Lato to idealny czas na kryminały. Do tego powieść Gregory'ego Funaro "Palownik" zapowiada się wyśmienicie. Przynajmniej według opisu na okładce. Ba! Wydawca zamieścił na niej nawet krótką opinię bardzo szanowanego przeze mnie polskiego profilera Jana Gołębiowskiego. Chyba powinnam być jednak uważniejsza w czytaniu tych opisów, nawet cytowane słowa Gołębiowskiego nie chwalą książki - są raczej szukaniem jej dobrych stron.
Znany adwokat Randall Donovan zostaje brutalnie zamordowany. Jego ciało odnaleziono wbite na pal. Jednak Donovan nie jest jedyną ofiarą Palownika. Morderca przekazuje policji złowieszcze przesłanie: "Wróciłem" wypisane w różnych językach na ciałach nieszczęśników. Kto ma powrócić? Czyżby morderca uważał się za spadkobiercę okrutnego księcia Vlada Draculi? Śledztwo przejmuje detektyw Sam Markham.
Nie wiedziałam, że "Palownik" jest drugą powieścią o Samie Markhamie - spokojnie można ją czytać nie znając wcześniejszego śledztwa pana detektywa. Pierwsza część "Rzeźbiarz" wzbudziła zachwyt czytelników. Trudno mi się do tego odnieść, bo jej nie czytałam. Jeśli chodzi o "Palownika", to mam mieszane uczucia. Z jednej strony książkę czytało się szybko, a treść była interesująca. Z drugiej jednak strony raziły mnie uproszczenia i nielogiczności fabularne. Przyznam, że spodziewałam się czegoś lepszego. Miałam nadzieję na opowieść, która zmrozi mi krew w żyłach i będzie trzymać w niepewności do ostatniej strony. Jasne - sposób zabijania wybrany przez Palownika był wyjątkowo okrutny, jednak to nie wystarczy do stworzenia dobrego kryminału. Zdecydowanie słabe są rozdziały o uroczej studentce i uczelnianym teatrze, trudno mi "kupić" przemiany zabójcy, no i wyjatkowo drażniły mnie retrospekcje i przemyślenia Sama Markhama. Za to na plus zaliczyć tej powieści można skomplikowany (chociaż mało wiarygodny) motyw zabójstwa i dużą ilość magicznych symboli, mitów i pradawnych wierzeń wykorzystanych przez autora.
Mimo wszystko "Palownik" spełnia wszystkie warunki stawiane letniej lekturze. Akcja toczy się błyskawicznie, książkę czyta dobrze oraz szybko, no i nie wymaga ona naszej szczególnej uwagi. Nie musimy martwić się, że coś nam umknie. Jeśli więc ktoś szuka lekkiej lektury, to gorąco polecam "Palownika".
Gregory Funaro, Palownik, Prószyński i S-ka, 2013
Mimo wszystko "Palownik" spełnia wszystkie warunki stawiane letniej lekturze. Akcja toczy się błyskawicznie, książkę czyta dobrze oraz szybko, no i nie wymaga ona naszej szczególnej uwagi. Nie musimy martwić się, że coś nam umknie. Jeśli więc ktoś szuka lekkiej lektury, to gorąco polecam "Palownika".
Mam wrażenie, że tych lekkich lektur robi się za dużo, a porządnej książki już niedługo będzie trzeba ze świecą szukać.Jeśli chodzi o Palownika, zupełnie nie zainteresowała mnie fabuła, a rekomendacja na okładce tym bardziej nie będzie dla mnie wyznacznikiem - wielokrotnie zawiodłam się na "hasełkach", które często mają niewiele wspólnego z faktyczną wartością lektury.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. "Palownik" złapał mnie na Gołębiowskiego :)
UsuńNie brzmi jak cos, co by moglo mi sie spodobac... rezygnuje :-).
OdpowiedzUsuńRaczej nie ryzykuj :D
UsuńA ja jestem nią zainteresowana, może być ciekawie.
OdpowiedzUsuńPodziel się wrażeniami :)
UsuńTytuł jest dość intrygujący. Lektura na okres letni - czemu nie :)
OdpowiedzUsuńTytuł jest sugestywny :D
UsuńMnie nie podobało się tylko zakończenie, kopia z poprzedniej książki Funaro, ale tak to byłam zadowolona za lektury.
OdpowiedzUsuńNo własnie nie czytałam poprzedniej książki. Pewnie kiedyś spróbuję, ale to za jakiś czas :)
UsuńA szukam czegoś lekkiego :)
OdpowiedzUsuńTo lektura dla Ciebie :)
UsuńPalownik czeka na mojej półce. cudów się po nim nie spodziewam, ale jako lektura "pod parasol" powinna się sprawdzić.
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona. Daj znać, jak się podobało :)
Usuń