books on my mind: Jacek Piekara "Szubienicznik"

poniedziałek, 6 maja 2013

Jacek Piekara "Szubienicznik"



Nie wiem jak to się stało, że nie znałam wcześniej książek Jacka Piekary. Nie mam pojęcia. Po lekturze "Szubienicznika" mogę powiedzieć tylko jedno - jestem wściekła! Czy ktoś wie, jak długo trzeba będzie czekać na kolejny tom z tej serii? Ostatni raz tak czułam się po lekturze George'a R.R. Martina. Nie mogę się doczekać kontynuacji. 
XVII wiek. Znany z rozumu i sprawiedliwości podstarości Jacek Zaremba przybywa w gościnne progi stolnika Hieronima Ligęzy. W dworze stolnika gości już zbieranina dość dziwnych postaci. Postacie te nie są znane panu Jackowi, a jak się wkrótce okazuje nie zna ich także sam gospodarz, który nieco stropiony wyznaje podstarościemu, że goście przybywali kolejno, a każdy z nich miał ze sobą taki sam list z zaproszeniem od Ligęzy. Zasadnicza treść listów była taka sama - obiecywała rozwiązanie tajemnicy trapiącej gościa, oferowała zwrot kosztów podróży, a po wizycie sporą sumkę. Na dole każdego z listów widniał dopisek, dla każdego gościa inny. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że na każdym liście widniał podpis i pieczęć stolnika, ale stolnik nigdy zaproszeń tych nie podpisał i nie wysłał. Ba! Nie znał swoich gości i nie wiedział dlaczego tajemniczy fałszerz postanowił zaprosić te osoby właśnie do jego dworu. Gospodarz, znając i ceniąc rozum pana Jacka, postanowił poprosić go o pomoc w rozwiązaniu zagadki zaproszeń. Obaj panowie wysłuchują opowieści gości, starając się znaleźć w nich wspólny mianownik. 
"Szubienicznik" napisany jest językiem stylizowanym na dawny. Zawiera także dużo łacińskich wtrąceń. Początkowo dość trudno jest wpaść w rytm tej powieść, lecz kiedy już się wpadnie, to trudno się od niej oderwać. Konstrukcja książki jest szkatułkowa i z prawdziwą przyjemnością dawałam się wciągać w kolejne opowieści, Jacek Piekara jest prawdziwym mistrzem tworzenia klimatu. Język jest soczysty, barwny. Postacie są pełnowymiarowe (stolnik Ligęza, to nawet dość dosłownie ;) ) i krwiste, każda ma swój indywidualny charakter i osobowość. Niejako mimochodem poznajemy realia życia w tamtych czasach - tak szlachty, jak i innych warstw społecznych. Polska szlachta wyróżnia się nie tylko ułańską fantazją, ale też walecznością, dzielnością, gościnnością i oczywiście świetnym gustem w kwestiach kulinarnych, a opisy jedzenia w wykonaniu pana Piekary są zachwycające "Śniadanie niepostrzeżenie przeszło w obiad". No cudnie.
Panowie szlachcice uwielbiają gadanie, więc i "Szubienicznik" składa się z nieustających dialogów, o sprawach ważnych, o polityce, o właściwych traktowaniu chłopów, o sprawach damsko-męskich. Wszystko to okraszone jest opowieściami gości  i nieustannymi toastami. 
Bardzo odpowiada mi styl pisania Jacka Piekary. Strasznie żałuję, że na wyjaśnienie tajemnicy Szubienicznika będę musiała jeszcze poczekać. Z drugiej strony cieszę się, że czeka przyjemność poznawania dalszych losów charakternych szlachciców. Bardzo chętnie poznam też pozostałe książki tego autora. Nie byłam fanką powieści historycznej z akcją przed XIX wiekiem, lecz "Szubienicznik" sprawił, że zmieniłam zdanie. Czy polecam tę książkę? Tak! Całym sercem i z czystym sumieniem. A sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Jacek Piekara, Szubienicznik, Wydawnictwo Otwarte, 2013

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwarte.



7 komentarzy:

  1. Kolejna pozytywna recenzja i jak tu się oprzeć ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekając na nowego Piekarę sięgnij po Komudę:te same klimaty ale jak dla mnie jeszcze lepszy:) I sporo napisał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam do nadrobienia całego Piekarę, ale jak zwykle Ci zaufam :)

      Usuń
  3. Dotąd sądziłam, że Piekara to kompletnie nie moje klimaty i nawet się nie zastanawiałam nad czytaniem jego książek. Chyba będę musiała zmienić zdanie, skoro tak polecasz "Szubienicznika".

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, miałam go kupić, ale nie starczyło kasy:(

    OdpowiedzUsuń