books on my mind: Chuck Palahniuk "Kołysanka"

piątek, 11 stycznia 2013

Chuck Palahniuk "Kołysanka"


Jakie cechy ma dobry dziennikarz? Widzi wszystko, rejestruje wszystko, nie ocenia. Zawsze stara się znaleźć regułę i powiązanie - punkt zaczepienia do artykułu, czy śledztwa. Carl Streator jest dobrym dziennikarzem. Jego redaktor naczelny właśnie zlecił mu napisanie cyklu artykułów o śmierci łóżeczkowej. Zazwyczaj dotyka ona niemowląt, ale dzięki opłacanemu sanitariuszowi Streator jest wzywany do ofiar nagłej śmierci w bardzo różnym wieku. Wszystkie te ofiary coś łączy - jest to pozostawiona na nocnym stoliku książka z wierszykami dla dzieci. Zawsze otwarta na tej samej stronie. 
Dziennikarz zaczyna coś podejrzewać. Kiedy upewnia się, co do zabójczej mocy kołysanki, próbuje dowiedzieć się czegoś o jej pochodzeniu. W trakcie swojego śledztwa poznaje Helen Hoover Boyle - kobietę zajmującą się sprzedażą nawiedzonych, luksusowych nieruchomości. Wspólnie decydują się na zniszczenie wszystkich istniejących egzemplarzy śmiercionośnej książki. Determinuje ich jedno - oboje niegdyś stracili przez nią swoje dzieci. Oboje czują się winni. Chcąc odnaleźć oryginał książki, mają nadzieję na znalezienie zaklęć o ogromnej mocy. Może ta moc pozwoli im zapanować nad śmiercią? Może pozwoli pozbyć się dręczącego poczucia winy. W podróży przez Amerykę towarzyszy im wiccańska sekretarka Helen - Mona oraz jej chłopak Ostryga. Oni także chcą odnalezienia zaklęć, kierują nimi jednak zupełnie inne cele. 
"Kołysanka" to pierwsza książka Chucka Palahniuka, jaką czytałam. Oglądałam oczywiście świetną ekranizację "Podziemnego kręgu", jednak nie czytałam jej książkowej wersji. "Kołysanka" skusiła mnie paranormalnym opisem na okładce. Nie jest to książka, którą czyta się lekko. Narracja prowadzona jest w dwóch czasach - opowieść główna przeplatana jest dziwacznymi historiami o latających Madonnach i innych uzdrowicielach zwierząt. Dopiero na koniec zrozumiałam do czego te fragmenty zmierzały. Na koniec wszystko złożyło się w jedną, spójną całość - opowieść o naturze człowieka. Pewnie każdy z nas marzył czasem o magicznej mocy. Pytanie tylko, jak tę moc wykorzystać. Czy po to, żeby ratować świat, czy po to żeby go niszczyć. Czy to co dobre według nas, jest tak samo odbierane przez innych. Czy łatwo jest zapanować nad własnym egoizmem. Czy jest coś silniejszego niż ludzkie emocje i dokąd zmierza ludzkość? 
Jeśli chodzi o fabułę, to "Kołysanka" bardzo mi się podobała. Palahniuk świetnie przygotował się do tematu, o którym pisał. Fascynuje mnie pradawna magia i wierzenia ludowe. Pod tym względem powieść jest świetna. Jeśli zaś chodzi o otoczkę literacko-słowną, to autor używa w niej zbyt wielu słów. Nieustannie pisze o ciszofobach i hałasoholikach, a jednocześnie sam mówi, mówi, mówi. Tak, wiem, taka rola pisarza. Jednak tę samą historię można było opowiedzieć znacznie bardziej ascetycznie. A tu momentami słowa pętają się bez sensu i celu. Może coś w tym jest, może takie też ma być przesłanie tej książki - w końcu Ostryga mówi nieustannie, nie przeszkadza mu ani niechęć słuchaczy, ani agresja z ich strony. Z jego ust nieustannie wylatują potoki słów. Może taki właśnie jest nasz świat? Przegadany? Może niczego nie boimy się tak bardzo, jak ciszy? Nie wiem.
Chuck Palahniuk zaczął pisanie "Kołysanki" w bardzo trudnym momencie swojego życia. Przeżył ogromną tragedię i myślę, że w książce umieścił część swojego bólu. Może nigdy nie dowiemy się, jak bardzo trudna jest strata kogoś bliskiego, jak trudno jest żyć z poczuciem winy i żalem. Chciałabym, żeby tak było. Jedno co w tej sytuacji mam do powiedzenia Carlowi Streatorowi, to że niektórzy owszem uciekają w ciszę, inni zaś potrzebują dźwięków dla zagłuszenia swoich myśli i uczuć. A sama teoria o ciszofobach, mimo iż w mojej ocenie bardzo prawdziwa, nie jest niestety jedyną słuszną. To dobrze obrazuje rozbieżność w potrzebach ludzi. Może lepiej, że nie znamy tekstu magicznej kołysanki. Może to sprawia, że ludzkość jeszcze istnieje. 
Jak już pisałam "Kołysanka" to pierwsza książka Palahniuka jaką czytałam. Nie wiem, czy szybko zdecyduję się na kolejne. Mimo wszystko uważam, że to książka dobra. 

Chuck Palahniuk, Kołysanka, Wydawnictwo Niebieska Studnia, 2012

5 komentarzy:

  1. Gdzieś w płytach mam podziemny krąg, jednak jakos zawsze odkładałam go na później. Może gdybym wiedziała o czym jest prędzej bym go obejrzała, ale teraz zdecydowanie najpierw muszę poznać książkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to czarna komedia, a dla mojej koleżanki - ciężki film psychologiczny. jak widać, to co człowiek, to opinia :)

      Usuń
  2. Nie siegne, nie lubie Palahniuka, a Twoja recenzja jeszcze wyrazniej uswiadomila mi, czego w jego tworczosci nie znosze ;-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie, mi się podobało. Ale to przyjemność, którą zdecydowanie należy dawkować :)

      Usuń
    2. Np. czytajac 1/4 jego ksiazki raz na piecdziesiat lat ;PP.

      Usuń