books on my mind: Adam Zalewski "Małe miasteczko"

poniedziałek, 28 maja 2012

Adam Zalewski "Małe miasteczko"


W małym, amerykańskim miasteczku Abraham życie toczy się leniwie.Pieczę nad mieszkańcami sprawuje nowy szeryf, w ratuszu zasiada bardzo młody burmistrz, listy rozwozi poczciwy listonosz.Wszyscy się tu znają, nikt nie ma przed sąsiadami żadnych tajemnic. Czy aby na pewno?
Miasteczko budzi z marazmu zniknięcie nastolatki.Na jaw wychodzą skrzętnie skrywane tajemnice. Przyjaciel nagle zamienia się we wroga. Z tym wszystkim zmierzyć się musi nowy szeryf, który uciekając z dużego miasta na prowincję miał nadzieję na spokojne życie. 
W "Małym miasteczku" Adam Zalewski zastosował zabieg, którego osobiście bardzo nie lubię - akcję książki umieścił w USA, czyli na tereny nie znane sobie z życia codziennego. Rozumiem, że autor jest miłośnikiem Ameryki i zna ją bardzo dobrze, jednak tego typu przeniesienie zawsze stwarza ryzyko sztuczności. Może gdybym nie wiedziała, że autor jest rodowitym Polakiem, to inaczej patrzyłabym na tą amerykańskość "Małego miasteczka". Niestety wiedziałam, a to czyniło mnie osobą uprzedzoną - doszukiwałam się tej sztuczności.
Początek książki był bardzo intrygujący. Niestety, nie miał wiele wspólnego z całą resztą. Był oderwany od całości. Ten wstęp przypominał mi nieco rewelacyjne "Z zimną krwią" Trumana Capote. Po interesującym wstępie autor wziął się za wprowadzanie czytelników w akcję. Wprowadzał i wprowadzał - do dwusetnej strony. Tak długie zawiązywanie akcji stanowi spore wyzwanie dla osób stosujących metodę 100 stron - apeluję, nie porzucajcie "Małego miasteczka", dajcie mu szansę.
Pomysł na intrygę był całkiem niezły. Krwawa tajemnica, atmosfera narastającego w małej, lokalnej społeczności szaleństwa, nakręcająca się spirala strachu i brutalności. Zakończenie trochę mnie rozczarowało (chociaż przyznaję, że i nieco zaskoczyło).
"Małe miasteczko" to książka niezła. Wciągnęłam się w akcję, byłam ciekawa, jakie rozwiązanie będzie miała zagadka. Nie rozumiem niektórych zabiegów Zalewskiego, takich jak ten oderwany od reszty książki wstęp, zmiana narratora po pierwszym rozdziale, czy wprowadzenia rozległych historii o postaciach zupełnie dla opowieści zbędnych. Takie poboczne historie są fascynujące w wykonaniu mistrzów pióra, a u Zalewskiego są niepotrzebnymi zapychaczami treści. Mimo tych wad cieszę się, że trafiłam na Adama Zalewskiego. Jestem pewna, że przeczytam także inne książki tego autora. Może nie tak od razu, ale kiedyś z pewnością.

Adam Zalewski, Małe miasteczko, Prószyński i S-ka, 2012

10 komentarzy:

  1. zachęcająca okładka, taka mroczna, intrygująca
    a i sama historia wydaje się być ciekawa
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Az przeczytam... i dam mu szanse do tych 200-300 stron ;P.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się ta długa faza rozbiegu nawet podobała... Zgadzam się jednak z tymi niejakimi niezbornościami w prowadzeniu pewnych wątków:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, King też początkowo robił rozbiegi średniej jakości. Wierzę w Zalewskiego :)

      Usuń
  4. Podoba mi sie okładka a środek? jeszcze nie wiem, ale osobiście dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. akurat okładka nijak ma się do zawartości. chociaż faktycznie, mnie też skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie, a mi też się okładka spodobała. :) Co do polskich autorów współczesnych, to generalnie podchodzę do nich dosyć nieufnie, ale może dam Zalewskiemu szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fabuła mnie zaciekawiła. Muszę spróbować. Nie słyszałam jeszcze o tym autorze, ale dam mu szansę;)

    OdpowiedzUsuń