books on my mind: Maxime Chattam "Otchłań zła"

piątek, 8 czerwca 2012

Maxime Chattam "Otchłań zła"



Wiele słyszałam o trylogii Maxime Chattama. Jedni zachwycali się nią, porównując do kultowego filmu "Siedem", inni twierdzili, że to dno i bąbelki. Niezrażona tymi zły opiniami postanowiłam wyrobić sobie własną opinię na temat tej trylogii. "Otchłań zła" początkuje tę trylogię.
Młoda i piękna studentka Juliette zostaje porwana przez psychopatycznego mordercę. W ostatniej chwili życie ratuje jej przystojny profiler kryminalny - Joshua Brolin. Zabija psychopatę. Wkrótce po tym wydarzeniu drogi ofiary i wybawcy rozchodzą się. Po roku w Portland zaczyna się kolejna seria zabójstw. Wszystko wskazuje, że niedoszły oprawca Juliette powrócił z martwych. Brolin znów podejmuje śledztwo, w którego prowadzeniu pomaga mu Juliette.
Maxime Chattam zastosował ten sam zabieg, który krytykowałam ostatnio w "Małym miasteczku" Zalewskiego - jest Francuzem, a akcję powieści umieścił w Stanach Zjednoczonych. Jest to minus tej książki, aczkolwiek zachwycająca jest wiedza pisarza na temat amerykańskich procedur policyjnych oraz z zakresu medycyny sądowej.
Książka trzyma w napięciu. Są przystojni bohaterowie, jest psychopata, do tego wszystkiego dodano trochę ezoteryki i zagmatwaną tajemnicę. Niestety, w trakcie czytania cały czas miałam wrażenie, że czytałam tę książkę już wcześniej. Wrażenie takie jest spowodowane przewidywalnością akcji, wykorzystaniem pewnego szablonu i znanych już scen. Szybko można zorientować się, kto jest mordercą. Potrafię zrozumieć motywy irracjonalnego zachowania głównej bohaterki, ale samo rozwiązanie zagadki jest jednak zbyt wydumane.
"Otchłań zła" to niezły thriller. Lekki i niezbyt skomplikowany. Przeczytałam go z prawdziwą przyjemnością. Z całą pewnością przeczytam kolejne części trylogii, chociaż rozbawiło mnie, kiedy autor już na wstępie swojej drugiej książki daje czytelnikom "drobną radę", żeby poczekali do zmroku i wtedy zasiedli do jego "dzieła". Mam wrażenie, że Maxime Chattam uwierzył w to, że jest mistrzem pióra. No niestety, mistrzem to on z pewnością jeszcze nie jest. Nie wiem, jak kolejne książki w trylogii, ale "Otchłań zła", mimo, że jest niezła, to nie jest perełką, nie wyróżnia się na tle innych książek tego gatunku.
No cóż, to poczekam do zmroku i zabiorę się za czytanie drugiego tomu trylogii.

Maxime Chattam, Otchłań zła, Sonia Draga, 2006

9 komentarzy:

  1. przyznam, że nie słyszałam to tej trylogii, ale widzę, że to coś w moim guście
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam za sobą całość i jestem zdziwiona Twoją oceną :) Mnie się Chattam podoba BARDZO. Jedne książki ma lepsze, inne troszkę gorsze, ale to cały czas literatura stojąca na przyzwoitym poziomie, co nie zawsze można powiedzieć o powieściach amerykańskich, popularnych autorów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie chala, nie chce mi sie po raz kolejny pisac, dlaczego, w to leniwe popoludnie ;P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym chciała, żebyś napisała dlaczego. Serio, serio :)

      Usuń
  4. Ja jestem raczej pozytywnie nastawiona do tego tytułu i mam zamiar sięgnąć po niego w najbliższym czasie. :) Mam nadzieję, że nie będę żałowała. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś wpisałam sobie tę książkę na jedną z list czytelniczych, a później o tym zapomniałam (listy się mnożą, pozycji na nich przybywa i po jakimś czasie jest jeden wielki zamęt). Skoro teraz sobie o niej przypomniałam i na dodatek jest w mojej bibliotece, to może jest i szansa, że w końcu ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń