Nie czytałam poprzednich części, jednak zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze. Przedstawiony przez Wrońskiego świat jest mroczny i pełen tajemnic i skandali obyczajowych. Historia dzieje się w dwóch okresach - początek ma w roku 1926, jednak odbija się echem jeszcze w 1952 roku. Czytelnicy, którzy znają już postać Zygi Maciejewskiego, nie będą zaskoczeni, natomiast, ci, którzy tak jak ja, poznali go dopiero teraz zauważą w nim podobieństwo do wielu znanych w literaturze detektywów. Jest on pełen sprzeczności. Odebrał uniwersyteckie wykształcenie, a jego pasją jest boks. Zdecydowanie nadużywa alkoholu, a podejmowane przez niego decyzje nie zawsze są moralnie jednoznaczne. Jednak jest w nim pewna uczciwość i zawziętość, które każą mu nie poddawać się i dążyć, często wbrew sobie, do rozwiązania zagadki. Z resztą również pozostali występujący w powieści bohaterowie są wyraziści i pełnokrwiści. Część z nich wzorowana jest na postaciach historycznych.
"Kwestja krwi" nie jest książką o porywająco szybkiej akcji. Jej akcja nie toczy się bardzo warto i raczej nie zarwiemy przez nią nocy. Ani prowadzone przez Maciejewskiego śledztwo, ani jego rozwiązanie nie są spektakularne, Trzeba przyznać, że bardziej interesujące dla mnie było sprawie i dobitnie nakreślone przez autora tło społeczno-obyczajowe. Świetnym jego podsumowanie, jest ostatnie zdanie powieści i jednocześnie jej tytuł.
Powieść Marcina Wrońskiego nie jest może dziełem wybitnym, lecz z pewnością umili czas wszystkim miłośnikom retro-kryminałów i Polski międzywojennej. Chętnie przeczytam pozostałe części opowieści o Zydze Maciejewskim.
Marcin Wroński, Kwestja krwi, Wydawnictwo WAB, 2014, s. 320"Kwestja krwi" nie jest książką o porywająco szybkiej akcji. Jej akcja nie toczy się bardzo warto i raczej nie zarwiemy przez nią nocy. Ani prowadzone przez Maciejewskiego śledztwo, ani jego rozwiązanie nie są spektakularne, Trzeba przyznać, że bardziej interesujące dla mnie było sprawie i dobitnie nakreślone przez autora tło społeczno-obyczajowe. Świetnym jego podsumowanie, jest ostatnie zdanie powieści i jednocześnie jej tytuł.
Powieść Marcina Wrońskiego nie jest może dziełem wybitnym, lecz z pewnością umili czas wszystkim miłośnikom retro-kryminałów i Polski międzywojennej. Chętnie przeczytam pozostałe części opowieści o Zydze Maciejewskim.
SzczecinCzyta.pl
Nie miałam jeszcze nigdy do czynienia z retro - kryminałem, więc tym bardziej ta książka mnie intryguje :)
OdpowiedzUsuńTo jak Ty się w ogóle uchowałaś?? :D
UsuńJuż od jakiegoś czasu chciałabym się zapoznać z twórczością pana Wrońskiego. I raz sobie o nim przypominam, później znowu zapominam i teraz dzięki twojemu postowi znów sobie o nim przypomniałam. Z miłą chęcią porównam głównego bohatera do tych najsławniejszych detektywów znanych nam z kryminałów Christie czy Doyle'a. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kulturaczytania.blogspot.com/
Trudno porównać bohaterów klasycznych kryminałów ze współczesnymi retro-detektywami. Ciekawa jestem Twoich wrażeń :)
UsuńTeż zaczęłam od tej książki przygodę z Zygą Maciejewskim i bardzo mi się podobało! Przywodziła mi ona na myśl nieco Krajewskiego, którego od dawien dawna wielbię. Na pewno sięgnę po poprzednie tomy, a także po kolejne, którymi Marcin Wroński nas uraczy, oby jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńA niedawno odkryłam kolejny świetny kryminał, mianowicie "Zasługę nocy" Mateusza Lemberga. Jeśli nie czytałaś to polecam.
Ostatnio mam nosa do świetnych kryminałów ;)
Nie czytałam i nie znam. Będę dziś w bibliotece, to sprawdzę, czy jest. Dziękuję :)
Usuńno właśnie krajewski nie rzucił mnie na kolana.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam kiedyś jedną z jego powieści, i mimo tego, że retro i wrocław, to jakoś to nie było to.
więzy spróbuję przy okazji.
Chciałabym taką powieść w Szczecinie :)
Usuń