O książkach Charlotte Link pisano już na większości blogów książkowych. Czytając te recenzję nastawiłam się do pani Link bardzo pozytywnie. Cieszyłam się, że sporo pisze, a i kolejne opisy z tylnych stron okładek były bardzo zachęcające. W końcu Nadszedł dzień, kiedy zasiadłam nad "Echem winy". Z niecierpliwością zaczęłam czytać i.... bardzo się rozczarowałam!
Pewne niemieckie małżeństwo Livia i Nathan Moor wyruszają w rejs swojego życia. Cały majątek zainwestowali w jacht, którym zamierzają dostać się na Wyspy Kanaryjskie. Dość niefortunnym zbiegiem okoliczności zaraz po wypłynięciu z portu ich jacht ulega wypadkowi. Małżeństwo wprawdzie zostaje uratowane, jednak cały ich dobytek zatonął. Nie mają zupełnie niczego. Małżeństwo trafia do małego miasteczka Nortfolk, w którym Livia niegdyś pracowała jako służąca w domu zamożnego małżeństwa Virginii i Frederika Quentinów. Była pracodawczyni postanawia przyjść z pomocą rozbitkom. W tym samym czasie w miasteczku Nortfolk zaczynają ginąć małe dziewczynki. Czy ten zdarzenia mają ze sobą coś wspólnego?
Sam pomysł na książkę nie jest zły, ale.. Przede wszystkim bardzo, ale to bardzo irytowała mnie zblazowana, gnuśna, pretensjonalna i wiecznie marudząca Virginia Quentin. Podziwiam jej męża, że wytrzymał z tą kobietą tyle lat!. Problem i tajemnica, z którym zmagała się Virginia nie jest moim zdaniem usprawiedliwieniem jej egoistycznego zachowania. Wielkie ideały, jakimi tłumaczyła swoje postępowanie zdumiewają mnie. Dziwię się też, że pozostali bohaterowie traktowali ją poważnie. Uważam, że powinna ponieść srogą karę za swoje bezmyślne zachowanie.
Kolejną osobą, która była prawie tak drażniąca, jak Virginia jest Nathan. Nie dość, że pani Link wtykała mu w usta sztuczne, wręcz głupie teksty, to jeszcze to jeszcze ta jego sztuka ars amandi.. Nie wiem jak jakakolwiek myśląca kobieta mogła nabrać się na coś takiego. Jego żona, którą autorka przedstawia jako nudną marudę, ma dwa razy więcej jaj niż pozostali bohaterowie.
Czytając tę książkę zastanawiałam się, czy to ma być ten mroczny, mocny thriller? Kilka razy upewniałam się, czy aby na pewno czytam tę książkę, która tak zachwyca miliony Niemców + kilku Polaków. Cały czas czekałam na jakąś niespodziankę, nagły zwrot akcji, cokolwiek.. Wyczytałam na blogach, że w zakończeniu Charlotte Link sprawiła czytelnikom sporą niespodziankę. Czekałam na nią bardzo. Niestety, już od połowy książki wiedziałam, kto jest mordercą, także z niespodzianki nici.
Nie mogę "Echa winy" potraktować jako kryminału, nie jest to też thriller, ani tym bardziej powieść psychologiczna. Jeśli miałabym szufladkować, to podciągnęłabym ją pod marny romans z wątkiem kryminalnym. Jestem tą książką bardzo rozczarowana. Nie była warta mojego czasu.
Z tej autorki zrezygnowałam już dawno temu... Podobała mi się jedna czy dwie pozycje jej autorstwa, wieku temu, potem było już gorzej i gorzej - przewidywalne, zbudowane według jednego schematu, który raz się sprawdził, przyniósł miliony i jest powielany w nieskończoność, aż dojna krowa przestanie dawać mleko. Ostatnio kupiłam sobie "Obserwatora" i ciekawa jestem, czy autorce uda się przełamać ten schemat, ale wielkich nadziei sobie nie robię. Zaszufladkowanie tego do romansu (szmirowatego) z wątkiem kryminalnym chyba się sprawdza w większości przypadków.
OdpowiedzUsuńTak sobie patrzę i myślę, że już ta okładka powinna budzić podejrzenia :D
UsuńMogę się wtrącić?
OdpowiedzUsuńZaczęłam "Dom na wyrębach", ale chyba nie domęczę do końca - autorowi moim zdaniem brak dobrego warsztatu i nie umie ciekawych pomysłów przekuć na zgrabną narrację. Dla mnie ta powieść brzmi i wygląda jak z warsztatów kreatywnego pisania. ;-)
A widzisz, co człowiek , to opinia. Dlatego trzeba próbować samemu :) Jeśli nie pasuje Ci klimat, to nie ma sensu męczyć się do końca.
Usuńfaktycznie, zapowiadało się dość ciekawie, ale szkoda, raczej nie sięgnę
OdpowiedzUsuńNie polecam:)
Usuńpierwszą książką tej autorki, jaką czytałam był Dom sióstr i wspominam bardzo dobrze, później zdecydowałam się na Drugie dziecko i było już trochę gorzej, teraz szczerze mówiąc boję się sięgać po kolejne tytuły, czuje, że mocno bym się zawiodła
OdpowiedzUsuńMam na półce jeszcze Ostatni ślad, ale póki co z pewnością nie przeczytam :)
UsuńDużo dobrego słyszałam o tej autorce ale teraz nie jestem pewna czy mam na nią ochotę ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, nic nie tracisz :)
UsuńMoże inne jej powieści są lepsze... W każdym razie trzeba wypróbować panią Link :) ale za "Echo winy" chyba podziękuję
OdpowiedzUsuńSpróbuję jeszcze "Ostatni ślad", bo mam na półce, ale obawiam się, że będzie tak samo źle :/
UsuńJuż od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zapoznania się z tą autorką, ale chyba jednak zacznę od czegoś innego :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, ze nie ma znaczenia od czego zaczniesz
Usuń