books on my mind: Wiesław S. Kuniczak "Dzień tysiąca godzin"

wtorek, 19 listopada 2013

Wiesław S. Kuniczak "Dzień tysiąca godzin"


Współczesnemu Polakowi słowo "patriotyzm" kojarzy się z banałem, rozróbami z okazji 11 listopada, zamaskowanymi pseudokibicami, ekspertami Macierewicza i niekończącym się serialem smoleńskim. Taki pożytek robimy z naszej wolności i niepodległości. Jak zachowalibyśmy się w obliczu realnej groźby utraty wolności? Czy umielibyśmy stanąć wspólnie, ponad podziałami i ramię w ramię walczyć o każdy, nawet najmniejszy, kawałek polskiej ziemi?
Ostatnie dni sierpnia 1939 roku były bardzo gorące. Słońce prażyło niemiłosiernie, od wielu dni nie padał deszcz. Gorąca atmosfera panowała też w europejskich stolicach. Zamiary Hitlera były jasne. Mało kto jeszcze łudził się, że wojny można uniknąć. Anglicy i Francuzi próbowali oszukać siebie i cały świat, że panują jeszcze nad sytuacją. Prośbą i groźbą przekonywali polski rząd do zaniechania mobilizacji. Wszystko to jednak na próżno. Niemców nie dało się powstrzymać. 1 września rozpętało się piekło. Wojenna nawałnica porywa wszystkich. Biednych i bogatych, tych z doświadczeniem wojskowym i tych, którzy nigdy wcześniej nie opuścili swojej wsi. Każdy z nich traktuję wojnę inaczej, wszystkich łączy jedno - miłość do ojczyzny.
Generał Janusz Prus w końcu znowu czuje, że żyje. Ten antybohater czekał w zapomnieniu, aż Polska znowu będzie go potrzebowała. Nic nie jest tak ważne, jak wojna. Dla niej gotów jest porzucić ukochaną Lilę. Brat Generała - Michał jest świetnym strategiem. On, jako jeden z nielicznych wie, jak w rzeczywistości wyglądają szanse Polski w starciu ze świetnie uzbrojonymi i od miesięcy gotowymi  do walki Niemcami. Syn Michała - Paweł - od lat nie ma kontaktu z ojcem. Michał nigdy nie wybaczył mu, że trwoni życie, że wybrał taką, a nie inną drogę. Jednak Michał się myli, Paweł jest kimś wyjątkowym - świetny myśliwy i człowiek o niezwykłym kodeksie moralnym. No i najmłodszy z Prusów, syn Generała - Adam. Zakochany dziewiętnastolatek, którego pasją są góry. Wojna zastaje go w Austrii, gdzie wraz z przyjacielem Erichem zdobywa kolejne szczyty. Chłopcy nie wiedzą jeszcze, że przyjdzie im stanąć przeciwko sobie.
Jest jeszcze Antek - młody wiejski chłopak, który na wojnie uczy się życia. Jest Żyd Berg, którego celem było przeżycie, a teraz szuka swojej tożsamości. Jest też nieszczęśliwy amerykański korespondent Loomis. Nie wie jeszcze jaką cenę przyjdzie mu zapłacić za odkrycie sensu życia. Są świadomi
Książka Wiesława Kuniczaka jest ogromna. 856 stron, w dużym, nieporęcznym formacie. To pierwsza część trylogii. Dużo tragedii, bólu i cierpienia. Książka ta pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na wydarzenia znane nam z podręczników historii. Autor nadał historii twarze swoich bohaterów, pozwolił nam uczestniczyć, nie tylko w walkach, ale też w ich osobistych dramatach. W "Dniu tysiąca godzin" wątki historyczne przeplatają się z fabularnymi. Występują postacie znane nam z kart historii, jak i postacie fikcyjne. Wielką zasługą tłumacza jest to, że w przypisach znaleźć możemy wyjaśnienia dotyczące np. obrony Westerplatte.
Lektura tej książki była dla mnie ciekawym doświadczeniem. Zafascynowana przewracałam kolejne kartki. Uczestniczyłam w walkach, czułam bezsilność bohaterów, przerażała mnie ilość przemocy i okrucieństwa. Czy nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, jak wyglądał wrzesień 1939 roku, czy też może nie chciałam się nad tym zastanawiać. Wiesław Kuniczak rzucił mnie w sam środek pożogi, w taniec śmierci. Język powieści jest prosty, obrazowy, bez zbędnego epatowania grozą. Przerażenie budzą proste zdania, z których wyłania się obraz wojny, chaosu, obłędu i rezygnacji. Śliczni kadeci, którzy w swoich wyprasowanych mundurach i ze śpiewem na ustach szli wprost na śmierć. Szarże ułańskie na czołgi. Desperacja granicząca z szaleństwem. Tak wyglądał polski patriotyzm.
"Dzień tysiąca godzin" to fizycznie wielka książka. Jednak zdecydowanie warta przeczytania. Gdzieś po drodze zgubiliśmy to, co najważniejsze - przestaliśmy doceniać wolną Polskę. Narzekając na niskie płace, na koszty życia i kiepski rząd, decydujemy się na emigrację. Zapominamy o ludziach, którzy zginęli w walce o każdy pęd tej ziemi. Słowa patriotyzm., ojczyzna czy honor stają się tylko elementem politycznej propagandy. Dlatego warto przypomnieć sobie co one w rzeczywistości znaczą. Ile wspólnego mają bandyci, którzy 11 listopada demolują Warszawę, z żołnierzami, którzy oddawali życie walcząc.
Mam nadzieję, że wydawca zdecyduje się na przetłumaczenie kolejnych tomów tej trylogii. Z całą pewnością je przeczytam.

Wiesław S. Kuniczak, Dzień tysiąca godzin, Zysk i S-ka, 2013
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl

5 komentarzy:

  1. Spróbuję się kiedyś zmierzyć z tą historią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, bo warto. Nie jest lekko, nie jest miło, ani przyjemnie, ale warto

      Usuń
  2. W takim razie przeczytam, czuje, ze ta ksiazka bedzie miala wszystkie dobre cechy "Morfiny", bez jej ogolnej irytowalnosci ;-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. W pewnym sensie może i masz rację. Jednak nie umiem tego ocenic, bo mnie Morfina zupełnie nie irytowała :D

      Usuń
  3. Droga Małgorzato, koniecznie musisz mi pożyczyć tę książkę!

    OdpowiedzUsuń