Zuzia Zezik ma 8 lat. Wraz z mamą, tatą i bratem Czarkiem mieszka w Warszawie. Czarek ma 5 lat. Z powodu nieustającego kataru rodzina nazywa go Gilerem. To on właśnie nazwał swoją siostrę Zezią. Zezia nie gniewa się na niego, bo Giler jest inny niż reszta dzieci i dziewczynka bardzo go kocha.
Rodzina Zezików jest bardzo barwna. Piękna i elegancka mama pracuje w banku, a roztargniony tata jest rzeźbiarzem i bardzo dużo czasu spędza w domu. Zezikowie mają dwie babcie - Jasnowłosą i Ciemnowłosą. Są one różne, jak ogień i woda. W domu Zezików nie może zabraknąć i kotki - nosi ona wdzięczne imię Idźstąd.
"Zezia i Giler" to zbiór opowieści o Zezi i jej rodzinie. Książka ta nie stanowi całości, a i poszczególne opowieści nie są zwartymi konstrukcjami, zakończonymi zabawną pointą. Czytałam gdzieś porównania "Zezi" do "Mikołajka". No niestety, z całą sympatią do Agnieszki Chylińskiej, ale nie można absolutnie tych dwóch książek porównywać. Mikołajkowe opowieści są przepojone humorem i oprócz dziecięcych przygód, przemycają elementy świata dorosłych. Humor w "Zezi" jest trochę naciągany, na siłę, a to, co nieco topornie przemyca nam autorka ze świata dorosłych jest w sumie bardzo smutne.
Wielkim plusem "Zezi" jest zupełnie coś innego. Podoba mi się bardzo subtelne przedstawienie życia rodziny, w której jedno z dzieci jest autystyczne. Dla Zezi choroba brata jest oczywistością. Przyjmuje ją ona tak naturalnie, że nie jest łatwo wyłapać ten ważny element opowieści. Moim zdaniem jest to bardzo istotne. Znam rodziny, w których są dzieci z autyzmem, czy innymi chorobami. Każda z tych rodzin prowadzi "zwyczajne" życie, ale leczenie, rehabilitacja i wszelkie rzeczy związane z chorobą są przyjmowane naturalnie, są częścią codzienności. Tak jest i w "Zezi". O tym, że Giler jest chory nie jesteśmy informowani wprost. Są to delikatne sugestie.Podoba mi się taki sposób przedstawienia problemu.
Książka wydana jest bardzo ładnie. Podoba mi się jej okładka, ma piękne ilustracje. Do książeczki dołączony jest zestaw tatuaży, więc można dziecku zrobić "Chylińską" na rękach.
Bardzo chciałam przeczytać synowi tę książkę. Lubię Agnieszkę Chylińską (muzycznie dawną) i szanują ją jako człowieka. Jest mądrą, ciepłą osobą. Bardzo ucieszyłam się, kiedy wśród urodzinowych prezentów moje dziecko znalazło "Zezię". Niestety książka trochę mnie rozczarowała. Jak się okazuje, pisanie książek dla dzieci nie jest takim łatwym zajęciem. Szczególnie, jeśli mierzy się ponad zwykłą bajkę, kiedy próbuje się stworzyć coś mądrego i zabawnego. Nie jestem pewna, czy będziemy chcieli czytać kolejne części "Zezi". Tym bardziej, że rodzina, sąsiedzi, szkoła i obowiązki Zezi zostały już omówione. Nie wiem, co miałoby być dalej.
No i muszę jeszcze ostrzec rodziców - czytając synowi rozdział o świętach Bożego Narodzenia, musiałam omijać fragmenty tekstu. Mój syn wierzy, że prezenty pod choinką zostawia Mikołaj, a w "Zezi" Agnieszka Chylińska otwarcie pisze o kupowaniu przez rodzinę prezentów. Jeśli Wasze dziecko wierzy w Mikołaja, to zachowajcie czujność :)
Książka zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPisanie w książeczce dla małych dzieci o tym, że prezenty kupuje nie Mikołaj, a rodzice, to przesada. W Polsce prawie wszystkie dzieci wierzą w Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńA dzieci znajduje się w kapuście.... No bez przesady
UsuńMikołaj to magia, to coś wyjątkowego. Chciałabym, żeby mój syn jak najdłużej wierzył w Mikołaja. Dlatego cenzurowałam tekst :)
UsuńCiekawa opinia. Mam wielką ochotę zakupić Zezię dla mojego synka. Przyznam, że z jednej strony jest to czysta ciekawość, a z drugiej podobnie jak u ciebie sympatia do A. Chylińskiej. Dobrze, że wspomniałaś o Mikołaju. Chciałabym, żeby mój syn jak najdłużej żył w nieświadomości i na pewno również ocenzuruję tekst:) Dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie można kupić. Owszem, czuję się zawiedziona, ale z drugiej strony cieszę się, że przeczytałam. Poza tym książka ma świetne ilustracje i oczywiście tatuaże ;)
UsuńWłaśnie podarowałam tę książeczkę 5-letniemu bratu, który uwielbia Agnieszkę Chylińską. Mama już przeczytała mu "Zezię i Gilera", a ja jestem jeszcze przed lekturą. Podpytam ją o wątek związany z Mikołajem, ale myślę, że jakoś umiejętnie to ominęła. Gorzej jeśli dziecko potrafi już czytać i samo zasiada z taką książeczką, a nagle dowiaduje się z niej, że prezenty są kupowane przez rodziców... Tu może być już pewien problem. ;-)
OdpowiedzUsuńWystarczy zachować czujność. Niestety, na czytające dziecko nie ma rady ;)
UsuńMimo wszystko ksiazeczka wydaje sie przyjemna... bajki o Mikolaju chyba dziecku nie sprzedam, niech wie od poczatku, ze rodzice ;-)).
OdpowiedzUsuńDobra, ale mam prośbę, jak przyjdziesz do nas, to ani słowa o kupowaniu prezentów :D
UsuńOooooooops ;-)).
Usuń(dopiero teraz przeczytalam, auc ;-)) )
Dałaś radę ;)
Usuńa właśnie byłam ciekawa co i jak z tą książką zastanawiam się czy ją kupić 5 letniej bratanicy
OdpowiedzUsuńA u nas Mikołaj przychodzi 6 grudnia, a pod choinkę prezenty kupują rodzice.
OdpowiedzUsuń