Tajne służby od zawsze budzą lęk i zaciekawienie. W czasach komunizmu były one wyjątkowo brutalne. Czy jednak w wolnej Polsce są inne? Czy przestrzegają prawa i zawsze działają dla dobra ogółu i każdego z obywateli? Odpowiedzi na te pytania możemy szukać w książce "Cień tajnych służb".
Dorota Kania postanowiła przyjrzeć się najgłośniejszym morderstwom i samobójstwom III RP. Po zestawieniu ich razem zauważyła, że coś je łączy - w każdym z nich brały służby specjalne. Każdy rozdział poświęcony jest innej sprawie. Poznajemy okoliczności śmierci Jaroszewiczów, generała Papały, ministra Dębskiego i jego kuzyna szefa mafii Jeremiasza Barańskiego, Ireneusza Sekuły, Krzysztofa Olewnika, szyfranta Zielonki, Sławomira Petelickiego, Andrzeja Leppera i innych. W zestawieniu tym nie mogło zabraknąć również katastrofy smoleńskiej, a dokładnie epidemii wypadków i samobójstw, która zapanowała między osobami badającymi tę sprawę. W każdej ze spraw autorka przedstawiła historię opisywanej osoby, omówiła też koneksje rodzinne, towarzyskie i biznesowe każdej z nim. Potem przeszła do śmierci. I tak, jak w przypadku niektórych z wymienionych osób okoliczności "samobójstw" są przynajmniej podejrzane, tak w innych przypadkach teoria autorki jest mocno naciągana. Trudno uznać, że wiarygodnym dowodem na to, że ktoś nie popełnił samobójstwa jest fakt, że osoba ta w opinii bliskich, czy współpracowników tryskała optymizmem i snuła plany na przyszłość. Myślę, że kiedy mamy do czynienia z osobami z depresją, to nie jest to absolutnie żaden dowód. Czasem też autorka zdawała się nie dostrzegać sprzeczności, jakie sama pisze.
Dorota Kania pisze, że ogranicza się tylko do przedstawienia faktów, a ocenę ich zostawia czytelnikowi. Nie zgadzam się z tym. Oczywistym jest, że sposób pokazania faktów ma wpływ na ich odbiór. Świetnym dowodem na to, jest odbiór książki przez czytelnika, który wie o reputacji pani Kani i o procesach o zniesławienie, które jej wytoczono. Mnie osobiście oburza przeprowadzona przez Dorotę Kanię akcja lustrowania przez nią rodziców popularnych dziennikarzy. Uważam, że każdy z nas pracuje na swoją reputację i wiarygodność. Czyny rodziców nie podważają mojego szacunku do zaatakowanych dziennikarzy, za to dużo mówią o wiarygodności pani Kani. Wierzę, że część układów, o których pisze autorka nie miało wpływu na śmierć jej bohaterów. Teorie o spisku wobec niektórych osób uważam za mocno naciągane. No ale, oczywiście nie jestem specjalistą w tym temacie i nie widziałam dokumentów, na które powołuje się pani Kania.
Niezależnie od wątpliwości, jakie po lekturze miałam w stosunku do oceny faktów przez panią Kanię, to jedno trzeba przyznać - polskie elity polityczne i biznesowe przedstawiają się co najmniej przerażająco. Sieć powiązań i wzajemnych zależności stawia pod znakiem zapytania czystość intencji niektórych polityków. Nie wiem, czy do polityki dojście mają tylko podejrzanie ustosunkowane osoby, czy też może władza degeneruje. Chciałabym wierzyć, że są w Polsce jeszcze uczciwi przedstawiciele narodu.
Dorota Kania, Cień tajnych służb, Wydawnictwo M, 2013Dorota Kania postanowiła przyjrzeć się najgłośniejszym morderstwom i samobójstwom III RP. Po zestawieniu ich razem zauważyła, że coś je łączy - w każdym z nich brały służby specjalne. Każdy rozdział poświęcony jest innej sprawie. Poznajemy okoliczności śmierci Jaroszewiczów, generała Papały, ministra Dębskiego i jego kuzyna szefa mafii Jeremiasza Barańskiego, Ireneusza Sekuły, Krzysztofa Olewnika, szyfranta Zielonki, Sławomira Petelickiego, Andrzeja Leppera i innych. W zestawieniu tym nie mogło zabraknąć również katastrofy smoleńskiej, a dokładnie epidemii wypadków i samobójstw, która zapanowała między osobami badającymi tę sprawę. W każdej ze spraw autorka przedstawiła historię opisywanej osoby, omówiła też koneksje rodzinne, towarzyskie i biznesowe każdej z nim. Potem przeszła do śmierci. I tak, jak w przypadku niektórych z wymienionych osób okoliczności "samobójstw" są przynajmniej podejrzane, tak w innych przypadkach teoria autorki jest mocno naciągana. Trudno uznać, że wiarygodnym dowodem na to, że ktoś nie popełnił samobójstwa jest fakt, że osoba ta w opinii bliskich, czy współpracowników tryskała optymizmem i snuła plany na przyszłość. Myślę, że kiedy mamy do czynienia z osobami z depresją, to nie jest to absolutnie żaden dowód. Czasem też autorka zdawała się nie dostrzegać sprzeczności, jakie sama pisze.
Dorota Kania pisze, że ogranicza się tylko do przedstawienia faktów, a ocenę ich zostawia czytelnikowi. Nie zgadzam się z tym. Oczywistym jest, że sposób pokazania faktów ma wpływ na ich odbiór. Świetnym dowodem na to, jest odbiór książki przez czytelnika, który wie o reputacji pani Kani i o procesach o zniesławienie, które jej wytoczono. Mnie osobiście oburza przeprowadzona przez Dorotę Kanię akcja lustrowania przez nią rodziców popularnych dziennikarzy. Uważam, że każdy z nas pracuje na swoją reputację i wiarygodność. Czyny rodziców nie podważają mojego szacunku do zaatakowanych dziennikarzy, za to dużo mówią o wiarygodności pani Kani. Wierzę, że część układów, o których pisze autorka nie miało wpływu na śmierć jej bohaterów. Teorie o spisku wobec niektórych osób uważam za mocno naciągane. No ale, oczywiście nie jestem specjalistą w tym temacie i nie widziałam dokumentów, na które powołuje się pani Kania.
Niezależnie od wątpliwości, jakie po lekturze miałam w stosunku do oceny faktów przez panią Kanię, to jedno trzeba przyznać - polskie elity polityczne i biznesowe przedstawiają się co najmniej przerażająco. Sieć powiązań i wzajemnych zależności stawia pod znakiem zapytania czystość intencji niektórych polityków. Nie wiem, czy do polityki dojście mają tylko podejrzanie ustosunkowane osoby, czy też może władza degeneruje. Chciałabym wierzyć, że są w Polsce jeszcze uczciwi przedstawiciele narodu.
Z pewnością przerażające są powiązania na jakie wskazują niezależne źródła między polityką i biznesem. Autorka w mojej opini przytaczała jedynie wypowiedzi bliskich osób, które znały denatów. Końcowe wnioski zostawiała czytelnikowi. Aczkolwiek nie da się ukryć po jakiej stronie stała.
OdpowiedzUsuńTak, przytaczała. Rodziny często nie wiedzą nic o swoich najbliższych. Słynne: "To taki dobry chłopak był" o sprawcy mordu, wypowiadane przez zapłakaną, zszokowaną rodzinę.
UsuńKsiążka przede mną, czeka na swoja kolej do czytania, jestem bardzo jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak wrażenia :)
UsuńDlaczego oburza cię "przeprowadzona przez Dorotę Kanię akcja lustrowania przez nią rodziców popularnych dziennikarzy"? Przecież sama piszesz, że "sieć powiązań i wzajemnych zależności stawia pod znakiem zapytania czystość intencji niektórych polityków". Myślisz, że to nie dotyczy dziennikarzy? Te osoby zostały wychowane przez konkretnych ludzi o konkretnych poglądach i powiązaniach, o określonych poglądach. Otoczenie ich rodziców to "ciocie" i "wujkowie" wielu popularnych dziennikarzy albo wręcz ciocie i wujkowie czy dziadkowie (Kraśko, Richardson). To są bardzo ścisłe powiązania skutkujące określonymi postawami. I czy nie dziwi cię,że postawy owych dziennikarzy są łatwe do przewidzenia? Magda
OdpowiedzUsuńOburza mnie to, że dzieci ponoszą odpowiedzialność za czyny rodziców. Każde z lustrowanych dziennikarzy ciężko pracowało na swoją reputację i pozycję. Skąd pewność, że ludzie wychowani przez innych rodziców mieliby "lepsze" poglądy? Jak ocenić, które poglądy są słuszne, a które nie? W ten sposób możemy wykluczyć wszystkich dziennikarzy, bo każdy miał jakichś rodziców, wujków, czy dziadków.
UsuńHmm...ja już przestałam wierzyć w uczciwych przedstawicieli narodu. Polityka, biznes, pieniądze, władza mnie to wszystko przeraża, wywołuje oburzenie, zniesmaczenie.
OdpowiedzUsuń