Uff.. Nie wiem dlaczego ciągle to sobie robię - z uporem godnym lepszej sprawy czytam książki Pawła Lisickiego. I mój problem z nimi nie leży w tym, że są słabe, ja po prostu zupełnie nie zgadzam się z drogą, którą dziennikarz ten podąża. Nie rozumiem i nie umiem zaakceptować jego poglądów i sposobu ich prezentowania. Mimo wszystko czytam jego książki. Dlaczego? Bo dotyczą interesujących tematów, a ja czasem lubię się podenerwować.
Po szukaniu odpowiedzalnych za śmierć Jezusa, tym razem Lisicki postanowił rozprawić się z Marią Magdaleną, a faktycznie z feministkami. Od czasu sukcesu książki Dana Browna "Kod Leonarda DaVinci" do publicznej świadomości dotarł fakt istnienia ewangelii gnostyckich i teorii o świętym Graalu. Każda z tych teorii opiera się na świetnie znanym nam z Pisma Świętego fakcie zmartwychwstania Jezusa. Jednak kontrowersje zaczynają się, kiedy próbujemy ustalić, komu pierwszemu się objawił. Czy była to Maria Magdalena czy może jednak Piotr. Problem ten, błachy z pozoru, okazuje się niezwykle ważki - od tego zależy która z osób miała być dla Jezusa ważniejsza, a tym samym, kto powinien przyjąć naturalne przywództwo w chrześcijaństwie. Odkryte po wojnie ewangelie gnostyckie wprowadzają do gry dodatkowy element - ewentualny związek uczuciowo-seksualny pomiędzy Jezusem a Marią Magdaleną. Najśmielsze teorie mówią nawet o małżeństwie tej pary i ich potomstwie. I z tymi właśnie mitami, w charakterystycznym dla siebie stylu, postanawia rozprawić się redaktor Lisicki.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywista dla autora wyższość mężczyzn nad kobietami - używa nawet sformułowania "..istnieje moda na docenianie kobiet.." (s.121). Lisicki zauważa wprawdzie, że Jezus miał szczególny, liberalny stosunek do kobiet, jednak cały czas podkreśla przy tym to, co jest największą cnotą niewiasty - posłuszeństwo wobec męża. Według Lisickiego, taki własnie jest plan boski. Z czego wynika taki podział ról społecznych? Oczywiście z faktu, iż kobietom nie można wierzyć. Mają zdradziecką naturę i są skore do plotek, dlatego w czasach Jezusa nie były traktowane jako wiarygodny świadek. Jednocześnie nie przeszkadza to autorowi tłumaczyć, że teoria o umniejszaniu roli Marii Magdaleny jest nonsensem, ponieważ dla chrześcijan liczył się każdy świadek zmartwychwstania - zwłaszcza naoczny (s. 154).
Autor chętnie i bez skrępowania ocenia możliwości intelektualne naukowców, z których badaniami się nie zgadza. Przykładem może być ocena Margaret Starbird, jako "... autorkę nie najmądrzejszą wprawdzie.." (s. 33). Dostało się także naukowcom z Princeton, Harvardu, Hanoveru i innych, którzy, zdaniem Lisickiego, wypisują niedorzeczności (s.159). Zarzuca im utracenie umiejętności czytania ze zrozumieniem i nadinterpretację, jednak sam, z całą pewnością zna intencje np. Łukasza i wie, co nim kierowało (s. 158, 161). I tu mamy sporą niedorzeczność - Lisicki pisze, że Łukasz nie wymienia z imienia kobiet, które poszły do grobu Jezusa, ponieważ wymieniał je z imienia już wcześniej i chciał uniknąć powtórzeń. Zgodnie z ta teorią, każdy bohater powieści winien być wymieniany z nazwiska tylko raz, na początku, potem nie ma już takiej potrzeby.
Przyznam też, że raz dałam się panu Lisickiemu rozbawić. Jako dowód na to, że w Ewangelii Łukasza nie występuje dyskryminacja kobiet i jest wiele scen, w których one występują, podaje przykład, że bohaterkami opisu narodzenia Jezusa uczynił on Marię i Elżbietę. Zważywszy na to, że to właśnie Maria zaszła w ciążę i rodziła, trudno mi wyobrazić sobie, że nie byłaby bohaterką tej sceny. Mężczyzna w tej scenie sprawdziłby się raczej kiepsko.
Jeszcze jedno, co rzuca się w oczy, to obrażanie Dana Browna. Przecież nie jest on naukowcem i nie napisał książki historycznej. Jego książka, to sprawnie napisana i trzymająca w napięciu powieść sensacyjna. Autor był nastawiony na popularność, poczytność i dobrą sprzedaż. Świetnie wykorzystał legendy i teorie dotyczące Marii Magdaleny. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Paweł Lisicki obraża Dana Browna. Czy jeśli ktoś pisze powieść o lśniących wampirach, to znaczy, że w nie wierzy?
Zastanawiam się w jakim kierunku zmierza w swych rozważaniach Lisicki. Z jakim problemem społecznym zmierzy się kolejnym razem. Rozprawił się już z Żydami i kobietami. Co będzie dalej? Boję się pomyśleć.
Czy warto czytać "Tajemnicę Marii Magdaleny"? Jasne, że tak! W swojej książce autor zawarł interesujący przegląd literatury przedmiotu i zebrał opinie różnych specjalistów. Jeśli pominiemy własne wywody autora, to możemy tę książkę traktować, jako ciekawy punkt wyjściowy do własnych poszukiwań i poznawania tematu.
Jeszcze jedno, co rzuca się w oczy, to obrażanie Dana Browna. Przecież nie jest on naukowcem i nie napisał książki historycznej. Jego książka, to sprawnie napisana i trzymająca w napięciu powieść sensacyjna. Autor był nastawiony na popularność, poczytność i dobrą sprzedaż. Świetnie wykorzystał legendy i teorie dotyczące Marii Magdaleny. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Paweł Lisicki obraża Dana Browna. Czy jeśli ktoś pisze powieść o lśniących wampirach, to znaczy, że w nie wierzy?
Zastanawiam się w jakim kierunku zmierza w swych rozważaniach Lisicki. Z jakim problemem społecznym zmierzy się kolejnym razem. Rozprawił się już z Żydami i kobietami. Co będzie dalej? Boję się pomyśleć.
Czy warto czytać "Tajemnicę Marii Magdaleny"? Jasne, że tak! W swojej książce autor zawarł interesujący przegląd literatury przedmiotu i zebrał opinie różnych specjalistów. Jeśli pominiemy własne wywody autora, to możemy tę książkę traktować, jako ciekawy punkt wyjściowy do własnych poszukiwań i poznawania tematu.
Paweł Lisicki, Tajemnica Marii Magdaleny, Wydawnictwo M, 2014, s. 213