books on my mind: Ira Levin "Żony ze Stepford"

czwartek, 23 lutego 2012

Ira Levin "Żony ze Stepford"



Małżeństwo ze stażem – Joanna i Walter – decydują się na opuszczenie miasta i spełnienie swego, typowego dla Amerykanów, marzenia, czyli kupna domu w uroczej miejscowości Stepford. W Stepford wszystko jest idealnie sielskie – są piękne, zadbane domki, czyste, bezpieczne uliczki, cudowni sąsiedzi. Wśród mieszkańców miasteczka można spotkać naukowców, wykładowców akademickich, genialnego ilustratora czasopism, czy pisarkę książek dla dzieci. Wszystko w tym miejscu byłoby wspaniałe, gdyby nie zbytni perfekcjonizm okolicznych gospodyń domowych. Joanna nie jest zagorzałą feministką, ma jednak swoje pasje – interesuje się fotografią, czyta książki i lubi grać w tenisa. Jej ambicją nie jest zostanie miejscową Marthą Steward. Zaintrygowana i zdziwiona patrzy więc na idealne panie domu, które nie mają żadnych zainteresowań, ani żadnych potrzeb. Ich życie sprowadza się do obsesyjnego sprzątania, przy czym zawsze mają piękne fryzury, nieskazitelny makijaż oraz idealne sylwetki. W Stepford prężnie działa Stowarzyszenie Mężczyzn, do którego należą wszyscy panowie, łącznie z Walterem. Joanna, wraz z dwiema innymi nowymi w Stepford paniami próbuje zaktywizować społecznie ogłupiałe kury domowe. Niestety, ich działania nie przynoszą efektów, a mało tego jej przyjaciółki przeżywają nagłe „olśnienie” i dołączają do grona idealnych pań domu. Joanna podejrzewa, że swój udział w tej zmianie ma Stowarzyszenie Mężczyzn. Bojąc się o swój los, postanawia odkryć tajemnicę Stepford.
Bardzo mi bliska jest inna książka Iry Levina „Dziecko Rosemary”, dlatego zdecydowałam się na przeczytanie „Żon ze Stepford”. Czy to był słuszny krok? No niespecjalnie. Sam pomysł jest niezły. Jest spisek, jest tajemnica, jest ciekawość czytelnika, jak skończy się ta historia. Jednak całokształt nieco rozczarowuje. Obawiam się, że tajemnicy stepfordzkich żon nie rozwiązał także sam Ira Levin. Nie miał pomysłu na poprowadzenie opowieści. Brak jest mistycyzmu, głębszego wymiaru „Dziecka Rosemary”. Do tego przedstawiciele „sił zła” u Levina są zazwyczaj nieco groteskowi. Jak można bać się kogoś, kto jest śmieszny? Przed takim zadaniem stawia nas w Tej książce autor.
„Żony ze Stepford” przeczytać można. Są dość sympatyczną lekturą na wolny wieczór. Jeśli nie spodziewamy się po niej zbyt wiele, to możemy być pewni, że się nie rozczarujemy.

Ira Levin, Żony ze Stepfod, Phantom Press, 2006

4 komentarze:

  1. "Jeśli nie spodziewamy się po niej zbyt wiele, to możemy być pewni, że się nie rozczarujemy."
    prawda życiowa, miła pani:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja niestety zawsze spodziewam się zbyt wiele. porzuciłam tę lekturę po kilku stronach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki lekka, łatwa i przyjemna. Na nieszczęście powstał film "na podstawie" książki. Wyszła z tego słaba parodia.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja akurat jestem po "Dziecku Rosemary" i sięgnę po tę książkę, ot tak, ze zwyczajnej ciekawości. Nie będę spodziewała się po niej zbyt wiele:)

    OdpowiedzUsuń