books on my mind: serialowo
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serialowo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serialowo. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 czerwca 2017

Liane Moriarty "Wielkie kłamstewka"



Seriale telewizyjne święcą ostatnimi czasy triumfy. Kiedyś sposobem określenia popularności autora było sfilmowanie jego książki, dziś na topie jest zrobienie z niej serialu. Szczególnie cenione są te, wyprodukowane przez HBO. Wiosną wielką popularnością cieszył się miniserial "Wielkie kłamstewka". Został on nakręcony na podstawie powieści Liane Moriarty o tym samym tytule. 
Idealny świat. Malownicza, położona nad oceanem miejscowość. Po ulicach jeżdżą tu luksusowe samochody. Za ich kierownicami siedzą ludzie sukcesu. Właściciele dobrze prosperujących firm, mówcy motywacyjni, biznesmeni. Kobiety są tu piękne i zadbane. Piją drogą kawę i kupują markowe buty. Miejscowa szkoła jest idealnym miejscem dla maluchów. Dzieci mogą tu w przyjaznej  atmosferze rozwijać swoje wyjątkowe talenty. To centrum towarzyskie tej miejscowości. Tu spotyka się elita i tu nawiązywane są nowe przyjaźnie, znajomości i skomplikowane układy zależności. Życie idealne? To tylko gra pozorów. Mała społeczność rządzi się swoimi prawami. Łatwo tu dać się zwieść.
Bohaterkami powieści Liane Motairy są trzy kobiety Madleine, Jane i Celeste. Mają dzieci w tym samym wieku i mieszkają w tej samej miejscowości. Są przyjaciółkami, jednak dzieli je wszystko - wiek, status społeczny, stan konta. Spotykają się przypadkiem, jednak powoli uczą się sobie ufać i polegać na sobie. Każda z nich ma tajemnicę, która kładzie się cieniem na ich życiu. Jednak głównym bohaterem powieści jest przemoc. Autorka pokazuje, jaki wpływ ma na życie osób jej doświadczających, ale również ich rodzin, przyjaciół i otoczenia. Autorka patrzy na przemoc w szerszym kontekście i różnych jej przejawach. Największym problemem w powieści jest przemoc domowa. W tym temacie świetnie ukazana jest sylwetka sprawcy, ale również sposób myślenia ofiary. Liane Moriary dobrze przygotowała się do tematu. 
Przemoc ukazana jest tu jednak szerzej. W malej społeczności widzimy różne jej formy. Bo, poza oczywistymi sytuacjami, trudno nam ocenić, jak zachowania innych mogą wpływać na życie innych. Warto zastanowić się, jakie granice wyznaczamy innym i czy umiemy jasno je określać i ich bronić. Dlaczego podejmujemy czasem decyzje wbrew sobie? 
Powieść ta jest połączeniem różnych gatunków. Już na początku dowiadujemy się, że na szkolnym wieczorku integracyjnym dokonane zostało morderstwo. Nie wiemy kto jest ofiarą, ani kto zabił. Każdy rozdział zaczyna się od krótkich wypowiedzi uczestników wieczorku. Zwykle nie mają wiele wspólnego z samym morderstwem, a mówią o stosunkach, jakie panowały w sielankowy Pirriwee. Później autorka przenosi nas w czas poprzedzający spotkanie szkolne. W ten sposób dowiadujemy się jak doszło do tragedii. O tym, kto zginął dowiemy się w dramatycznym finale. 
"Wielkie kłamstewka" do interesująca powieść, od której trudno się oderwać. Czyta się bardzo dobrze. Nie jest to wielka literatura, a dramat społeczny z wątkiem kryminalnym. Raczej kobieca, niż uniwersalna. Postacie są wyraziście zarysowane. Może nieco w zbyt uproszczony sposób. Plusem powieści jest dobrze zilustrowany sposób myślenia ofiar przemocy. Trzeba zrozumieć, że patologia ma miejsce i w idealnych, bogatych domach, wśród wykształconych ludzi. A sam sprawca często pozornie jest uroczym człowiekiem, którego uwielbiają wszyscy znajomi. Czasem trudno dostrzec oczywiste sygnały świadczące o przemocy. Nawet jeśli pojawiają się wątpliwości zwykle tłumaczone są na korzyść sprawcy. 
"Wielkie kłamstewka" to dobra, trzymająca w napięciu powieść. Polecam.

Liane Moriarty, Wielkie kłamstewka, Prószyński i S-ka, 2014, s. 496
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Tekst dla SzczecinCzyta.pl

piątek, 29 listopada 2013

Nelson Johnson "Zakazane imperium"



Atlantic City to piękne miasto położone nad brzegiem oceanu. Wprawdzie stolicą amerykańskiego hazardu pozostaje las Vegas, to Atlantic City zajmuje w tej dziedzinie drugie miejsce. Ogromna ilość kasyn, sklepów, klubów, restauracji, barów i innych rozrywek sprawiają, że ściągają tu turyści z całego świata. Każdy chce się przejść słynną już promenadą, po której w "złotych czasach" miasta spacerowali najgroźniejsi gangsterzy, gdzie zakazany alkohol lał się strumieniami, panował wszechobecny hazard, girlsy uwodziły spojrzeniem, a nad wszystkim tym czuwał mężczyzna z czerwonym goździkiem w butonierce - Nucky Johnson. 
"Zakazane imperium" to opowieść o mieście. Poznajemy historię o wizjonerze Jonathanie Pitneyu, który zapragnął zmienić piaszczystą, wietrzną wyspę Absecon w nadmorski kurort. Początkowo miało być to miejsce odpoczynku dla najbogatszych. Jednak szybko okazało się, że kluczem do sukcesu może stać się zmiana grupy docelowych odbiorców. Zauważono, że klasa robotnicza też chce wypoczywać. Ciężko pracując i oszczędzając chce móc pozwolić sobie na wakacje marzeń. Dlatego też obok drogich hoteli zaczęły powstawać małe pensjonaty, ekskluzywne butiki sąsiadowały z tanimi sklepikami z pamiątkami, a przy nowo wybudowanej promenadzie otwierano bary, domy gry i rewie. To tu właśnie w 1921 roku odbyły się pierwsze wybory Miss America. Nie było żadnych ograniczeń. Nie przejmowano się prawem - to miasto oferowało każdy rodzaj rozrywki.
Zupełnie nowe standardy wprowadził do Atlantic City Louis Kuehnle, nazywany Komandorem. To za jego rządów w mieście władza polityczna, wymiar sprawiedliwości, przedsiębiorcy i przestępcy połączyli swoje interesy i wspólnie pracowali na rzecz miasta i swoją. Schedę po Komandorze przejął syn miejscowego szeryfa - Nucky Johnson. Dopiero za jego czasów korupcja urosła do niespotykanych rozmiarów. Teraz kradł już każdy - zasada była jedna - dzielić się zyskiem z odpowiednimi ludźmi. Korupcja była wszechobecna. Nucky nie chciał piastować urzędów wybieralnych, dlatego zdecydował się na stanowisko skarbnika miejskiego. Jednak bardzo angażował się w politykę. Nic w mieście i regionie nie działo się bez jego wiedzy i aprobaty. Był mentorem, do którego o pomoc mógł się zgłosić każdy. Chętnie pomagał słabym i ubogim, pomagał rozwiązywać problemy, opiekował się ludźmi, którymi żelazną ręką rządził. Prawdziwy "ojciec chrzestny". Jego słabym punktem były kobiety i to właśnie spór o jedną z nich zapoczątkował jego upadek - Nucky i miejscowy magnat prasowy William Hearst zainteresowali się tą samą tancerką. Dzięki artykułom prasowym i wpływom politycznym zazdrosny Hearst zniszczył rywala. Władzę w mieście przejął senator Frank "Hap" Farley. Rządził do 1972 roku. Niestety złote czasy prosperity minęły. Dochody były coraz mniejsze, a miasto podupadało. Szansę na odnowienie przyniosło dopiero pojawienie się milionera Donalda Trumpa. 
Książka Nelsona Johnsona (zbieżność nazwisk autora i Nuckiego jest przypadkowa) stała się dla HBO inspiracją do stworzenia serialu "Boardwalk Empire". Wybrali oni najciekawszy ich zdaniem okres w historii miasta, nieco ubarwili opowieść, dodali kilka wątków, trochę pozmieniali i odnieśli wielki sukces. Na ekranie oglądamy cudowny, barwny i kolorowy świat lat 20-tych i 30-tych. Sama książka jest świetnym uzupełnieniem wiedzy. Dzięki niej poznać możemy prawdziwą historię Nuckiego Johnsona i przede wszystkim miasta. Autor nie skupił się tylko na wątkach sensacyjnych - wspaniale zarysował także socjologiczne oblicza miasta. Szczególną uwagę zwrócił na sytuację czarnoskórych mieszkańców Atlantic City. Nie jest to powieść fabularna, a dobrze i sprawnie napisana monografia. Uzupełniają ją zdjęcia archiwalne oraz serialowe. Całość wydana jest estetycznie.
To wspaniały prezent dla miłośników historii i tego serialu.

Nelson Johnson, Zakazane imperium, Wydawnictwo MUZA, 2013
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl



poniedziałek, 27 maja 2013

David Hewson "Dochodzenie"


Jesienią zeszłego roku wpadłam po uszy w amerykański serial "The Killing". Do ostatniego odcinka oglądałam go z zapartym tchem. To jeden z najlepszych seriali, jakie widziałam. Powstał na podstawie duńskiego serialu "Forbrydelsen". Podobno duńska wersja jest jeszcze lepsza. Piszę podobno, ponieważ zaczęłam wersję duńską zaraz po amerykańskiej i była dość zbieżna z tym, co już widziałam, a do tego brakowało jej wielkiego atutu wersji amerykańskiej - Joela Kinnamana.
Policjantka Sarah Lund właśnie jest na życiowym zakręcie. Złożyła wypowiedzenie i wraz z synem przenosi się do Szwecji. Ma tam rozpocząć biurową pracę i szczęśliwe życie przy boku narzeczonego. Dzień, w którym ją poznajemy, jest jej ostatnim dniem w duńskiej policji. Spakowała już swoje rzeczy, a do jej biura wprowadza się Jan Meyer. Tego właśnie dnia odnaleziono zwłoki młodziutkiej Nanny Birk Larsen. Śledztwo ma rozpocząć Lund, ale później poprowadzi je Meyer. Sprawa komplikuje się, kiedy wszystkie tropy prowadzą do kandydata na burmistrza - Troelsa Hartmanna.
W tym śledztwie nic nie jest jasne. Kolejne tropy pojawiają się, zmieniając tok śledztwa, wprowadzając w błąd i zaskakując. Współpraca z politykami też nie należy do łatwych. Zamiast o dobro dochodzenia, dbają oni jedynie o kampanie wyborczą. W tej książce wszyscy kłamią, mataczą, ukrywają dowody. Jak mówi Lund: Wiemy, że ktoś kłamie, nie wiemy o czym. Ta sprawa wciąga Lund, wydaje się, że jest ona jedyną osobą, której zależy na Nannie. Nie na polityce, nie na karierze, nie na własnym żalu  i wzajemnych oskarżeniach, ale na wyjaśnieniu tego, co stało się z dziewczyną. Lund żyje tą sprawą, odrzucając na bok własne życie i potrzeby. Zaniedbuje syna, wyjazd do Szwecji odkłada w nieskończoność. Jednak jedno trzeba jej przyznać - dzięki swojej dociekliwości i niezwykłej intuicji może przejść przez skomplikowany labirynt kłamstw. Jan Meyer podąża za nią, szanuje ją i uczy się od niej. Wspiera ekscentryczną indywidualistkę, jaką jest Lund. Razem są w stanie odkryć prawdę.
Książka Davida Hewsona powstała na podstawie scenariusza serialu. Trochę się tego bałam, ponieważ mam złe doświadczenia z tego typu twórczością. Początkowo miałam też wrażenie, że krótkie, proste zdania bardziej przypominają wskazówki, niż powieść. Później jednak przestałam się nad tym zastanawiać, a dałam się autorowi porwać. Początek historii oczywiście znałam, później fabuła znacznie różniła się od amerykańskiej wersji serialu. Nie wiem, jak z duńską (amerykański i duński serial mają różne zakończenia), ale ze słów autora wynika, że wprowadził sporo zmian, w tym kolejną wersję rozwiązania zagadki. Mimo, iż książka jest dość obszerna, ma 800 stron, czyta się ją błyskawicznie. Postacie są bardzo wyraziste, barwne i żywe. To, czego trochę brakowało mi w książce, to ukazania trudnych relacji Lund z synem.
"Dochodzenie" Davida Hewsona jest świetnym kryminałem. To powieść z tych, przez które może nam się zdarzyć zarwać noc. Nic w niej nie jest oczywiste i jasne. Nie sposób od razu odkryć kim był zabójca Nanny. Autor zwodzi nas do ostatniej strony. Z czystym sumieniem polecam ją wszystkim miłośnikom tego gatunku.

David Hewson, Dochodzenie, Wydawnictwo Marginesy, 2013
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl