Powoli zaczynam się powtarzać. Po raz kolejny powtórzę, że Polacy piszą dobre książki. Jedne są ambitniejsze, inne mniej, jednak niezależnie od gatunku, jestem coraz bardziej przekonana, że w naszej literaturze dobrze się dzieje. Zawsze z obawą sięgam po debiuty literackie - zazwyczaj zapowiadają niedoróbki, czasem kulawą fabułę czy inne braki warsztatowe. Dlatego też nie mogłam uwierzyć, że "Porwana" jest debiutem literackim autorki, ukrywającej się pod pseudonimem Róża Lewanowicz. To naprawdę dobry kryminał z wątkami sensacyjnymi. Przyznam, że przez tę książkę zarwałam noc.
Justyna i Łukasz Meyer to para jakich wiele. Oboje po trzydziestce, on oficer w CBŚ, ona szeregowa pracownica jednej z warszawskich korporacji. Ich życie jest uporządkowane i spokojne. Mają mieszkanie na strzeżonym osiedlu i spory kredyt hipoteczny. Tylko z jego powodu Justyna codziennie rano idzie do znienawidzonej pracy. Nagle coś przerywa rutynę - w biurze pojawia się tajemniczy mężczyzna i twierdzi, że chodził z Justyna do szkoły. Obcy jest natrętny i niepokoi kobietę. Dlatego też postanawia ona podjąć radykalne kroki. Atmosfera wokół małżeństwa zagęszcza się. Pewnego dnia przerażony Łukasz widzi, jak trzech mężczyzn, w biały dzień, spod domu, porywa Justynę. Od tej pory rozpoczyna się dramatyczna i pełna zwrotów akcji walka o życie kobiety. Zrozpaczony mąż ze zdumieniem odkrywa tajemnice z przeszłości żony. Nawet nie wie, jak wielu przyjaciół i wrogów ma jego cicha i nieśmiała żona.
Początkowo sądziłam, że "Porwana" to będzie typowy kryminał. Jednak ku mojemu zaskoczeniu akcja potoczyła się w zupełnie inną, sensacyjną, stronę. Całość jest ładnie skomponowana. Początek wprowadza nas w życie Meyerów. Wiemy co czuje i jak myśli Justyna. Co jest dla niej istotą i celem życia. Jak ważne jest dla niej małżeństwo. A jej związek z Łukaszem jest bardzo udany. Małżonkowie kochają się i wspierają. Darzą się zaufaniem i dają sobie poczucie bezpieczeństwa. Łukasz nawet nie zwraca uwagi na "dziury" w życiorysie żony - on jej po prostu bezgranicznie wierzy. Kiedy w życiu Meyerów mają miejsce dramatyczne wydarzenia, pojawia się pytanie: Czy można kochać kogoś, kto nie był z nami do końca szczery? Czy życie, które stworzyli sobie małżonkowie jest zamkiem na piasku? W końcu jak żyć z kimś, kogo się zupełnie nie zna? Łukasz nie ma wątpliwości, dopadają one natomiast jego żonę.
Autorka stawia też pytania o rolę kobiety we współczesnym społeczeństwie, a szczególnie w służbach mundurowych. Odwrócone są tu też szablony postaci, które zazwyczaj występują w tego typu powieściach - mamy tu Kota, ofiarę przemocy ze strony żony czy występującą w męskiej zazwyczaj roli - seksoholiczkę Żanetkę. Nawet postacie głównych bohaterów przedstawione są nieco na opak - jest silny z założenia oficer CBŚ, który w obliczu tragedii traci grunt pod nogami i krucha, delikatna Justyna, która okazuje się niezwykle twardą sztuką. Podoba mi się takie odwrócenie ról. Do tego przeprowadzone jest ono delikatnie i bardzo subtelny sposób. Stanowi tło, a nie manifest.
"Porwana" to świetna lektura na weekend. Gwarantuje dawkę adrenaliny i odpowiednie tempo akcji. Książka idealnie nadaje się do ekranizacji - byłby z niej świetny hit kinowy. Gorąco polecam lekturę "Porwanej" i czekam na kolejne powieści Róży Lewanowicz. Być może autor/autorka zdecyduje się na ujawnienie swojej tożsamości. Przyznam, że jestem ciekawa, kim jest osoba, która tak dobrze orientuje się w polskich służbach mundurowych.
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl