Michała Witkowskiego można kochać lub nienawidzić - jedno jest pewne, nie da się być wobec niego obojętnym. Nie należę do zagorzałego, komentującego, facebookowego zakonu Michaśki, jednak dałam się porwać jego urokowi. "Drwal" sprawił mi wielką radość i szybko popędziłam do księgarni po jego drugą część "Zbrodniarza i dziewczynę". Mówić o tej powieści, że to kontynuacja to trochę nadużycie. "Zbrodniarz i dziewczyna" jest samodzielną powieścią, po której, w ramach sentymentu, snują się luj, Jadzia Parszywa i pozostali bohaterowie "Drwala". Jednak nie dajmy się zwieść. Ten powrót do Międzyzdrojów, to nie jest kontynuacja.
Nadchodzi jesień. Wszystko jest szare, bure i zimne. Po ulicach hula zimny wiatr, a w sercu Michaśki niespodziewanie maj. We włoskiej knajpce, przy dźwiękach marnego popu Michaśka zakochuje się w Studenciku. Miłość jest cierpieniem, zwłaszcza, jeśli okraszona jest katarem. Po wielu perypetiach i zabiegach ze strony miłych kelnerek para gołąbków w końcu pada w swoje ramiona. Michaśka nie wie jeszcze, że to wydarzenie zmieni jego życie.
Od tej pory wszystko kręci się jak na karuzeli. Mamy tu seryjnego retro-mordercę, śledztwo, dość dosadne opisy sekcji zwłok i wyścig z czasem. A wszystko to okraszone perypetiami ze Studenckiem. Czy mordercy uda się dopaść Michaśkę?
Trudno mi przyjąć sposób, w jaki policja wraz z prokuraturą wprowadziła pisarza do śledztwa. Jestem w tym temacie laikiem, jednak przeraża mnie myśl, że prowadzący śledztwo policjanci ciągają za sobą zblazowanego pisarza. Mało tego, nie spełnia on zadań postawionych mu na początku, a pałęta się po śledztwie i udaje bohatera. No cóż. To pisarskie prawo. Nie można zabrać Witkowskiemu tej jego radości.
Muszę przyznać, że mam wielką słabość do tytułowej dziewczyny. Egzaltowana Michaśka drażni mnie, jednak nie umiem nie ulec jej urokowi. Uwielbiam świat Witkowskiego. Tak w Drwalu, jak i tu panuje przytłaczająca, deszczowa, mglista i zimna aura. Tu katar, antydepresanty, problemy z nadwagą i nagrzaniem mieszkania są czymś zupełnie normalnym. Długie dygresje, ironia i samozachwyt nie opuszczają autora ani na chwilę. Jest celem groźnego przestępcy jednak nie to stanowi istotę jego opowieści. Zastanawiałam się, jak wybrnie ze sceny finałowej. Odpowiedź jest prosta, szybko i chyłkiem. Tyle zabiegów, dla takiego rozwiązania...
Wiele osób zarzuca Witkowskiemu zupełnie niepotrzebną z punktu widzenia fabuły podróż do Międzyzdrojów. No cóż, może i faktycznie ma słabe uzasadnienie, ale któż autorowi zabroni? Trudno też mieć do niego żal o samozachwyt, jaki przewija się w tej jego powieści. Taki już jego styl. Albo to akceptujemy, albo nie.
Może i książka "Zbrodniarz i dziewczyna" nie rzuca na kolana, jednak spędziłam z nią miło czas. Cenię Michała Witkowskiego i całą pewnością kupię kolejne jego książki. Mam nadzieję, że autor będzie nie tylko trzymał poziom, ale pójdzie dalej.
Od tej pory wszystko kręci się jak na karuzeli. Mamy tu seryjnego retro-mordercę, śledztwo, dość dosadne opisy sekcji zwłok i wyścig z czasem. A wszystko to okraszone perypetiami ze Studenckiem. Czy mordercy uda się dopaść Michaśkę?
Trudno mi przyjąć sposób, w jaki policja wraz z prokuraturą wprowadziła pisarza do śledztwa. Jestem w tym temacie laikiem, jednak przeraża mnie myśl, że prowadzący śledztwo policjanci ciągają za sobą zblazowanego pisarza. Mało tego, nie spełnia on zadań postawionych mu na początku, a pałęta się po śledztwie i udaje bohatera. No cóż. To pisarskie prawo. Nie można zabrać Witkowskiemu tej jego radości.
Muszę przyznać, że mam wielką słabość do tytułowej dziewczyny. Egzaltowana Michaśka drażni mnie, jednak nie umiem nie ulec jej urokowi. Uwielbiam świat Witkowskiego. Tak w Drwalu, jak i tu panuje przytłaczająca, deszczowa, mglista i zimna aura. Tu katar, antydepresanty, problemy z nadwagą i nagrzaniem mieszkania są czymś zupełnie normalnym. Długie dygresje, ironia i samozachwyt nie opuszczają autora ani na chwilę. Jest celem groźnego przestępcy jednak nie to stanowi istotę jego opowieści. Zastanawiałam się, jak wybrnie ze sceny finałowej. Odpowiedź jest prosta, szybko i chyłkiem. Tyle zabiegów, dla takiego rozwiązania...
Wiele osób zarzuca Witkowskiemu zupełnie niepotrzebną z punktu widzenia fabuły podróż do Międzyzdrojów. No cóż, może i faktycznie ma słabe uzasadnienie, ale któż autorowi zabroni? Trudno też mieć do niego żal o samozachwyt, jaki przewija się w tej jego powieści. Taki już jego styl. Albo to akceptujemy, albo nie.
Może i książka "Zbrodniarz i dziewczyna" nie rzuca na kolana, jednak spędziłam z nią miło czas. Cenię Michała Witkowskiego i całą pewnością kupię kolejne jego książki. Mam nadzieję, że autor będzie nie tylko trzymał poziom, ale pójdzie dalej.
Michał Witkowski, Zbrodniarz i dziewczyna, Świat Książki, 2014, s. 432