O książce Joanny Jodełki "Kamyk" czytałam wiele dobrego. Kiedy trafiłam na nią w księgarni, nie zastanawiałam się długo.
Daniel Koch jest eleganckim, zdystansowanym mężczyzną w średnim wieku. Unika w jakichkolwiek zobowiązań - tak w życiu prywatnym, jak w zawodowym. Jest wysokiej klasy specjalistą, który wykonuje audyty w firmach. Poznajemy go w czasie imprezy służbowej, którą zorganizował prezes firmy, zatrudniającej pana Kocha. Na spotkaniu tym, wraz z ilością spożywanego alkoholu, na jaw wychodzą małżeńskie problemy szefa i jego żony. Daniel jest nieco zniesmaczony sytuacją. Wychodzi z restauracji pod pretekstem odwiezienia do domu efektownej sekretarki - Ewy Kochanowskiej. Ewa jest małomówna i intrygująca. Dziwnym zbiegiem okoliczności kobieta zaprasza Daniela do swojego mieszkania.
Następnego dnia pan Koch elegancko znika z mieszkania Ewy i ma nadzieję zniknąć na zawsze z jej życia. To jego ostatni dzień w tym mieście. Kiedy pojawia się w firmie, żeby zakończyć swoją pracę, dowiaduje się, że prezes firmy został postrzelony. Sprawca napadu strzelał też do jego sekretarki. Świadkiem napadu jest 12-letnią, niewidoma córka Ewy Kamila - nazywana Kamykiem. Dość niespodziewanie to na Daniela spada odpowiedzialność za dziewczynkę. Opieka nad nią nie jest łatwa, bo nie dość, że Kamyk jest bardzo zbuntowany i opryskliwy, to jeszcze zabójca próbuje pozbyć się jedynego świadka napadu.
"Kamyk" jest sprawnie napisanym, schematycznym kryminałem. Czyta się go całkiem nieźle, chociaż już od połowy książki wiadomo, kto stoi za morderstwami. Wątek Kamili, szczególnie jej wyjątkowo trudny charakter mają być ciekawym ożywieniem powieści. No niestety, moim zdaniem dziewczynka zasługuje na solidne lanie. Jest źle wychowana, bezczelna i nierozsądna. Nie rozumiem też dlaczego zdecydowano się powierzyć opiekę nad małoletnią zupełnie obcemu mężczyźnie. W obecnych czasach, w dobie wszelkiej maści zboczeńców, decyzja ta wydaje się być obciążona ogromnym ryzykiem.
Autorka stara się pokazać przemianę Daniela Kocha, zmianę w jego myśleniu i pojmowaniu świata. Próbuje nas przekonać, że 2 dni z pyskatą nastolatką wyleczyły go z lęku przed bliskością, z problemów z zaangażowaniem i nauczyły go odpowiedzialności. No ja tego nie kupuję.
"Kamyk" Joanny Jodełki jest sympatycznym kryminałem, który może umilić nam zimowe wieczory. Nie jest zbyt gruby, więc nie zajmuje dużo czasu. Mimo przewidywalności i przerysowania pewnych wątków oceniam go pozytywnie.
Joanna Jodełka, Kamyk, Świat Książki, 2012
O, nie wiem, przewidywalnosci i przerysowania ostatnio mam troche dosc, ile mozna ;-)).
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam :D
UsuńMam podobne do Ciebie odczucia - oddać dziecko obcemu facetowi i jeszcze sprawia to, że nagle kocha on świat i rozdaje cukierki biednym dzieciom? Nie. Sądzę, że to zbyt naciągane.
OdpowiedzUsuńCzyli nie czepiam się? :D
UsuńWłaśnie czytam:-)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń :)
UsuńCo nieco już czytałam na jej temat. Czy sięgnę? To się zobaczy :)
OdpowiedzUsuńPoczytam, zobaczymy ;)
UsuńChcę przeczytać tą książkę, oj chcę :)
OdpowiedzUsuńI napisz,jak Ci się podobała :)
UsuńNastawiłam się na przeczytanie tej książki, i jak spotkam, mimo przewidywalności i przerysowania będę chciała ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńI koniecznie napisz, jak się podobała :)
Usuń