books on my mind: Marcin Mortka "Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu"

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Marcin Mortka "Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu"


Lubimy sobie z mym synu razem poczytać. Lubimy ten wieczorny moment, kiedy przytuleni poznajemy przygody dziecinnych bohaterów. Synu ma różne preferencje, więc doskonale znamy przygody Alicji w Krainie Czarów (poznawaliśmy je już wielokrotnie), a bajka o Czerwonym Kapturku wywołała już u mnie traumę skojarzeniową. Uwielbiam ten moment, kiedy w morzu literatury dziecięcej udaje nam się złowić prawdziwą perełkę - książkę, która bawi i interesuje również mnie. 
Tappi jest groźnym Wikingiem. Jest wielki, jak mu się przypomni, to robi straszne miny i w razie potrzeby budzi postrach. Mieszka sobie w Szepczącym Lesie. Poznajemy go na początku zimy. Zwierzęta z Szepczącego Lasu udały się właśnie na zimowy odpoczynek. Mimo, iż nasz Wiking przyjaźni się z krukiem Paplakiem, to jednak nadal czuje się ciut samotny. Niespodziewanie spotyka małego reniferka Chichotka. Od tej pory chłopaki już nigdy się nie nudzą. Nie dość, że muszą chronić swoje zapasy przez niezbyt rozgarniętym trollem, to muszą także demaskować fałszywych gawędziarzy i ratować małą wioskę Dębinkę przed atakiem wilków. Na domiar złego straszny jarl Surkol (spróbujcie to wymówić :D ) strasznie nudzi się w swym zamku i szuka kogoś, z kim mógłby rozpocząć wojnę. Strasznie dużo roboty ma nasz Tappi i jego przyjaciele.
"Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu" zupełnie mnie oczarowały. Nie dość, że moje dziecko słuchało ich z zainteresowaniem i domagało się kolejnych opowieści, to ja sama tak wciągnęłam się w tę książkę, że z nie mogłam się doczekać wieczornego czytania. Bardzo lubię takie skandynawskie klimaty i cieszę się, że mogę już teraz wprowadzać synu w takie klimaty. Książka jest przezabawna i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Dodatkowo mój synu, po przedawkowaniu Czerwonego Kapturka, panicznie bał się wilków. Dzięki panu Mortce raz na zawsze pożegnaliśmy ten strach.
Książka o Tappim jest bardzo atrakcyjna graficznie. Ma dużo ciekawych i przezabawnych  ilustracji Marty Kurczewskiej. Jest ładnie wydana, co także stanowi jej zaletę.
Bardzo żałuję, że poznaliśmy już wszystkie przygody Tappiego. Jestem pewna, że przeczytamy je jeszcze niejeden raz. Bardzo żałuję, że pan Mortka nie napisał więcej książek dla dzieci. Może syn będzie poszkodowany, ale ja mam zamiar zapoznać się z "dorosłą" twórczością tego autora.

Marcin Mortka, Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu, Wydawnictwo Zielona Sowa, 2012

10 komentarzy:

  1. A ja muszę zapoznać się z dziecięcą twórczością autora:)

    OdpowiedzUsuń
  2. muszę się za nią rozejrzeć :)
    może spodobałaby się mojemu dziecku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, rysunek mnie oczarował, a Twoja recenzja jest tak entuzjastyczna, że z pewnością popełnię tę książkę w najbliższym czasie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już sama okładka jest przeurocza. :)

    Siedzę teraz i powtarzam "jarl Surkol". Mąż się ze mnie śmieje, ale się nie poddaję. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak idzie? Łamałam język za każdym razem, kiedy mówione było o jarlu :D

      Usuń
  5. No dokładnie, okładka już zachęca do przeczytania, zwłaszcza Maluchy ;) Zapraszam do mnie, jeśli masz ochotę.

    OdpowiedzUsuń