books on my mind: Witkowski Michał
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Witkowski Michał. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Witkowski Michał. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 sierpnia 2014

Michał Witkowski "Zbrodniarz i dziewczyna"



Michała Witkowskiego można kochać lub nienawidzić - jedno jest pewne, nie da się być wobec niego obojętnym. Nie należę do zagorzałego, komentującego, facebookowego zakonu Michaśki, jednak dałam się porwać jego urokowi. "Drwal" sprawił mi wielką radość i szybko popędziłam do księgarni po jego drugą część "Zbrodniarza i dziewczynę". Mówić o tej powieści, że to kontynuacja to trochę nadużycie. "Zbrodniarz i dziewczyna" jest samodzielną powieścią, po której, w ramach sentymentu, snują się luj, Jadzia Parszywa i pozostali bohaterowie "Drwala". Jednak nie dajmy się zwieść. Ten powrót do Międzyzdrojów, to nie jest kontynuacja. 
Nadchodzi jesień. Wszystko jest szare, bure i zimne. Po ulicach hula zimny wiatr, a w sercu Michaśki niespodziewanie maj. We włoskiej knajpce, przy dźwiękach marnego popu Michaśka zakochuje się w Studenciku. Miłość jest cierpieniem, zwłaszcza, jeśli okraszona jest katarem. Po wielu perypetiach i zabiegach ze strony miłych kelnerek para gołąbków w końcu pada w swoje ramiona. Michaśka nie wie jeszcze, że to wydarzenie zmieni jego życie.
Od tej pory wszystko kręci się jak na karuzeli. Mamy tu seryjnego retro-mordercę, śledztwo, dość dosadne opisy sekcji zwłok i wyścig z czasem. A wszystko to okraszone perypetiami ze Studenckiem. Czy mordercy uda się dopaść Michaśkę?
Trudno mi przyjąć sposób,  w jaki policja wraz z prokuraturą wprowadziła pisarza do śledztwa. Jestem w tym temacie laikiem, jednak przeraża mnie myśl, że prowadzący śledztwo policjanci ciągają za sobą zblazowanego pisarza. Mało tego, nie spełnia on zadań postawionych mu na początku, a pałęta się po śledztwie i udaje bohatera. No cóż. To pisarskie prawo. Nie można zabrać Witkowskiemu tej jego radości.
Muszę przyznać, że mam wielką słabość do tytułowej dziewczyny. Egzaltowana Michaśka drażni mnie, jednak nie umiem nie ulec jej urokowi. Uwielbiam świat Witkowskiego. Tak w Drwalu, jak i tu panuje przytłaczająca, deszczowa, mglista i zimna aura. Tu katar, antydepresanty, problemy z nadwagą i nagrzaniem mieszkania są czymś zupełnie normalnym. Długie dygresje, ironia i samozachwyt nie opuszczają autora ani na chwilę. Jest celem groźnego przestępcy jednak nie to stanowi istotę jego opowieści. Zastanawiałam się, jak wybrnie ze sceny finałowej. Odpowiedź jest prosta, szybko i chyłkiem. Tyle zabiegów, dla takiego rozwiązania...
Wiele osób zarzuca Witkowskiemu zupełnie niepotrzebną z punktu widzenia fabuły podróż do Międzyzdrojów. No cóż, może i faktycznie ma słabe uzasadnienie, ale któż autorowi zabroni? Trudno też mieć do niego żal o samozachwyt, jaki przewija się w tej jego powieści. Taki już jego styl. Albo to akceptujemy, albo nie.
Może i książka "Zbrodniarz i dziewczyna" nie rzuca na kolana, jednak spędziłam z nią miło czas. Cenię Michała Witkowskiego i całą pewnością kupię kolejne jego książki. Mam nadzieję, że autor będzie nie tylko trzymał poziom, ale pójdzie dalej. 

Michał Witkowski, Zbrodniarz i dziewczyna, Świat Książki, 2014, s. 432

czwartek, 23 lutego 2012

Michał Witkowski "Drwal



Gdzieś kiedyś przeczytałam, że książka „Drwal” Michała Witkowskiego była podobno najczęściej ściąganym nielegalnie ebookiem w 2011 roku. Nie wiedziałam wtedy kim jest Michał Witkowski i dlaczego oni wszyscy tak go kradną. Trochę mnie to zaintrygowało. Skorzystałam z promocji w Matrasie i z 25%-owym rabatem nabyłam swój własny, legalny egzemplarz „Drwala”. (w tym miejscu pragnę zauważyć, że gdyby weszła w życie ustawa Acta, to zapewne nadal żyłabym w nieświadomości istnienia pana Witkowskiego).
Książka wydana jest w sposób idealny. Ma świetne wymiary, cudną obwolutę i jak się postuka palcami w okładkę, to wydaje piękny dźwięk. Niby w książce najważniejsza jest treść, ale co tam, zdarza mi się oceniać książkę po okładce.
Początkowo bohater „Drwala” – Michał Witkowski potwornie mnie irytował. Pretensjonalny do granic możliwości. Egzaltowany, zblazowany, z egocentrycznym słowotokiem i poczuciem wyższości nad resztą ciemnej masy. I przyjeżdża takie warszawkowe  to-to do Międzyzdrojów – odpocząć, odciąć się, może i jakąś książkę napisać. Zaszywa się w leśniczówce z nieznanym sobie drwalem i zanurza się w świat tabletek uspokajających, nasennych, przeciwlękowych i wszystkich innych.
Akcja zaczyna się zagęszczać, kiedy na przystanku w Międzyzdrojach Witkowski upolowuje sobie luja. Luj jest zwierzęciem stadnym, trudno go oddzielić od grupy. Luj jest dziki i należy go podchodzić ostrożnie, bo może się spłoszyć (a o tym Witkowski przez chwilę zapomniał). Dziki i nieoswojony luj może być źródłem różnych problemów. No i jest. Pod pretekstem odkrywania tajemnicy leśniczówki i małomównego drwala pisarz zaczyna proces oswajania luja. Wtedy nagle akcja wymyka się spod kontroli.
Mamy tu wszystko – pościgi, gangsterów, tajemnicę, lokalną femme fatale. Każdy coś ukrywa, każdy ma swoje porachunki do załatwienia. Witkowski pyta nas zaczepnie, po której ze stron się opowiemy? Przy kim zostanie nasza sympatia?
W „Drwalu” mamy całą plejadę absolutnie cudownych postaci. Luj – dziki, lecz o dobrym sercu. Drwal – może doktor, a może jednak nie. Rozklekotany – kim u diabła jest Rozklekotany? Goguś, lokalni gangsterzy, obsługa wymarłego po sezonie hotelu, no i zwariowany, udający Szweda  performer Mieszko. Moją szczególną sympatię zdobyła prostytutka Jadwiga Parszywa, a scena, kiedy snuje się ona kompletnie pijana po lesie, wołając: „Luuujjjjuuu! Luuujjjuuuu!” rozbawiła mnie do łez. Aha, zapomnieć nie mogę także o miłośniku książek o Hitlerze (też lubię książki o Hitlerze) – recepcjoniście Kaczorze vel Kaczoroffsky.
„Drwal” jest rewelacyjny. Poczucie humoru Witkowskiego – strzał w dziesiątkę. Te egocentryczne słowotoki, które początkowo mnie irytowały teraz uważam za mistrzowskie. Witkowski jest ironiczny, ale nie tylko w stosunku do opisywanego świata, ale przede wszystkim w stosunku do siebie. Do tego wspaniale operuje on słowem.
„Drwal” wart był swojej ceny (i to nawet przed rabatem -25%). Cieszę się, że mogłam zasilić konto pana Witkowskiego – może teraz będzie miał ciut większe możliwości nakupienia lujowi. A ten luj wart jest każdej gry z Empiku.

Michał Witkowski, Drwal, Świat książki, 2011