„Europa” Normana Daviesa dołączyła do mojej
biblioteczki w 1998 roku, kiedy jeszcze dzielnie
studiowałam. Bardzo, ale to bardzo ciekawa byłam, jak można opisać historię
Europy w jednej (wprawdzie bardzo obszernej, bo mającej 1400 stron) książce. Długo
zabierałam się do przeczytania tej wielkiej cegły - kiepsko mieści się w
torebce. W czytaniu „Europy” pomógł mi audiobook – w domu czytałam wersję
papierową, w samochodzie słuchałam wersji audio.
We wstępie do „Europy” Norman Davies wprowadza nas w
świat badań historycznych. Poznajemy sposoby, w jakie do tej pory opisywana
była historia. Tłumaczy nam plusy i minusy takich książek. Wytyka słabości
nauczania historii w krajach zachodnich – szczególnie w USA. Poznajemy też ramy
historii zawartej przez Daviesa w „Europie” – wiadomo, co autor, to
interpretacja granic historii.
„Europa” oparta jest na surowym szkielecie wydarzeń,
który autor misternie obudowuje ciekawostkami, anegdotami i własnymi
subiektywnymi opiniami. Zdecydowanie widać, że Norman Davies jest nie tylko
historykiem, ale także miłośnikiem różnorodnych kultur europejskich. Nie skupia
się tylko na historii największych państw europejskich, a sprawnie oprowadza
nas po dziejach państw peryferyjnych.
Narracja „Europy” prowadzona jest bardzo sprawnie.
Mimo rozmiarów tej książki czyta ją się ze bardzo dobrze. Jest „równa”, nie
nuży czytelników, w każdym miejscu czyta się ją tak samo dobrze. Dodatkowo
oprócz tekstu głównego książka zawiera kapsułki, a w nich zawarte są
ciekawostki historyczne. Każda kapsułka jest samodzielną całością. To one
wprowadzają nas w codzienność omawianych wydarzeń. Pozwalają nam lepiej
zrozumieć czasy i ludzi w nich żyjących.
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Norman Davies
patrzy na historię. Zmiany perspektywy od szerokiego ujęcia, przez stopniowe
ogniskowanie naszego uwagi, do „makro” kapsuł pozwala nam na czytanie „Europy”
z ciągłym zainteresowaniem. Jak mówi sam autor – to jak obraz, najpierw widzimy
całość, żeby potem skupiamy uwagę na szczegółach. Zdumiewające jest to, jak
Davies zmieścił to wszystko w jednej książce.
Profesor Davies znany jest ze swojej słabości do
Polski i Polaków. Może z tego właśnie powodu „Europa” tak bliska jest polskiemu
sercu (i mojemu oczywiście). Mówiąc o uroku „Europy” nie można też nie docenić
pracy polskiej tłumaczki Elżbiety Tabakowskiej. To ona sprawiła, że książka
zachowała lekkość stylu Daviesa.
Lubię książki historyczne, a kiedy pisane są lekkim
piórem i z poczuciem humoru, wtedy jestem zachwycona. „Europa” Davisa spełnia
te kryteria. Wielkie tomisko czytało mi się świetnie, a „Europa” w wersji audio
była wspaniałym umilaczem na czas stania w korkach.
Norman Davies, Europa, Znak, 1998
Znam książki tego Pana :) milion lat temu zdawałam na maturze historię i całą współczesnosć poznawałam z jego książek. Świetny, przystępny styl. Nie tylko dla maturzystów ;)
OdpowiedzUsuńja przymierzam się do powstania warszawskiego wg daviesa,
OdpowiedzUsuńw sensie- wisi sobie w kolejce, i czeka na swoje święto.
chociaż- hmmm, chyba faktycznie zacznę od historii.