Muszę przyznać, że jestem fanką J.K. Rowling. I to paradoksalnie nie za serię o Harrym Potterze, a za jej dorosły "Trafny wybór". Przyznaję, że "Wołania kukułki" raczej nie przeczytałabym, gdyby nie ujawniono tożsamości autorki. Sam opis fabuły nie wydaje się zbyt porywający i nie zdecydowałabym się na tę książkę, jednak nazwisko autorki zrobiło swoje. Byłam bardzo ciekawa, jak "ugryzie" ona klasyczny kryminał. I muszę przyznać, że wywiązała się z zadania zgrabnie i z klasą.
Znana modelka Lula Landry popełnia samobójstwo. Pewnej zimowej nocy skacze z balkonu swojego luksusowego mieszkania i kończy żywot na miejskim bruku. Sprawa oczywiście budzi sensacje. Paparazzi robią zdjęcia, gazety rozpisują się o wydarzeniu, telewizja nadaje transmisję z pogrzebu, który zamienia się w wielki pokaz mody. Wydaje się, że wszystko w tej sprawie zostało już powiedziane, że nie ma żadnych niedopowiedzeń. Dziewczyna chorowała na chorobę dwubiegunową, korzystała z pomocy psychiatry, zdarzył jej się także odwyk. Wszyscy wiedzą dlaczego Lula targnęła się na swoje życie. I właśnie wtedy do upadającej i zaniedbanej agencji detektywistycznej Cormorana Strike wkraczają dwie osoby - Robin, tymczasowa sekretarka przysłana przez agencję pracy oraz zamożny prawnik John Bristow - prywatnie brat zmarłej modelki. Mężczyzna upiera się, że jego siostra nie mogła popełnić samobójstwa. Jest przekonany, że śledztwo zostało źle przeprowadzone i chce poznać prawdę.
Strike jest postacią z założenia oryginalną. Syn gwiazdy rocka i supergroupies, były żołnierz, który na wojnie stracił nogę, prywatnie uwikłany w toksyczny związek z niejaką Charlotte. Ma problemy finansowe i stawka zaproponowana przez Bristowa spada mu jak manna z nieba. Powinien spłacić długi, a do tego z czegoś musi zapłacić Robin - sekretarce idealnej. Nie zwlekając detektyw metodycznie zagłębia się w życie Luli.
Czy opis fabuły brzmi znajomo? Jasne, że tak. Literatura kryminalna aż roi się od zwichrowanych detektywów i ich upadających miejsc pracy. Kłopoty osobiste Strike także nie są wyjątkowe ani oryginalne. Trudno też oprzeć się ważeniu, że całość fabuły oparta jest na sprawdzonym, dość prostym schemacie. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Rowling potrafi swoje postacie ożywić, nadać im charakter i osobowość. Zaczynają żyć swoim życiem. Tak stało się w przypadku Strike. Trudno jest nie polubić tego zwalistego mężczyzny. W kwestii jego partnerki Robin sprawa przedstawia się ciut gorzej. Wiem, jaki typ dziewczyny chciała sportretować autorka, jednak sympatyczna sekretarka nieco trąci sztampą. Mam nadzieję, że trochę się ona rozkręci w kolejnych tomach.
Sama zagadka skonstruowana jest dość prosto i iście w stylu Agathy Christie. Rozwiązanie nieco zaskakuje, na szczęście Strike nie szczędzi nam w finale ognistej przemowy, w której wyjaśnia wszystkie motywy, okoliczności i okazje. Czy rozwiązanie jest wiarygodne? Niespecjalnie, ale kto by się tym faktem przejmował.
Rowling napisała solidny kryminał. Nie jest to dzieło wyjątkowe, ani specjalnie wybitne, jednak i tak autorka wykonała kawał dobrej roboty. Dostajemy powieść, którą czyta się z przyjemnością. No i ku uciesze fanów, jest to pierwszy tom serii o detektywie Cormoranie Strike. Z całą pewnością przeczytam kolejne części.
Robert Galbraith, Wolanie kukułki, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013, s. 452