books on my mind: Mortka Marcin
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mortka Marcin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mortka Marcin. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 września 2012

Marcin Mortka "Miasteczko Nonstead"



Nathaniel McCarnish ma wszystko. Napisał świetną książkę, która stała się bestsellerem, jest sławny i bogaty. Ma wspaniałą narzeczoną Fionę, którą bardzo kocha. Nagle wszystko się zmienia. Pod wpływem jego książki pewien nastolatek popełnia samobójstwo. Nathan zmuszony jest przed sądem udowadniać, że nie nie jest winny tej śmierci. Do tego Fiona zaczyna się dość dziwnie zachowywać, aż pewnego dnia znika. Zmęczony sytuacją Nathan postanawia zostawić za sobą stare życie i wrócić do miejsca, gdzie wraz z narzeczoną byli najszczęśliwsi, do miasteczka Nonstead. Pisarz myśli, ze tu odnajdzie spokój. Nic bardziej mylnego. W Nonstead panuje strach. Najgłębiej skrywane lęki każdego, kto tu zawita stają się rzeczywistością. Trudno ocenić, gdzie przebiega granica pomiędzy rzeczywistością, a sennym koszmarem. Czy całe zło miasteczka kryje się opuszczonej leśnej chacie? Czy w Nonstead zamieszkał demon? Nathanowi przyjdzie zmierzyć się z koszmarem.
Od czasu poznania sympatycznego wikinga Tappiego z Szepczącego Lasu bardzo chciałam zapoznać się z "dorosłą" twórczością Marcina Mortki. Nie jestem fanką fantastyki, a lubię horrory, więc więc wybór tytułu był prosty. "Miasteczko Nonstead" zachęca już wizualnie - ciekawa okładka, idealny rozmiar, fajnie oprawiona. Opis z tyłu książki niewiele mówi o jej treści, za to zachęcająco zapowiada nam pogrążenie się w prawdziwym strachu. I to prawda, bohaterem książki Mortki zdecydowanie jest strach. Fabuła jest bardzo interesująca i, wbrew pozorom, niebanalna. Książka ta trzyma w napięciu do samego końca. Podoba mi się rozwiązanie, które zaproponował autor - nie jest oklepane i oczywiste. 
Mam kilka zastrzeżeń, co do dialogów i monologów prowadzonych przez bohaterów. Niektóre z nich są dość sztuczne. Z minusów wymienić mogę też zabieg przeniesienia akcji do USA. Nie jest on niezbędny, ani kluczowy dla fabuły - akcja spokojnie mogła zostać w Polsce (tym bardziej, że w tej mortkowej Ameryce realia są zdecydowanie polskie)
Cieszę się, że poznałam pana Mortkę i jestem pewna, ze przeczytam kolejne jego książki. "Miasteczko Nonstead" bardzo pozytywnie wyróżnia się na tle innych książek grozy powstających w Polsce. Czuć w niej powiew świeżości, nawet jeśli dla niektórych schemat fabuły pozornie trąci banałem. I tak teraz sobie siedzę i dumam, może poczytać i tę fantastykę? 

Marcin Mortka, Miasteczko Nonstead, Fabryka Słów, 2012

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Marcin Mortka "Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu"


Lubimy sobie z mym synu razem poczytać. Lubimy ten wieczorny moment, kiedy przytuleni poznajemy przygody dziecinnych bohaterów. Synu ma różne preferencje, więc doskonale znamy przygody Alicji w Krainie Czarów (poznawaliśmy je już wielokrotnie), a bajka o Czerwonym Kapturku wywołała już u mnie traumę skojarzeniową. Uwielbiam ten moment, kiedy w morzu literatury dziecięcej udaje nam się złowić prawdziwą perełkę - książkę, która bawi i interesuje również mnie. 
Tappi jest groźnym Wikingiem. Jest wielki, jak mu się przypomni, to robi straszne miny i w razie potrzeby budzi postrach. Mieszka sobie w Szepczącym Lesie. Poznajemy go na początku zimy. Zwierzęta z Szepczącego Lasu udały się właśnie na zimowy odpoczynek. Mimo, iż nasz Wiking przyjaźni się z krukiem Paplakiem, to jednak nadal czuje się ciut samotny. Niespodziewanie spotyka małego reniferka Chichotka. Od tej pory chłopaki już nigdy się nie nudzą. Nie dość, że muszą chronić swoje zapasy przez niezbyt rozgarniętym trollem, to muszą także demaskować fałszywych gawędziarzy i ratować małą wioskę Dębinkę przed atakiem wilków. Na domiar złego straszny jarl Surkol (spróbujcie to wymówić :D ) strasznie nudzi się w swym zamku i szuka kogoś, z kim mógłby rozpocząć wojnę. Strasznie dużo roboty ma nasz Tappi i jego przyjaciele.
"Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu" zupełnie mnie oczarowały. Nie dość, że moje dziecko słuchało ich z zainteresowaniem i domagało się kolejnych opowieści, to ja sama tak wciągnęłam się w tę książkę, że z nie mogłam się doczekać wieczornego czytania. Bardzo lubię takie skandynawskie klimaty i cieszę się, że mogę już teraz wprowadzać synu w takie klimaty. Książka jest przezabawna i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Dodatkowo mój synu, po przedawkowaniu Czerwonego Kapturka, panicznie bał się wilków. Dzięki panu Mortce raz na zawsze pożegnaliśmy ten strach.
Książka o Tappim jest bardzo atrakcyjna graficznie. Ma dużo ciekawych i przezabawnych  ilustracji Marty Kurczewskiej. Jest ładnie wydana, co także stanowi jej zaletę.
Bardzo żałuję, że poznaliśmy już wszystkie przygody Tappiego. Jestem pewna, że przeczytamy je jeszcze niejeden raz. Bardzo żałuję, że pan Mortka nie napisał więcej książek dla dzieci. Może syn będzie poszkodowany, ale ja mam zamiar zapoznać się z "dorosłą" twórczością tego autora.

Marcin Mortka, Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu, Wydawnictwo Zielona Sowa, 2012