books on my mind: Suzanne Collins "Igrzyska śmierci"

piątek, 14 września 2012

Suzanne Collins "Igrzyska śmierci"


Z popularnymi książkami różnie bywa. Czasem faktycznie zachwycają i zastanawiam się dlaczego sięgnęłam po nie tak późno, a czasem bardzo rozczarowują. O trylogii Suzanne Collins słyszałam bardzo wiele dobrego. Podobno jest zachwycająca, fantastyczna, genialna, nie można się od niej oderwać. Często porównywana do serii o Harrym Potterze, czy do sagi Zmierzch. Jako, że Harry Potter mi się podobał, za to Zmierzch to już zupełnie nie (poddałam się, kiedy Edward zalśnił), dlatego w przypadku "Igrzysk śmierci" starałam się podchodzić do nich bez szczególnego entuzjazmu (lepiej mieć miłą niespodziankę, niż się rozczarować). Okazało się, że moje podejście było bardzo słuszne. 
Fabuła jest bardzo zagmatwana. Na świecie miała miejsce wielka wojna, która zniszczyła znaną nam cywilizację. Na gruzach dawnych Stanów Zjednoczonych powstało totalitarne państwo Pan. Składało się ono z 13 Dystryktów i rządzącego nimi Kapitolu. Pewnego dnia Dystrykty zbuntowały się przeciwko Kapitolowi. Wybuchła krwawa wojna, w skutek której jeden z Dystryktów został zniszczony, a pozostałe zostały obłożone wieloma karami. Jedną z nich był obowiązek wyznaczania z każdego Dystryktu pary, dziewczyny i chłopaka,  którzy mieli reprezentować swój rejon w strasznej walce na śmierć i życie, czyli Głodowych Igrzyskach. Impreza ta była wielkim wydarzeniem, transmitowanym przez telewizję w całym państwie Pan.Wygrać i przeżyć ją mogła tylko jedna osoba, 
Bohaterką "Igrzysk śmierci" (w sumie nie rozumiem dlaczego tłumacze nie nie pozostawili w tytule nazwy Głodowe Igrzyska) jest Katniss Everdeen, która wraz z Peetą Mellarkiem ma reprezentować Dystrykt 12 podczas kolejnej edycji morderczej imprezy. Katniss jest młoda, piękna i ma w sobie żyłkę rewolucjonisty. Do tego ekipa Dystryktu 12 wymyśla bardzo ciekawą strategię na przetrwanie.
Bardzo szybko dałam się porwać książce Suzanne Collins. Z zapartym tchem śledziłam losy Katniss i Peety. Nie mogłam się oderwać od tej książki aż do ostatniej strony. Może dlatego przeczytanie jej zajęło mi tylko jeden dzień. Fabuła jest bardzo ciekawa, a rzeczywistość państwa Pan nakreślona wyraziście i przekonująco.  Akcja toczy się wartko i jest interesująca, a jej nagłe zwroty nie pozwalają się oderwać od książki. 
Nie zgadzam się z opiniami, że "Igrzyska śmierci" to książka genialna i fenomenalna. Po skończeniu pierwszego tomu nie mam ogromnej potrzeby pędzenia do księgarni po kolejne (niestety szczecińskie biblioteki nie mają tej trylogii na stanie). Owszem, pewnie je przeczytam, ale nie wiem kiedy. Rzeczywistość przedstawiona przez autorkę była tak wymyślna, że z ogromnym zaciekawieniem obejrzałam ekranizację "Igrzysk śmierci". Film niestety przegrywa z moją wyobraźnią (nie rozumiem, czym kierowano się obsadzając rolę Peety), nie mniej jednak obejrzałam go z przyjemnością. 

Suzanne Collins, Igrzyska śmierci, Media Rodzina, 2009

18 komentarzy:

  1. Moje wrażenie były podobne do Twoich, nie powaliła mnie ta książka na kolana.
    Co do akcji, jeśli masz coś ciekawego to poczekam na Twoje zdjęcie (nie jest za późno, akcja trwa do jutra), bardzo chętnie je opublikuję:)
    faflunekatgmail.com
    :)

    zamiast at @ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory za mną jest jedynie jeden tom, z tego tylko powodu że nie miałam okazji sięgnąć po kolejne. Miałam podobne odczucia do Twoich - książka mi się podobała, wciągnęłam się. Nie jest to jakiś fenomen, ale na tyle interesująca pozycja żebym miała chęć na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka stała się już klasyką i pozycją obowiązkową do przeczytania. Więcej inspiracji książkowych możesz znaleźć na moim blogu, dlatego zapraszam :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię określenia "pozycja obowiązkowa" :D dziękuję za zaproszenie, chętnie zajrzę :)

      Usuń
  4. ehh czasem mi się wydaje, że tylko ja tego nie czytałam ;/ no ale za to widziałam film i tym się muszę na razie zadowolić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odradzam sięgnięcia po kolejne tomy - osobiście same 'Igrzyska' przypadły mi do gustu, nawet bardzo. Później zabrałam się za część drugą, było już tylko średnio, ale wciągnęłam się na tyle ( szczególnie pod koniec ), że zdecydowałam się na trzecią. I musiałabyś zobaczyć moją zniesmaczoną minę po skończeniu, żeby zrozumieć, co dokładnie mam na myśli. Przeżyłam największe rozczarowanie książką w całym moim życiu. To, jak zagmatwana była trójka ( i w pewnym stopniu już dwójka ) zaczęło był nudne i irytujące, a na koniec stało się już czysto przerażające. Dlatego szczerze odradzam, bo ja żałuję - szkoda zepsuć sobie wrażenie po jedynce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony zachęca mnie to, co piszesz o zagmatwanej trójce, a z drugiej strony, to dobrze, ze uprzedzasz :)

      Usuń
  6. jeszcze nie czytałam, ale zabieram się do tego, w planach mam od dawna, gorzej po prostu z wykonaniem ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz racje, genialna nie jest, ale pomysł fajny i książka mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Polece w najblizszym czasie po film, przypomnialas mi, jak bardzo chcialam go obejrzec...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja miałam czytać ale jakoś nie mogłam się zabrać i w końcu zrezygnowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że tytuł "Igrzyska śmierci" wygląda trochę lepiej :D. A co do samej książki, to ja byłam zachwycona. Pozdrawiam :)
    P.S. Też nie zgadzam się, z obsadzeniem roli Peety :P

    OdpowiedzUsuń