Są pewne obszary historii, o których istnieniu wiedziałam i na tym koniec. Wiedziałam, że istniał Stepan Bandera i wiedziałam, że był Ukraińcem. Nie miałam pojęcia o tym o co i z jakiego powodu walczył. W sumie wiedzieć to powinnam, bo po pierwsze walczył w Galicji, z Polakami, a po drugie miał pewne inklinacje nazistowskie, a tą częścią historii jestem bardzo zainteresowana.
Opowieść o losach Stepana Bandery zaczyna się po hitchcockowsku - od trzęsienia ziemi. Dzień 15 października 1959 roku nie zapowiadał się jakoś szczególnie. W Monachium rodzina Gamse właśnie siadała do obiadu. Zaniepokoiły ich dziwne dźwięki dochodzące z klatki schodowej. Kiedy wybiegli z mieszkania zobaczyli leżącego na schodach sąsiada - Stanisława Popiela. Chaja Gamse i Magdalena Winklmann próbowały udzielić pomocy umierającemu mężczyźnie. Pobyt w obozie koncentracyjnym nauczył je wiele o agonii. Wiedziały, że ich pomoc nie na wiele się zda. Trzeba było powiadomić panią Popiel o śmierci męża. Ponurym akcentem było przekazanie wdowie niesionych przez umierającego pomidorów.
Śmierć jakich wiele. Starszy, tęgi mężczyzna umarł na atak serca. Sprawa komplikuje się w momencie, kiedy władze odkrywają prawdziwą tożsamość zmarłego. Był nim nie nikt inny, jak znany ukraiński opozycjonista - Stepan Bandera. Nowe fakty zasadniczo zmieniły tok śledztwa. Teraz należało rozważyć, czy śmierć ta nie jest przypadkiem zabójstwem. Tym bardziej, że wyniki autopsji potwierdziły, że Bandera został otruty. Od tego momentu poznajemy losy tego bojownika, który przez Polaków postrzegany jest jako terrorysta.
Z powodu kontrowersji, jakie budzi Bandera trudno jest znaleźć w miarę obiektywne źródła informacji o nim. Dla Polaków jest to sympatyk nazizmu, morderca, terrorysta, dla Ukraińców bohater narodowy, walczący o wolność Ukrainy. Trudno mi odnieść się do faktów zawartych w "Terroryście z Galicji". Nie czytałam wcześniej na ten temat i trudno mi w miarę obiektywnie ocenić zawarte tam fakty. Po lekturze tej książki z pewnością postaram się uzupełnić swoją wiedzę na ten temat.
Wiesław Romanowski jest dziennikarzem. Specjalizuje się w tematyce rosyjskiej i ukraińskiej. Jest autorem wielu książek w tym zakresie. Jego biografia jest imponująca. Jestem przekonana, że bardzo dobrze zna biografię Bandery i przede wszystkim czasy i rzeczywistość, w jakiej żył. Wiedza autora momentami powoduje, że kompletnie nie znający tematu czytelnik - taki, jak ja - może się gubić w opowiadanej przez niego historii. Trochę brakowało mi tła rodzinnego Bandery, bo wiadomo, że ono z reguły tworzy człowieka. Mimo, że pan Romanowski nieco opowiada o dzieciństwie swojego bohatera, to jednak nawet tam pojawia się oni i znika, a rolę pierwszoplanową ogrywają raczej organizacje politycznie, niż człowiek. Czytając miałam czasem wrażenie, że życiorys Bandery jest tylko pretekstem do opowiedzenia o OUN i tamtej rzeczywistości.
Uważam, że zawsze warto czytać książki, a już szczególnie książki historyczne. Książka Wiesława Romanowskiego zabrała mnie w te części historii, o których nic nie wiedziałam. "Bandera.Terrorysta z Galicji" wydany jest w ładny sposób, ma przejrzysty układ, ciekawą szatę graficzną i zawiera mnóstwo zdjęć. Język, którym posługuje się autor jest przyjazny czytelnikowi.
Losy Stepana Bandery są świetnym dowodem na to, jaka potrafi być historia. Jak jeden człowiek może być jednocześnie bohaterem i terrorystą, bandytą i bojownikiem o wolność. Myślę, że powinniśmy o tym pamiętać szczególnie teraz. Łatwo jest pomylić partyzanta, walczącego z najeźdźcą, z terrorystą. Łatwo jest ferować wyroki, a coraz trudniej znaleźć obiektywną ocenę sytuacji. To tak ku pamięci.
Uważam, że zawsze warto czytać książki, a już szczególnie książki historyczne. Książka Wiesława Romanowskiego zabrała mnie w te części historii, o których nic nie wiedziałam. "Bandera.Terrorysta z Galicji" wydany jest w ładny sposób, ma przejrzysty układ, ciekawą szatę graficzną i zawiera mnóstwo zdjęć. Język, którym posługuje się autor jest przyjazny czytelnikowi.
Losy Stepana Bandery są świetnym dowodem na to, jaka potrafi być historia. Jak jeden człowiek może być jednocześnie bohaterem i terrorystą, bandytą i bojownikiem o wolność. Myślę, że powinniśmy o tym pamiętać szczególnie teraz. Łatwo jest pomylić partyzanta, walczącego z najeźdźcą, z terrorystą. Łatwo jest ferować wyroki, a coraz trudniej znaleźć obiektywną ocenę sytuacji. To tak ku pamięci.
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl
Ksiazki bym na ten temat nie przeczytala, ale temat mnie na tyle zaciekawil, ze jakis porzadny artykul i owszem :-).
OdpowiedzUsuńPoszukam Ci :)
Usuń