books on my mind: Artur Daniel Grabowski "Testament Eleonory"

wtorek, 8 października 2013

Artur Daniel Grabowski "Testament Eleonory"


Młody niemiecki dziennikarz Thomas Michel dostaje wiadomość o niespodziewanej śmierci swojej serdecznej przyjaciółki Eleonory hrabiny von Albertstein. Adwokat zmarłej zaprosiła Thomasa na otwarcie testamentu. Wyjaśniła też, że okoliczności śmierci starszej pani są co najmniej dziwne. Zdrowa jak ryba kobieta zmarła z przerażenia. Zgodnie z jej ostatnią wolą dziennikarz ma na miesiąc wprowadzić się do jej zamku. Towarzyszyć ma mu siostrzenica hrabiny - demoniczna baronowa Angela von Schweinburg und Gotha. Wspierany przez ukochaną Marthę mężczyzna bierze w redakcji miesięczny urlop i jedzie na spotkanie przeznaczenia. Wie tylko, że jego życie diametralnie się zmieni, nie ma tylko pojęcia w jaki sposób. Nie domyśla się też, ze przyjdzie mu stanąć twarzą w twarz z zabójcą starszej pani. 
"Testament Eleonory" jest kryminałem z wątkami historii i tajemnicy. Jednak przyznać muszę, że nie zachwycił mnie pomysł na fabułę. Była przewidywalna, pretensjonalna i nielogiczna. Nie zachwycił mnie pomysł na wymyślne nazwiska, gigantyczne, gotyckie zamki i biegające w lateksie zołzy. Zupełnie też nie przemawiają do mnie bohaterowie. Ich postacie nie są wiarygodne, rozjeżdżają się. Jakby autor zmieniał koncepcje postaci wraz z rozwojem akcji. Dodatkowo język, którym się posługuje się autor jest mi zupełnie stylistycznie obcy. Zdania są wydumane, słownictwo przesadnie wyszukane, całość sprawia dość pretensjonalne wrażenie. Dialogi prowadzone tym językiem męczą i złoszczą, a opisywane nim uczucia targające bohaterem, zamiast intrygować mnie śmieszyły. Uczucia pomiędzy Thomasem i Marthą nie mają podstaw, są zawieszone w pustce, z niczego nie wynikają. Zupełnie nieprofesjonalnie zachowują się w tej powieści specjaliści - policjanci, adwokaci, lekarze. Obawiam się, że do stworzenia wiarygodnej postaci fachowca potrzebny jest jednak nieco głębszy wywiad.
Plusem tej książki jest widoczny zapał autora do jej stworzenia, radość pisania. To debiut pana Grabowskiego i wszystko jeszcze przed nim. Mam nadzieję, że popracuje trochę nad językiem, psychologią postaci oraz wiarygodnością fabuły i kolejne powieści będą lepsze. W końcu wykonał pierwszy, najważniejszy krok - spełnił swoje marzenie i napisał książkę. Dlatego na pytanie czy warto przeczytać tę książkę odpowiem, ze to wasz wybór. Nie mogę z czystym sumieniem polecić tej powieści, jednak to cenne, że autor się zrealizował się, a włożona przez niego praca jest oczywiście bardzo wymierna. Chociażby dlatego można dać tej książce szansę. 

Artur Daniel Grabowski, Testament Eleonory, Oficynka, 2013
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl

10 komentarzy:

  1. Chyba sobie jednak odpuszczę, ale okładka bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już leży na mojej półce. Spodziewałam się po niej czegoś lepszego. Przeczytam i wtedy się wypowiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, zolzy tez chce... to moze jak znowu zaczne pic wino, bo na trzezwo to nie za bardzo ;PP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izunia, Ty to nawet do tej ksiązki nie podchodz. Jestem przekonana, że tak jązmasakrujesz, że się autor zamknie w sobie :D

      Usuń
    2. Malgosia, placze tu ;-)))))))))))))))))))))).

      Usuń
  4. To, że autor się zrealizował to dla mnie jednak trochę za mało, żeby zmusić się do czytania po tak szczerej recenzji;) Poczekam aż autor napisze coś mniej przewidywalnego.

    Przyciągnęła mnie nazwa Twojego bloga i widzę, że było warto;)

    OdpowiedzUsuń