Nie jestem fanką literatury kobiecej i raczej trudno mi swoją niechęć przemóc. Nie przepadam za tkliwymi opowieściami, o tym, jak szara kura domowa poznaje niespodziewanie multimilionera. Z doświadczenia wiem również, ze stopień sentymentalności można dość łatwo ocenić po okładce. Jako, że nie powinno się oceniać książki po okładce, to postanowiłam przymknąć oko na na zdobiące "Karminowy szal" brzózki (i bardzo podobną do Katie Holmes panią) i mimo wszystko dać książce szansę.
Marta, Maria i Magdalena były uczennicami ośrodka leczniczo-rehabilitacyjnego. Po latach spotykają się w Kawiarni pod Liliowym Kapeluszem, żeby powspominać dawne czasy. Dla każdej z nich spotkanie to ma wymiar niezwykły. Panie łączy pewna tajemnica, która ma wpływ na życie każdej z nich. Żeby móc iść dalej, muszą podjąć jakieś kroki. Decydują się na plan niezgodny z normami ludzkimi, ale sprawiedliwy. Dalej śledzimy metamorfozę, którą każda z pań przechodzi po podjęciu decyzji o zamykaniu przeszłości. Każda z nich odkryje, co jest dla niej najważniejsze, pozbędzie się gorsetu samoograniczeń, który sama sobie założyła. Żadna z nich nie wierzy w to, że może kochać i być kochaną. Marta jest mężatką, która ma wrażenie, że zmarnowała życie. Braki emocjonalne pokrywa pedantycznym sprzątaniem. Magda jest wolnym duchem. Nie wierzy z szczęśliwe związki, nie chce się angażować, żeby nie być zranioną. Zmienia mężczyzn, jak rękawiczki, żadnemu nie pozwala zadomowić się w jej życiu. Maria tak bardzo boi się mężczyzn, że woli spędzić życie sama. Wcisnęła się w przyciasny pancerz i nie pozwala nikomu zbliżyć się do siebie. Czy zamknięcie sprawy z przeszłości zmieni życie bohaterek?
Imienniczka Joanny Chmielewskiej miała przed sobą trudne zadanie - musiała sprostać swej poprzedniczce, lub przynajmniej znaleźć na polskim rynku książki miejsce dla siebie. Pani Joanna takie miejsce znalazła. Losy bohaterów jej książek przeplatają się i krzyżują w kolejnych jej powieściach. Wszystkich ich łączy miłość do miejsca - do kawiarni pod Liliowym Kapeluszem. Wprawdzie intryga "Karminowego szala" nie jest zbyt wyrafinowana, a zagadkę, która powinna czytelnika zaskoczyć, można odgadnąć już po pierwszych stronach, to jednak autorce udaje się stworzyć bardzo ciepły i sympatyczny klimat. Jej bohaterki są prawdziwymi kobietami, mają swoje słabości. bardzo łatwo je polubić. Ich problemy są dość realne i często spotykane wśród współczesnych kobiet. Rozwiązania, które proponuje autorka spotkać już nieco trudniej. No ale literatura kobieca ma swoje prawa - tu książę na białym koniu jest normą, w życiu to już niekoniecznie.
Książkę czyta się dość sprawnie, chociaż ciągle myliły mi się bohaterki - szczególnie Marta z Marią. Mimo tego spędziłam z tą książką sympatyczne niedzielne popołudnie. Nie wiem, czy prędko zdecyduję się na kolejną "babską" książkę, ale z czystym sumieniem mogę polecić "Karminowy szal" miłośniczkom tego typu literatury.
Joanna M.Chmielewska, Karminowy szal, MG Wydawnictwo, 2013
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl
Nie mam nic przeciwko literaturze kobiecej, ale musi być z nieco wyższej półki, przekonująca i po prostu dobrze napisana :) Dlatego podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
Usuńjeżeli w chwili obecnej nie mylą mi się Chmielewskie to czytałam tej autorki Poduszkę w różowe słonie, która bardzo mi się podobała. Karminowy Szal okładkę ma tragiczną, a kobieta przypomina mi Kate Holmes za którą nie przepadam, ale to i tak nie zmienia faktu, że poprzednia powieś trafiła u mnie w odpowiedni moment.
OdpowiedzUsuńA to właśnie nie jest Kate Holmes? Normalnie kropka w kropkę, jak ona... Ciągle głowię się nad tym. ;-)
UsuńJa też przywędrowałam tu skuszona Katie Holmes na okładce :)
UsuńByłam przekonana, ze to Katie Holmes. Ale przeszukałam stopkę redakcyjną i tam nie ma na ten temat ani słowa.
UsuńMam za sobą dwie książki tej autorki, więc cieszę się, że i "Karminowy szal" zagościł na mojej półce. Niebawem sięgnę po tę pozycję, ale przypuszczam, że spędzę z nią miłe chwile, tak jak to było z dwoma poprzednimi książkami J. M. Chmielewskiej.
OdpowiedzUsuńP.S. W ostatnim akapicie wkradł się błąd - "Karminowy szal", a nie "Karmazynowy szal". ;-)
Racja - już poprawiam :) Dziękuję :)
UsuńSzeroko rozumiana literatura kobieca jakoś mnie nie przekonuje, podobnie chyba jak ta książka
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kiedyś na jakimś blogu spotkałam się z nazwiskiem tej autorki. Nie podobało mi się wtedy, że wydawnictwo "jedzie" na skojarzeniach z dużo popularniejszą, uznaną Chmielewską. I nadal mi się nie podoba - może jestem skrzywiona, ale widzę, że na okładce tej konkretnej książki czcionka jest identyczna jak w kilku książkach "tej" Chmielewskiej (i idę o zakład, że są ludzie, którzy kupią tę powieść przez pomyłkę). No i do tego to zdjęcie na okładce - prawie na pewno Katie Holmes. Nie czytałam, więc talentu autorki nie osądzam, ale wydawnictwo za takie działania jest u mnie absolutnie skreślone.
OdpowiedzUsuń