books on my mind: Jacek Dehnel "Lala"

czwartek, 1 marca 2012

Jacek Dehnel "Lala"



Z okładki „Lali” patrzy na nas mała dziewczynka. Ma czerwone korale i króciutką grzywkę. W archiwum mojej rodziny jest podobne zdjęcie. Moja babcia i jej siostry nosiły podobną fryzurę. Moja babcia dostała też od swojego ojca lanie, za to samo, co Lala – uznała się za „panienkę” i chciała, żeby pracę za nią wykonała służąca. Widać takie były zwyczaje małych dziewczynek w dwudziestoleciu międzywojennym.
Jacek Dehnel bardzo kochał swoją dzielną babcię Helenę - Lalę. Od dzieciństwa słuchał jej opowieści o rodzinie. Babcia była świetną gawędziarką – kiedy raz doszła do głosu, nie dawała sobie przerwać. Snuła opowieści o dziadkach, ciotkach i pociotkach. Opowieści takie są fascynujące, zwłaszcza poparte starymi fotografiami. Niestety zdjęciami rodziny Bienieckich Niemcy rozpalali w piecu, dlatego babcia musiała zdjęcia te malować słowami (a robiła to po mistrzowsku). Opowieści babci Lali są chaotyczne – tu anegdotka, tu opowieść z morałem – jak to z babcinymi opowieściami bywa. Jacek Dehnel postanowił zapisać je tak, jak były opowiadane – bez ładu i składu. Nie spisał historii rodziny, a babcine opowieści.
Książkę tę tak należy traktować – jak historyjki, które pojawiają się zupełnie niespodziewanie i nie wiadomo dokąd nas zaprowadzą (wiadomo, z babciną pamięcią różnie bywa). Już na samym początku poznajemy mnóstwo osób, miejsc i skomplikowanych koligacji rodzinnych. A z opowieściami rodzinnymi jest dokładnie, jak ze zdjęciami z wakacji – są interesujące głównie dla ich uczestników - jedynych w pełni wtajemniczonych, czyli członków rodziny.
Kilkakrotnie podejmowałam decyzję o porzuceniu „Lali”, jednak tak szłam od opowieści do opowieści i nie mogłam przerwać. Historie te są zabawne, bywają smutne, czasem z morałem. „Lala” jest pomnikiem wystawionym babci przez kochającego i podziwiającego ją wnuka.  To wzruszające.
„Lala” nie jest książką ani bardzo dobrą, ani złą. Jest leniwie snującą się po meandrach babcinej pamięci historią rodzinną. Nie porywaja, ale jednocześnie fascynuje i nie pozwala się tak łatwo porzucić.
Bardzo lubię sagi rodzinne, jednak w wydaniu nieco innym od tego, co napisał Jacek Dehnel. „Lala” jest zbyt chaotyczna, zbyt rozsypana.Skakanie między anegdotami bywa męczące. Do tego ciągle zastanawiam się, skąd w rodzinie cukiernika ze szczęściem do interesów wzięły się tradycje szlachecko-wielkopańskie. Przypomina mi to dworek niedawno wybudowany  przez kuzynostwo mojego taty.. Oprowadzając po nim opowiadali: tu mamy sypialnię, tu hol, tu bibliotekę, a tu proszę - dawna stróżówka...

Jacek, Dehnel, Lala, Seria Archipelagi, WAB,  2006

14 komentarzy:

  1. Mialam podobne odczucia co do "Lali", chociaz ogolnie mi sie podobala :-).

    Ale "Balzakiana" Dehnela podobala mi sie o wiele bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. A, mi się podoba styl Dehnela i jego poczucie humoru :)

    Na 'Balzakianę' poluję od dawna, niestety nie ma jej w mojej skromnej bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a widzisz, w mojej bibliotece stoi i nikt jej nie bierze... :-).

      Usuń
  3. A ja przymierzałam się do "Lali" i jakoś nie było mi z nią po drodze. Spróbuję z inną jego książką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uprawiam na blogach krytykanctwo stosowane, ale sobie nie podaruję - "Balzakiana" jest słabsza od "Lali", nie masz czego żałować. ;-)

    Z Dehnelem mam problem. Niby go lubię, bo ma takie lekkie pióro i zna tyle pięknych słów, że aż się oblizuję, jak czytam jego inwokacje.
    Z drugiej strony, wydaje mi się, że najlepsze jeszcze przed nim - "Lalę" napisał jako młodzian ledwie dwudziestokilkuletni.
    Ale że powieść jest urocza, chyba wszyscy się zgodzimy. ;-)

    Mam jednak nadzieję, że Dehnel pójdzie dalej drogą, którą wyznaczył "Saturnem" - tę książkę akurat polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, ze nigdy sie z Mila nie zgadzam ;PP.

      Ale wg mnie w "Balzakianie" Dehnel osiagnal mistrzostwo w portretowaniu zarowno jednostek, jak i calych grup spolecznych, stworzyl cos nieco zblizonego do Komedii Ludzkiej Balzaca - wg mnie "Lala", mila, stylowa ksiazeczka, troche drazniaca rwaca sie narracja i ogolna metnoscia opowiesci, nawet sie do poziomu "Balzakiany" nie zbliza :-).

      Usuń
    2. Lubię, jak ktoś się ze mną nie zgadza, zamiast bezmyślnie przytakiwać. ;-)

      Kiedy na rynku ukazała się "Balzakiana" od razu pomyślałam, że pan Dehnel jest nieco zarozumiały, skoro próbuje się porównywać do Balzaca. To to niemal bluźnierstwo! Jackowi do Honoriusza jeszcze bardzo, bardzo daleko.
      W "Balzakianie" najbardziej urzekł mnie młodzieniec, parający się konserwacją zabytków i uczący szeroko pojmowanej sztuki życia - nie pamiętam, jak miał na imię - zawsze wydawało mi się, że to alter - ego samego autora. ;-)

      Usuń
    3. Qrcze, dla odmiany musze sie z Toba zgodzic ;P. Mnie tez ow mlodzieniec urzekl - pamietam, ze nawet mialam od niego kilka zyciowych pomyslow zapozyczyc, ale niestety szybko zapomnialam, jakich ;-)).

      Co do nazwy, to rzeczywiscie zarozumialstwo i bluznierstwo - z drugiej strony widac, ze Dehnel bardzo sie staral stworzyc cos w stylu balzakowskowskim i efekt wydaje mi sie naprawde bardzo dobry, przynajmniej na miare naszych czasow i na miare wspolczesnych powiesci, (ktorym do Balzaca dalekooooo).

      Usuń
  5. wydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam nic przeciwko sagom rodzinnym, czasami lubię się zanurzyć w długiej historii, ale do "Lali" nie jestem przekonana. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Lala" nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia. Owszem, dobra książka, ale czytałam lepsze historie rodzinne, na przykład "Drogę do nieba" Fischer albo "Staroświecką historię" Szabo. "Staroświecka historia" to dopiero rarytas :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiła mnie ta recenzja, bo sama opisywałam "Lalę" i w wielu miejscach mam podobne odczucia. Tutaj właściwie nie chodzi o samą treść, a raczej o sposoby przedstawiania tych anegdot i mechanizmy pozyskiwania wiernych słuchaczy. Dehnel z resztą poszedł o krok dalej. Niby tytułową bohaterką jest Lala, ale przecież w równej mierze z kart książki wypływa postać Jacka, który potwierdza swój wizerunek pisarza - erudyty. Powieść można odczytywać na wiele sposobów. Ale zgodzę się z tym, że nie wszystkim przypadnie do gustu, w końcu dla każdego coś innego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń