books on my mind: Rule Ann
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rule Ann. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rule Ann. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 lipca 2012

Ann Rule "Serce pełne kłamstw"


Liysa Northon jest prawdziwą szczęściarą. Ma wspaniałego, kochającego ją męża, cudowne dzieci - Papako i Bjorna, ma dom na Hawajach i kilka innych nieruchomości, ma pracę, którą kocha i swoje pasje, które rozwija. Wydawałoby się, że niczego jej nie brakuje do szczęścia. Jednak to wszystko pozory. Liysę zjada jej własna wyobraźnia, ciągła potrzeba spełniania kolejnych zachcianek. To co już udało się zdobyć szybko przestaje być dla niej atrakcyjne, ciągle potrzebuje nowych wyzwań.  Jej wybujała fantazja każe jej nieustannie kłamać, kręcić i grać kogoś innego.
Chris jej jej trzecim mężem. Ślub z tym zatwardziałym kawalerem był celem Liysy. Wyprosiła go i wymusiła. Robiła co mogła, żeby stanąć z nim przed ołtarzem. Czy zrobiła to z miłości, czy  powodu darmowych przelotów, które przysługiwałyby jej jako żonie pilota? W listach miłosnych, które pisała do Chrisa, darmowe przeloty zajmują mnóstwo miejsca. W końcu dopięła swego. Jej mąż szczerze pokochał jej syna z poprzedniego małżeństwa Papako, a kiedy urodził się im ich własny syn Chris zwariował na jego punkcie. Nie wiedział, że kiedy on zarabiał na rodzinę i opiekował się synami, jego żona wszystkim, którzy chcieli jej słuchać opowiadała jakim jest on potworem. Przedstawiała się jako ofiara przemocy domowej i prezentowała siniaki i zadrapania. Wkrótce też zaczęła werbalne ataki na męża. Przy każdej okazji robiła mu awantury i upokarzała go. Mężczyzna coraz bardziej zamykał się w sobie. Nie wiedział, że ta precyzyjnie przygotowana przez żonę akcja propagandowa jest podłożem pod mordercze plany żony. Pewnego kwietniowego dnia, na rodzinnym biwaku Liysa zastrzeliła męża. Jako powód morderstwa podawała samoobronę, a jako linię obrony wybrała wieloletnie maltretowanie jej przez męża, którego przedstawiała jako brutalnego alkoholika i narkomana. Jak wyglądała prawda? Ława przysięgłych stanęła przed trudnym zdaniem. 
"Serce pełne kłamstw" jest trzecią książką Ann Rule przetłumaczoną na język polski i jest to w końcu taka Ann Rule, jakiej się spodziewałam. Książka jest wnikliwym studium życiorysów i małżeństwa Liysy i Chrisa. Stara się w miarę bezstronnie przedstawić sprawę. Czuć, że jej sympatia jest po stronie Chrisa, ale tak było zapewne w przypadku każdej osoby, która miała kontakt z tą sprawą.  Jednak ta książka musiała wyjątkowo dotknąć Liysę Northon, ponieważ na swojej stronie w internecie zamieściła 131 stron odpowiedzi na "kłamstwa Ann Rule". Nie dziwi to specjalnie, ponieważ w "Sercu pełnym kłamstw" przeczytać możemy o grafomanii Liysy i jej skłonności do walki ze wszystkimi wokół niej. Nawet z więzienia podejmowała próby dyrygowania innymi i zmieniania ich życia w piekło. Współczuję synom, rodzinie i przyjaciołom Chrisa, że już w 2013 roku będą mieli na głowie wolną Liysę.
"Serce pełne kłamstw" czyta się świetnie. Ann Rule wnikliwie przedstawiła czytelnikom szczegóły morderstwa Chrisa Northona. Dzięki temu każdy sam może wyrobić sobie opinię o winie, czy niewinności Liysy. Po skończeniu książki cieszyć się tylko mogę, że nie spotkałam nigdy w swoim życiu osób pokroju Liysy Northman i mam nadzieję, że nigdy nie przyjdzie mi kogoś takiego spotkać.

Ann Rule, Serce pełne kłamstw, Hachatte, 2012

czwartek, 12 kwietnia 2012

Ann Rule "Cicha śmierć"


Ostatnio zapowiadałam, że mam zamiar przeczytać wszystkie książki Ann Rule, jakie zostaną przetłumaczone na polski. Po przeczytaniu "Cichej śmierci" nie jestem tego już taka pewna...
Ronda Reynolds była ekspolicjantką, miłośniczką koni i psów. Po ośmiu latach małżeństwa z kolegą z policji Markiem Liburdi szukała ona pociechy w ramionach dużo starszego od siebie Rona Reynoldsa, który był jej opiekunem w Zgromadzeniu Świadków Jehowy. Ron i Ronda zakochali się w sobie i szybko wzięli ślub. Wtedy zaczęły się problemy. Po roku małżeństwo się rozpadło. W nocy poprzedzającej swój wyjazd do matki na święta Ronda popełnia samobójstwo. Tylko czy to na pewno było samobójstwo? Barbara Thompson, matka zmarłej była przekonana, że  nie. Poświęciła wiele lat swojego życia, żeby to udowodnić. 
"Cicha śmierć" nie jest książką o Rondzie, to jest książka o Barbarze. Szczegółowo opisuje wszystkie działania, jakich podjęła się zdesperowana matka. Walczyła sama przeciwko wszystkim. Wraz z upływem lat coraz więcej osób wierzyło w jej wersję wydarzeń. Uzyskała pomoc od specjalistów i otrzymywała wsparcie od zwykłych ludzi. Jej determinacja jest godna podziwu. 
No i to tyle dobrego... Nie rozumiem po co powstała ta książka.  Walka matki o godność dziecka? Walka z systemem? Dobrze, ale to nadaje się na reportaż, a nie na książkę. Nawet "16 stron autentycznych zdjęć", pełne jest "zapchajdziur", o np. zdjęcie ukochanego konia Rondy. Rozumiem, że zmarła kochała tego konia, ale czy jego zdjęcie jest niezbędne w książce o takim charakterze? Język, którym pisana jest "Cicha śmierć" jest tandetny i sentymentalny, momentami ociera się o łzawe, sensacyjne tytuły artykułów w gazecie "Fakt". Zdecydowanie nie jest to moja stylistyka. 
Bardzo szkoda mi Rondy i jej matki, rozumiem także, że Ann Rule i Barbarę Thompson łączy przyjaźń. Rozumiem też, że nic nie wzrusza bardziej, niż matka walcząca o honor swojego dziecka. Jednak uważam, że "Cicha śmierć" nie powinna była powstać.
Braki w warsztacie literacki Ann Rule, na które przymykałam oko w "Złożonych w ofierze", w "Cichej śmierci" są karykaturalnie wręcz wyolbrzymione. Widać, że autorka zdawała sobie sprawę, z tego, że historia Rondy nadaje się tylko na reportaż, a nie na książkę. Dłużyznami i sentymentalnymi wstawkami próbuje nadać książce objętości. Zabieg ten nazywam "puchnięciem tekstu". Czytając "Cichą śmierć" miałam ochotę wziąć długopis i wykreślać niepotrzebne partie tekstu.
Cóż, jestem fanką kanału ID Investigations, czy programów Jerrego Springera, jednak oglądam je jako tło do wykonywanych przeze mnie czynności domowych. Myślę, że nie to było zamiarem Ann Rule. Pisze ona o swoich czytelnikach, jako o inteligentnych i myślących wielbicielach kryminałów. Nie wiem dlaczego zafundowała im "Cichą śmierć". Tym "dziełem" sprowadziła tylko śmierć Rondy do taniej rozrywki i zafundowała im babski, ckliwy tekst o "sercu matki". Wybaczcie, ja tego nie kupuję. 

Ann Rule, Cicha śmierć, Hachette, 2011

piątek, 6 kwietnia 2012

Ann Rule "Złożone w ofierze"



Patrząc na rozgrywający się od stycznia medialny serial, w którym uczestnikami są rodzice małej Madzi z Sosnowca, trudno nie zastanawiać się, jaka matka może dopuścić się czynu tak strasznego, jak zabicie własnego dziecka. Taką właśnie matką była Diane Downs.
Późnym wieczorem 19 maja 1983 roku do szpitala McKenzie-Willamette w Springfield zszokowana Diane przywiozła trójkę swoich ciężko rannych dzieci. Kiedy przyjechała, jedna z jej córek Cheryl już nie żyła. Pozostała dwójka – Christie i Danny walczyli o życie. Kobieta opowiedziała personelowi szpitala, że wybrała się z dziećmi na zwiedzanie okolicy, kiedy nagle na jej drodze stanął dziwny nieznajomy. Diane zatrzymała się, żeby zapytać, czy nie potrzebuje on pomocy. Nieznajomy wyciągnął broń i zażądał kluczyków od samochodu. Kiedy Diane odmówiła, napastnik zaczął strzelać do siedzących w samochodzie dzieci. Matka także została ranna, ale jej rana była zupełnie niegroźna.
Tak personel szpitalny, jak i policjanci, którzy przyjechali na miejsce zwrócili uwagę na zupełnie nieadekwatne do sytuacji zachowanie Diane. Do tego fakty zupełnie nie pasowały do opowiedzianej przez kobietę wersji wydarzeń. Policja podejrzewała, że to matka strzelała do swoich dzieci.
Książka „Złożone w ofierze” Ann Rule jest wyczerpującym opisem przeprowadzonego w tej sprawie śledztwa. Dodatkowo bardzo dokładnie opisuje życiorys Diane Downs oraz wszystkich osób biorących udział w tym śledztwie. Tak dokładne poznanie losów wszystkich uczestników tej opowieści pozwala czytelnikom lepiej zrozumieć pobudki, jakie kierowały podejrzaną. Szczególnie przejmująca jest opowieść kochanka i wielkiej miłości Diane – Lew Lewisona (w rzeczywistości pan ten nazywa się Robert "Nick" Knickerbocker). Jego historia pokazuje jaka w rzeczywistości jest Diane. Przy nim była najprawdziwsza i to dla niego postanowiła pozbyć się dzieci. To on później obawiał się o życie swoje i swojej żony.
Od dawna bardzo chciałam przeczytać książki Ann Rule. Niestety do tej pory nie były one tłumaczone na polski. Ann Rule jest byłą policjantką, która obecnie zajmuje się pisaniem książek z nurtu nazywanego "true crime". Zasłynęła z książki o seryjnym mordercy Tedzie Bundym (który był jej znajomym). Okazało się, że przegapiłam fakt, iż, dotychczas przetłumaczono na polski trzy książki tej autorki.
Ann Rule nie ma wielkiego talentu pisarskiego. Skończyła kurs kreatywnego pisania i na tym kończą się jej umiejętności i "talenty". Jednak jej książki cechuje niezwykła drobiazgowość, szczegółowość i dokładność w przedstawianiu opisywanych wydarzeń. Do tego Rule ma lekkość pióra, co sprawia, że "Złożone w ofierze" czyta się jednym tchem. I dlatego mam pewność, że przeczytam też inne książki Ann Rule.

Ann Rule, Złożone w ofierze, Hachette Polska, 2010