Stephen King uważany jest za mistrza literatury grozy. Od lat, z powodzeniem straszy kolejne pokolenia czytelników. Jego książki to pewniaki - każda staje się bestsellerem i tygodniami okupuje księgarniane listy przebojów. King nie spoczął na laurach, a w imponującym tempie produkuje kolejne hity. Według zapowiedzi jego najnowsza powieść "Przebudzenie" ma dotykać najgłębiej skrywanych lęków każdego z nas. Zapowiadana jest jako najstraszniejsza z książek Kinga.
Czym jest wiara? To nadzieja, że nasze życie ma sens, że jest w tym wszystkim jakiś plan. Jeśli będziemy spełniać to, czego się od nas oczekuje, to czeka nas po śmierci nagroda. Jeśli jesteśmy dobrymi ludźmi, jesteśmy pracowici, uczynni, jeśli pomagamy innym, to nie może spotkać nas nic złego. Jeśli żarliwie wierzymy i przestrzegamy zasad, to Bóg nas ochroni. Tak, są na świecie nieszczęścia. Istnieją cierpienie, choroby czy ból. Jednak nie dostajemy więcej, niż możemy znieść. Wszystko to nas uszlachetnia, przybliża do Boga. Sprawia, że jeśli pozostaniemy w wierze, to po śmierci czekać nas będzie zbawienie. Wystarczy tylko wierzyć. A co z ludźmi, którzy stracili wiarę? Co z tymi, którzy zwątpili w boski plan? Czy czeka ich piekło? Niektórych z pewnością czeka piekło na ziemi. Taki los stał się udziałem pastora Charlesa Jacobsa. Kiedy przyjdzie mu zmierzyć się ze straszną rzeczywistością wygłosi ostatnie kazanie - Straszne Kazanie. Wydarzenie to na długo zapadnie w pamięć mieszkańców małego miasteczka, w którym Jacobs pełnił posługę. Przejdzie ono do historii i wryje się w pamięci małego chłopca Jamie'ego Mortona.
Mijają lata. Wszystko się zmienia. Jamie nie jest już dzieckiem i nie mieszka w rodzinnym miasteczku. Niespodziewanie los ponownie krzyżuje drogi jego i Charlesa Jacobsa. I tak, jak niegdyś pastor miał wpływ na jego dzieciństwo, tak teraz okazuje się, że będzie miał wpływ na całe jego życie. Jamie nawet nie podejrzewa, z czym przyjdzie mu się zmierzyć.
Bardzo cenię Stephena Kinga. Uważam, że jest on mistrzem tworzenia tła i budowania nastroju. Świetnie oddaje klimat małych miasteczek. Buduje go precyzyjnie, w niezwykłą dbałością o szczegóły. W jego powieściach chce się żyć. Każda z przedstawianych przez niego miejscowości wydaje się idealnym miejscem do życia. Podobnie sprawa ma się z bohaterami. King daje im cechy, które dają im wielowymiarowość, sprawiają, że ich osobowości są bogate i teoretycznie nie są jednoznaczne. Jednak bohaterów wszystkich powieści Kinga, które czytałam, łączy jedna cecha - akuratność. Mimo wybojów życiowych, przez jakie przyszło im przejść, mimo poddania się nałogom i pozornym zaprzepaszczeniu życiowych szans i możliwości, oni ciągle pozostają dobrzy i prawi. Odbijają się od dna i zakotwiczają się w mieszczańskim życiu. Dorosłego Jamie'ego poznajemy na jego dnie, lecz w całej opowieści to tylko mało znaczący epizod. Podobnie było z alkoholizmem Doktora Sen. Ponura przeszłość, to tylko wzmianka, pretekst do prowadzenia opowieści.
Przyznaję, że "Przebudzenie" mnie nie zachwyciło. Brakowało mi w niej tego, co u Kinga cenię najbardziej. W mojej ocenie, nie udało mu się stworzyć klimatu. Wprawdzie tłem wydarzeń jest amerykańska prowincja, lecz odniosłam wrażenie, jakby King poszedł trochę na skróty. Nie porwała mnie również prowadząca do wielkiego finału tajemnica. Wcześniej mi się to nie zdarzyło, ale tym razem dość szybko odgadłam zamysł autora i zakończenie nie było dla mnie niespodzianką.
Ciekawym zabiegiem było wplecenie w opowieść nawiązań do wcześniejszych książek Kinga. Podobnie, jak w innych powieściach, autor robi to bardzo sprawnie i nienachalnie. Równie subtelny jest ukłon złożony przez Kinga klasykom literatury grozy, którzy go inspirują. Wprawne oko znajdzie odniesienia do H.P.Lovecrafta, Mary Shelly, Shirley Jackson, Brama Stokera czy Artura Machena. Dla mniej wyrobionego czytelnika przewodnikiem może być lista podziękowań, które widnieją na pierwszej stronie.
Cieszę się, że Stephen King ma w sobie wolę tworzenia i niewyczerpane źródło pomysłów. Jego książki zawsze są dobre i można je brać w ciemno. Nawet, jeśli trafimy na słabszy tytuł, to i tak możemy mieć pewność, że lektura będzie wciągająca i ciekawa. W "Przebudzeniu" widać, że King doszedł do tego momentu w życiu, kiedy zaczyna zastanawiać się nad przemijaniem i śmiercią. Ciekawa jestem, dokąd doprowadzą go te rozważania. No i jestem pewna, że pójdzie za nim ogromna grupa jego fanów, w tym także i ja.
Stephen King, Przebudzenie, Prószyński i S-ka, 2014, s. 536
SzczecinCzyta.pl