Czasami, chociaż bardzo rzadko, zdarza mi się przeczytać opartą na faktach książkę, której bohater budzi we mnie szczerą i głęboką antypatię. Tak stało się w przypadku Philipa Bialowitza. Sytuacja ta jest o tyle trudna, że współczuję mu z powodu tego, co go spotkało. Cieszę się, że udało mu się przetrwać obozowe piekło. Gdyby nie to, że jego historia jest prawdziwa, tragiczna, i że ze względu na pamięć o pomordowanych należy o niej mówić i pamiętać, to rzuciłabym tę książkę, nie doczytawszy jej do końca.
17-letni Fiszel przed wojną mieszkał w Izbicy. Miasteczko to było w 90%-ach zamieszkałe przez ludność żydowską. Rodzina Fiszela była bardzo religijna. Zajmowała się wypiekiem macy i przygotowywaniem koszernej żywności. W domu Bialowitzów nauka była najważniejsza. Starsi synowie studiowali, siostry również planowały dalszą naukę. Wszystko zmieniło się, kiedy wybuchła wojna.
Izbica stała się obozem przejściowym dla przywożonych z terenów całej Polski Żydów. Pozostawali oni przez jakiś czas w miasteczku, po czym trafiali do obozów w Bełżcu i Sobiborze. Do domów mieszkańców miasteczka dokwaterowywano kolejne przyjezdne rodziny. Z rodziną Bialowitzów zamieszkała bogata i wpływowa niegdyś rodzina Rosenbergerów.
Wkrótce postanowiono całkowicie pozbyć się żydowskich mieszkańców Izbicy. Rozpoczęły się łapanki i uliczne egzekucje. Złapani byli masowo wywożeni do Bełżca, a później do Sobiboru. Tych, którym udało się uniknąć transportów - zabijano. Tak zginęli rodzice Fiszela. On sam, wraz z rodzeństwem trafił do Sobiboru.
W Sobiborze więźniowie zawiązali ruch oporu. Doprowadzili też do wydarzenia niezwykłego - zbrojnego powstania więźniów. Zabili część niemieckiej załogi obozu i uciekli.
Philip Bialowitz, jako jeden z nielicznych, przeżył i postanowił opowiedzieć swoja historię jak największej ilość osób. Robi to ze względu na pamięć o pomordowanych. Chce uświadomić ludziom, jakie skutki może mieć wojna. Możliwe, ze ta wiedza pozwoli uniknąć podobnych tragedii w przyszłości.
Nie chcę tu pisać, czym drażni mnie Philip Bialowitz. Pominę małostkowe z mojej strony myśli na jego temat. Uszanuję jego rodziców, przyjaciół i wszystkim, którym przyszło zginąć tak, w Sobiborze, jak i w innych nazistowskich obozach koncentracyjnych.
Niedawno przyszło mi rozmawiać o tym, jak dużo literatury dotyczącej Holocaustu czytam. Usłyszałam, że książki powinny sprawiać, że nasze życie staje się lepsze, a nie zasmucać. Nie możemy odwracać głowy od tego, co działo się podczas wojny. Powinniśmy wiedzieć i pamiętać o ludziach, których zwyczajne, spokojne życie przerwane zostało przez wojnę. Oni też woleliby nie wiedzieć o tym co ich spotkało. Ich niewiedza czasem doprowadzała do tego, ze ich tragedia była jeszcze większa. Myślę, że nie możemy unikać tego tematu. To co spotkało ich może spotkać każdego z nas. Wojna nie jest naszym wyborem, tak jak nie była wyborem ludzi w 1939 roku. Nie mamy wpływu na wielką politykę, ale powinniśmy wiedzieć i słuchać tego jak ostrzega nas historia. Zróbmy wszystko, żeby ta historia nigdy się nie powtórzyła.
Philip Bialowitz, jako jeden z nielicznych, przeżył i postanowił opowiedzieć swoja historię jak największej ilość osób. Robi to ze względu na pamięć o pomordowanych. Chce uświadomić ludziom, jakie skutki może mieć wojna. Możliwe, ze ta wiedza pozwoli uniknąć podobnych tragedii w przyszłości.
Nie chcę tu pisać, czym drażni mnie Philip Bialowitz. Pominę małostkowe z mojej strony myśli na jego temat. Uszanuję jego rodziców, przyjaciół i wszystkim, którym przyszło zginąć tak, w Sobiborze, jak i w innych nazistowskich obozach koncentracyjnych.
Niedawno przyszło mi rozmawiać o tym, jak dużo literatury dotyczącej Holocaustu czytam. Usłyszałam, że książki powinny sprawiać, że nasze życie staje się lepsze, a nie zasmucać. Nie możemy odwracać głowy od tego, co działo się podczas wojny. Powinniśmy wiedzieć i pamiętać o ludziach, których zwyczajne, spokojne życie przerwane zostało przez wojnę. Oni też woleliby nie wiedzieć o tym co ich spotkało. Ich niewiedza czasem doprowadzała do tego, ze ich tragedia była jeszcze większa. Myślę, że nie możemy unikać tego tematu. To co spotkało ich może spotkać każdego z nas. Wojna nie jest naszym wyborem, tak jak nie była wyborem ludzi w 1939 roku. Nie mamy wpływu na wielką politykę, ale powinniśmy wiedzieć i słuchać tego jak ostrzega nas historia. Zróbmy wszystko, żeby ta historia nigdy się nie powtórzyła.
niezbyt przemawiająca do mnie historia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Może to sobie spokojnie darować
UsuńMyślę, że książka, która zasmuca również pomaga nam stać się lepszymi w jakimś stopniu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 110%-ach!
UsuńLubię bardzo takie wojenne książki z holokaustem, ale za tą nie będę się uganiać po przeczytaniu Twojej recenzji. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńO ile nie poczujesz wyjątkowej niechęci do Philipa, to to nie jest zła książka :D
UsuńJuż kiedyś pisałam o tym na jakimś blogu - też uważam, że powinno się czytać o takich rzeczach po prostu po to, żeby wiedzieć - na przykład do czego, jako ludzie, jesteśmy zdolni. Do czego doprowadziliśmy. A przy czytaniu "Jakbyś kamień jadła" miałam taką refleksję, że właśnie niczego się nie uczymy, historia wciąż się powtarza. Niestety. Tym bardziej warto czytać, mówić, przypominać. Może w końcu do nas dotrze.
OdpowiedzUsuńLudzie nie lubią uczyć się na błędach. Bardzo to niestety ludzkie
Usuń"Bunt w Sobiborze" męczy mnie od dłuższego czasu bo nie mam w jej przypadku zastrzeżeń a priori a nawet wręcz przeciwnie ale jakoś nie mogę się zabrac do tej książki, pewnie dlatego że nad buntem ciąży "Ucieczka z Sobiboru" w holywoodzkim stylu. Teraz po Twojej recenzji chyba całkiem dam już sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie film jest minusem tej książki, dla mnie minusem jest Philip Bialowitz niestety.
UsuńA mi sie wlasnie ksiazka bardzo podobala. jest niezwykle ciekawa,bo nie stanowi jedynie opisu rzezi z obozu,ale i mowi sporo o tym-bardzo ciekawym i szlachetnym, jak sie wydaje czlowieku oraz o stosunkach polsko-zydowskich, wojnie. czytelnik bardzo sie wczuwa dzieki przyjemnemu stylowi pisarskiemu, czuc,ze jest to ksiazka pisana prosto z serca
OdpowiedzUsuńNie neguję Twojej oceny - moje uczucia względem autora są całkowicie subiektywne.
Usuń