books on my mind: Uri Orlev "Biegnij chłopcze, biegnij"

piątek, 7 lutego 2014

Uri Orlev "Biegnij chłopcze, biegnij"



Do kina chodzę od jakiegoś czasu głównie na bajki. Jeśli uda mi się i nie muszę iść na kreskówkę, to starannie wybieram sobie film. Wybieram tematykę, czytam opisy i recenzje i z reguły jestem zadowolona. O filmie "Biegnij chłopcze, biegnij" przeczytałam w "Polityce". Zaintrygowała mnie tematyka i uznałam, że film wart jest zobaczenia. Jednak zanim wybiorę się do kina, to wolę przeczytać książkę. Tym bardziej, że są to prawdziwe wspomnienia Yorama Friedmanna, spisane przez Uri Orleva, a wspomnienia wiele tracą przy ekranizacji, lepiej je przeczytać. 
Mały żydowski chłopiec Srulik, wraz z rodziną trafia do warszawskiego getta. Złe warunki życiowe zmuszają rodziców do próby ucieczki. Ojcu się udaje, a chłopiec wraz z matką zostaje złapany. Wkrótce potem matka znika i Srulik zostaje zupełnie sam. Nie pamięta swojego nazwiska, nie wie ile ma dokładnie lat, ale zrobi wszystko, żeby przeżyć. Wyrusza na wędrówkę po okolicznych lasach i wsiach. Przedstawia się imieniem Jurek i szuka miejsca, w którym uda mu się przeżyć piekło wojny. Jego podróż zdaje się nie mieć końca. Tuła się po gospodarstwach, nigdzie nie jest bezpieczny. Bardzo łatwo o ludzi, którzy oddadzą go Niemcom za kilka groszy. Dlatego chłopiec stara się coraz mniej rzucać w oczy. Wie, że podstawą przetrwania jest umiejętność modlitwy i znajomość chrześcijańskich obyczajów. Coraz mniej w nim żydowskiego chłopca, a coraz więcej Polaka. Kamuflująca go poza staje się częścią jego świadomości. On już nie kłamie opowiadając o swoich rodzicach, on wierzy w to co mówi. I kiedy wojna się kończy chłopiec już sam nie wie kim jest. 
Miałam w stosunku do tej książki wielkie oczekiwania. Spodziewałam się tekstu, który poruszy mnie i nie da o sobie zapomnieć. Niestety tak nie jest. Srulik-Jurek chodzi od gospodarza do gospodarza. Wszyscy oni stapiają się w jedną popijającą i bijącą dzieci masę. Być może czas  zatarł wspomnienia pana Friedmanna. Odniosłam wrażenie, że kolejne obejścia są jak wyliczanka. Brak im cech charakterystycznych, są tylko punktami w pamięci ocalonego chłopca. Wspomnienia są oczywiście dramatyczne. Jednak kiedy myślę o tej powieści, to nasuwa mi się skojarzeniem z "Malowanym ptakiem" Jerzego Kosińskiego. Książka Kosińskiego wywarła na mnie ogromne wrażenie, a obawiam się, że z opowieści o Sruliku niewiele zostanie w mojej pamięci. Autor chciał nam pokazać kryzys tożsamości bohatera, jednak uczynił to w sposób nieprzekonujący. Uparte wyrzekanie się przez Srulika swojej tożsamości wynika z procesu, który nie jest w książce uzasadniony. Trudno mi też uwierzyć w nagły przełom i zmianę. Być może wynika to z braków w zarysowaniu psychologii i strony emocjonalnej postaci. Uri Orlov przekazuje nam tę opowieść w sposób chłodny i zdystansowany. Nie wynika to jednak z zabiegu pisarskiego, a z raczej z faktu, że opowieść ta jest pozbawioną emocji, beznamiętną relacją, wyliczaniem kolejnych punktów w wędrówce.
Przyznam szczerze, że jestem rozczarowana lekturą. Przeczytałam wiele wspomnień i relacji z czasów wojny, a ta do mnie nie przemówiła. Wiem, że to, co przeżył pan Friedmann z pewnością jest niewyobrażalnie straszne, jednak książka Uri Orleva tego nie oddaje. To dobra lektura dla młodych osób, które nie czytały jeszcze o Holocauście. Jednak jeśli przeczytaliście już trochę książek na ten temat, to możecie się czuć podobnie rozczarowani jak ja. 
I teraz nie wiem, czy iść do kina na ten film. Ktoś był i widział?

Uri Orlev, Biegnij chłopcze, biegnij, W.A.B., s.240

17 komentarzy:

  1. Ja jakoś przymierzałam się do tej książki i przymierzałam, ale podobnie jak ty oczekiwania mam wielkie, więc przezornie dałam sobie spokój, dopóki ktoś nie zrecenzuje...i jak widzę słusznie zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radziłabym umiarkowy entuzjazm. Lepiej mniej oczekiwać :)

      Usuń
  2. Ja też jak moja poprzedniczka przymierzałem się do tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Poszłabym na niego chętnie i z ogromną ochotą przeczytałabym książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Duzo czytam na tenat II wojny swiatowej i Holokaustu a te ksiazke wlasnie zamierzam rozpoczac czytac. Teraz obawiam sie rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie oczekuj zbyt wiele. Może wtedy rozczarujesz się pozytywnie :)

      Usuń
  5. Mam na swoim koncie kilka książek o takiej tematyce i wszystkie był znakomite. Boję się, że ta mogłaby mnie rozczarować, ale nie mówię nie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. również przymierzałam się zarówno do książki, jak i do filmu, ale po Twojej recenzji zastanawiam się, czy warto. chyba jednak przeceniłam tę opowieść, a szkoda... jednak dobrze wiedzieć, czego się spodziewać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona generalnie nie jest zła, ale miałam ogromne oczekiwania. Może gdybym miała inne nastawienie, to mój odbiór byłby inny? Nie wiem

      Usuń
  7. Słyszałam o filmie i o książce oczywiście, ale póki co nie miałam okazji jej czytać. Nie wiem czy sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zdecydujesz się przeczytać, to chętnie poznam Twoje wrażenia :)

      Usuń
  8. Miała już taki okres, w którym czytałam mnóstwo książek z tzw. literatury obozowej, więc nie wiem czy akurat ta by mnie zaciekawiła. Wątpię..

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie chciałabym przeczytać, nawet, jeśli by było dobre, a teraz to już w ogole nie chce ;-)).

    OdpowiedzUsuń