„Kwiaty na poddaszu” stały się sławne dlatego, że po wyczerpaniu nakładu, przez długi czas nie było nowych dodruków, przez co książka stała się niedostępna. Do tego przylgnęła do niej łatka skandalizującej i mamy gotowy przepis na hit.
Życie rodziny Dollangangerów jest
bardzo szczęśliwe. Jest tu przystojny, dobry tata, który ciężko pracuje dla
swych ukochanych, jest piękna mama, która dba o dom i zawsze z uśmiechem wita powracającego
po pracy męża, jest czwórka dzieci - Cathy, Chris, Cory oraz Carrie. Nadchodzą
urodziny ojca. Cała rodzina przygotowuje mu przyjęcie niespodziankę. Ale tata
nie wraca..
Po tragicznej śmierci ojca
rodzina zostaje bez środków do życia. Okazuje się, że całe ich życie opierało
się na kredytach, których w obecnej sytuacji nie są w stanie spłacać. Mama
może i chciałaby pójść do pracy, ale wpada na lepszy pomysł. Nagle postanawia
wyznać dzieciom, że tak naprawdę pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Wprawdzie
kiedyś zrobiła coś wbrew woli rodziców, ale teraz z pewnością zostanie to
wybaczone i cała piątka będzie mogła pławić się w luksusie. Rzeczywistość
okazuje się jednak całkiem inna..
„Kwiaty na poddaszu” literacko
nie są powieścią szczególnie godną uwagi, mają w sobie jednak coś, co sprawia,
że do ostatniej strony nie możemy oderwać się od niej. Los dzieci jest zupełnie
nierzeczywisty, fabuła jest mało wiarygodna, ale chcemy wiedzieć dokąd nas
zaprowadzi. Zadaje nam też kilka pytań i to pytań trudnych: Czy dzieci powinny
odpowiadać za grzechy ojców? Czy w oczach Boga wybaczenie i odkupienie win zyska
matka, która zabije owoce swego grzechu? Czy niewinne dzieci mogą być grzeszne
z samego faktu urodzenia? Czy ich cierpienie jest tym, czego chce od swych wiernych
wyznawców Bóg?
"Kwiaty na poddaszu" nie są książką wybitnie dobrą, ale autorka gra na naszych emocjach. Atmosfera wokół dzieci stale gęstnieje. Nie jest to typowy thiller, zawiera elementy powieści gotyckiej. Wraz ze słabnięciem dzieci, matka rozkwita.Tylko czy to aby na pewno nadal jest ich matka? Kim jest kobieta, która za odzyskaną beztroskę młodości i bogactwo gotowa jest złożyć ofiarę z czterech niewinnych dzieci? Tylko, czy poddane takiej presji dzieci są nadal niewinne?
Rodzina Dollangangerów doczekała się 5-tomowej historii. Z rozpędu, po przeczytaniu "Kwiatów na poddaszu" zaczęłam czytać kolejny tom. Szybko jednak mój zapał ostygł. Czy ta historia jest na tyle dobra, żeby czytać aż 5 tomów? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Aaaa.. i zapomniałabym dodać, że w oparciu o "Kwiaty na poddaszu" powstał film. Dość sporo różni go od książkowego pierwowzoru i do tego różnice wypadają dla filmu niekorzystnie. W tym przypadku proponuję zostać przy książce.
Virginia C. Andrews, Kwiaty na poddaszu, Świat Książki, 2012
"Kwiaty na poddaszu" nie są książką wybitnie dobrą, ale autorka gra na naszych emocjach. Atmosfera wokół dzieci stale gęstnieje. Nie jest to typowy thiller, zawiera elementy powieści gotyckiej. Wraz ze słabnięciem dzieci, matka rozkwita.Tylko czy to aby na pewno nadal jest ich matka? Kim jest kobieta, która za odzyskaną beztroskę młodości i bogactwo gotowa jest złożyć ofiarę z czterech niewinnych dzieci? Tylko, czy poddane takiej presji dzieci są nadal niewinne?
Rodzina Dollangangerów doczekała się 5-tomowej historii. Z rozpędu, po przeczytaniu "Kwiatów na poddaszu" zaczęłam czytać kolejny tom. Szybko jednak mój zapał ostygł. Czy ta historia jest na tyle dobra, żeby czytać aż 5 tomów? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Aaaa.. i zapomniałabym dodać, że w oparciu o "Kwiaty na poddaszu" powstał film. Dość sporo różni go od książkowego pierwowzoru i do tego różnice wypadają dla filmu niekorzystnie. W tym przypadku proponuję zostać przy książce.
Virginia C. Andrews, Kwiaty na poddaszu, Świat Książki, 2012
Hmm, no to teraz nie wiem: Czytać czy nie czytać?;) Książkę mam w planach, ale z biegiem czasu jakoś coraz mniej mnie do niej ciągnie. No i te 5tomów.. Mało kiedy kolejne części są tak dobre jak pierwsza..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To takie czytadło, które przykuwa uwagę na jakieś 2 godziny i równie szybko ulatuje z pamięci. Jak nie będziesz miała nic lepszego, to czytaj :)
UsuńNiespecjalnie mnie zachęca fabuła książki, ale widzę, że masz Kinga w tagach, tam zajrzę, a i zaciekawił mnie tag 'gniot';)
OdpowiedzUsuńa to bardzo subiektywny tag :D a no i książka musi mnie wyjątkowo zmęczyć, żeby tam trafić
Usuń5 tomow, olaboga ;-))).
OdpowiedzUsuń"tom" to określenie na wyrost ;)
UsuńOstatnio kilku blogerów reklamowało tę książkę, więc sprawdziłam, cóż to za twór. I sprawdzenie mi wystarczyło.
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się z fatalnymi, ciągniętymi na siłę sagami rodzinnymi, pełnymi wydumanych tajemnic, listów odnajdywanych po latach i nieślubnych dzieci.
Wnioskując z Twojej recenzji, nieco rozminęłam się z rzeczywistością, ale chyba czytać i tak nie warto, co? ;-)
Poza tym, zauważyłam, że masz nieco inny od reszty znanych mi blogerów styl pisania o książkach (nie napiszę, że pisania recenzji, bo recenzji to my nie piszemy - walczę z używaniem tego określenia ;-)
Hmm.. nie wiem, jak sytuacja wygląda w pozostałych 4 tomach, ale "Kwiaty na poddaszu" nie są typową sagą rodzinną. To raczej thriller niż obyczajówka. A czy warto czytać? Oczywiście, że warto! Warto wyrobić sobie swoje zdanie ;)
UsuńA co do stylu pisania, to nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale przyjmuję, że dobrze ;)
Mnie książka wydaje się interesująca. Uwielbiam sagi rodzinne, a ta pozycje generalnie zbiera pozytywne oceny, więc na pewno ją przeczytam. :) W każdym razie pierwszy tom. Dalej zobaczymy. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTa książka jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńjuż nie pamiętam kto- polecił mi kwiaty na poddaszu
OdpowiedzUsuń- i przeczytałam je już przy pierwszym nakładzie ;-)
potem trafilam na kolejny tom,
a w zeszłym roku przeczytałam cały komplet.
niezłe, szybko się czyta, wciąga i nie nuży.
aczkolwiek po roku- choć pamiętam fabułę, bohaterów, zakończenie historii
- nie uważam, żeby to bylo jakieś wiekopomne dzieło.
ale jako czytadłowy czaspożeracz- jest naprawdę ok.
w wolnej chwili pewnie przeczytam ponownie- przynajmniej same kwiaty.
Gdy miałam 5 lat zobaczyłam film po raz pierwszy i był to jeden z moich dwóch ulubionych. Drugi to "Zgodnie z obietnicą". Oba nagrane na jedną kasetę video, oglądałam średnio raz w tygodniu. Ku mojemu zdziwieniu po latach dowiedziałam się, że film był na podstawie książki. Nigdzie nie mogłam jej dostać, a że sentyment do filmu miałam ogromny to bardzo mi zależało. Książkę otrzymałam miesiąc temu, na urodziny. Faktycznie różnice są bardzo duże, ale książka mi się podobała. Filmu postanowiłam nie oglądać, wolę wspomnienia o nim z dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńCały czas się waham czy sięgnąć po kolejne tomy, ale z tego co widzę to nie polecasz.
uwielbiałam "Zgodnie z obietnicą"! szlochałam za każdym razem, kiedy go oglądałam!
Usuń