books on my mind: Jo Nesbo "Doktor Proktor i Proszek Pierdzioszek"

czwartek, 30 stycznia 2014

Jo Nesbo "Doktor Proktor i Proszek Pierdzioszek"


Dawno, dawno temu, kiedy tak sobie patrzyłam na moje kilkumiesięczne, chwilowo spokojne i gaworzące dziecko, moja przyjaciółka wypowiedziała pamiętne słowa: "A czy ty wiesz, ze dzieci w okresie wczesnoszkolnym najbardziej bawią żarty o pierdziochach, bekaniu i innych czynnościach fizjologicznych?". Oniemiałam. Uznałam to za absolutnie niemożliwe i puściłam w niepamięć. W tym roku mój Synu poszedł do zerówki. Jakież było moje zdumienie kiedy usłyszałam w szkole, co bawi chłopców w tym wieku. Od razu przypomniała mi się przestroga przyjaciółki. No nic, jeśli nie można czegoś pokonać, to należy to oswoić. Dlatego zabraliśmy się za czytanie książki popularnego norweskiego pisarza Jo Nesbo "Doktor Proktor i Proszek Pierdzioszek". Ku memu zdziwieniu oboje bawiliśmy się przy tym świetnie. 
W Oslo, przy ulicy Armatniej, mieszka ciut samotna dziewczynka Lisa. Jej przyjaciółka właśnie wyprowadziła się do innego miasta i Lisa bardzo za nią tęskniła. Wkrótce to się zmieni. Na ulicy pojawia się nowa rodzina z synkiem - małym, czerwonowłosym i bardzo wygadanym Bulkiem. Dzieci zaprzyjaźniają się z ekscentrycznym sąsiadem wynalazcą doktorem Proktorem. Właśnie dokonał on przełomowego odkrycia, stworzył absolutnie cudowny Proszek Pierdzioszek i jego mocniejszą wersję - Proszek Pryktonautów. Cała trójka postanawia sprzedawać wynalazek dzieciom ze szkoły. Nie wiedzą, że wzbudzą tym zainteresowanie miejscowych łobuzów, bliźniaków Trulsa i Tryma oraz ich wyrachowanego ojca - pana Thrane. 
Jak na autora poczytnych kryminałów przystało, w tej książce mamy wszystko - kradzież, więzienie, straszną anakondę mieszkającą w kanalizacji. Są łobuzy, wybuchy, policyjne pościgi i ciemne lochy. Nesbo stopniuje napięcie, każdy rozdział kończy się w takim momencie, że moje dziecko wyspecjalizowało się w proszeniu "Jeszcze tylko kawałek...". Całość napisana jest z ogromnym humorem. Mimo iż w kwestiach dotyczących hmm.. proszku, balansuje na granicy dobrego smaku, to jednak nie jest przesadna. Jasne - salwa honorowa dla króla oddana z gazów siedmiu gwardzistów nie jest estetyczna, jednak jest do przyjęcia. Synu się świetnie bawił i myślę, że udało nam się oswoić "wroga".
Bohaterowie się barwni, jednak zdecydowanie na prowadzenie wybija się Bulek. Doktor Proktor i Lisa, mimo iż bardzo sympatyczni, stanowią tylko tło dla rezolutnego chłopca. To niezwykle inteligentne i wygadane dziecko dało nam wiele pretekstów do rozmów o stosunkach panujących w dziecięcych społecznościach. Walory fizyczne chłopca sprawiały, że często stawał się on celem ataków i kpin. Sztukę ratowania sytuacji opanował do perfekcji. A co najważniejsze, nie zachodzi w nim wielka zmiana, wie kiedy lepiej ulec niż walczyć. Mój Synu zdumiał mnie tym, że świetnie rozumie mechanizmy zachowania Bulka w szkole. Wie czemu postępował tak, a nie inaczej. Bardzo się z tego powodu cieszę.
Czy warto dać szansę "Doktorowi Proktorowi i Proszkowi Pierdzioszkowi"? Warto! Z całą pewnością przeczytamy kolejne książki z tej serii. . 

Jo Nesbo, Doktor Proktor i Proszek Pierdzioszek, Czarna Owieczka, 2011, s. 214

13 komentarzy:

  1. Kurcze myślałam, że to kolejny kryminał, a tu taka niespodzianka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, mnie też Jo Nesbo zaskoczył. Moi znajomi, którzy widzieli u mnie tę książkę zastanawiali się, jak się mają mroczne kryminały, do książek dla dzieci. Słyszałam też opnię,że nie jest możliwe napisanie 214 stron o gazach :D

      Usuń
  2. Bosz, moje dziecko poszlo do przedszkola i okazało się, ze trzylatkow tez to bawi najbardziej ;-)))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mozemy Wam na próbę pożyczyć Proszka Pierdzioszka :D

      Usuń
  3. Minerwa poruszała kiedyś temat pierdzeniu, kup, pup i innych rzeczy besztając je jak się da:

    http://minerwaproject.blogspot.com/2013/07/najbardziej-absurdalne-ksiazki-dla.html

    W komentarzach (na samym dole pisałam o mojej siostrze synu. Tak dzieciaki w tym wieku uwielbiają takie tematy :PP
    Córka ma 3,5 roku i też gada o pierdzioszkach i hihihihihi się śmieje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy miałam 18 lat, to też miałam idealistyczną wizję mojego dziecka i jego wychowania. Potem jednak do drzwi puka rzeczywistość. Można z nią walczyć, ale po co? Grupa rówieśnicza ma ogromny wpływ na nasze idealne dziecko :)
      Jeszcze jedno - Minerwa pisała o stworzonym przez naturę poczuciu obrzydliwości. Nic bardziej mylnego - poczucie to ma uwarunkowania kulturowe. Przykład? W niektórych kulturach beknięcie po obiedzie jest objawiem dobrego wychowania :)

      Usuń
    2. Tak, Minerwa to ogólnie fajna maruda;) A bekanie jest rzeczywiście dobrze odbierane w wielu krajach :P
      Mnie na początku to drażniło takie wygłupy ze strony siostry synka, ale mi przeszło - ot, taki głupkowaty okres, musi przez niego przejść :)

      Usuń
    3. Jasne, ze musi. Chociaż patrząc na niektórych mężczyzn mam wrażenie,ze nie przechodzi zbyt szybko :D

      Usuń
  4. Sam tytuł nie leży mi z nazwiskiem autora. Ale niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie, ale to strasznie boję się węży, więc ta anakonda w kanalizacji, pewnie zepsułaby lekturę małej Ani. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to straszna anakonda o imieniu Anna Konda. Ma traumę z dzieciństwa i wbrew radom mamy nie dusi jedzenia przed połknięciem :D

      Usuń
  6. Czytałam jedynie "Łowców głów" Nesbo. Ale przyznaję, że ta książeczka może być ciekawa, z uwagi na "kradzież, więzienie, straszną anakondę mieszkającą w kanalizacji" ;)

    OdpowiedzUsuń