books on my mind: Wendy Lower "Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim"

niedziela, 8 listopada 2015

Wendy Lower "Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim"


Podobno wojna nie ma w sobie nic z kobiety. Trudno wyobrazić sobie przedstawicielki słabej płci w rolach katów i morderców. Nic bardziej mylnego. Człowiek jest tylko człowiekiem - niezależnie od płci, rasy czy wyznania. Strażniczki w obozach koncentracyjnych nazywano bestiami. Piękne twarze często kontrastowały z okrutnym zachowaniem. Co powodowało, że kobiety porzucały wyznaczone im przez idee nazistowskie role żon i matek i wyjeżdżały na Wschód? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć w swojej książce Wendy Lower.
Hitlerowska propaganda roztaczała przez Niemcami wspaniałe wizje, wyznaczała cele i nadawała życiu nowy sens. Działo się tak nie tylko w przypadku mężczyzn, ale również kobiet, a nawet dzieci. Kobiety miały jasno wpojony system wartości. Wiedziały, co im można, a czego nie. Znały swoją rolę w systemie. Miały rodzić dzieci, dbać o dom i opiekować się swoimi mężczyznami. Dla części z nich to ostatnie zadanie oznaczało porzucenie przytulnych i bezpiecznych domów i wyruszenie na kolonizację dzikich wschodnich terenów. Mężczyźni ruszali jako wojownicy, zdobywcy, panowie sytuacji. A kobiety? Czy wiodła je tam tylko miłość i potrzeba dbania o swoich ukochanych? Czy wierzyły w słuszność działań niemieckiej armii? Czy popierały zbrodnicze, bestialskie i okrutne działania, których były świadkami? Czy wierzyły w konieczność rozwiązania "problemu żydowskiego", którym tak skwapliwie zajmowali się ich mężowie?
W powojennych zeznaniach niemieckich kobiet rzuca się w oczy niezwykła lekkość, z jaką opowiadały o strasznych wydarzeniach, których były świadkami lub współuczestniczkami. Z czego to wynikało? Czy z faktu, iż wszelkie sądy skupiały się głównie na winie mężczyzn? Oczywiście miały miejsce procesy nadzorczyń z obozów koncentracyjnych, jednak stanowiły one mniejszość w masie przesłuchań, procesów czy wykonywanych wyroków. A może raczej w ich wypowiedziach nadal tliły się wpojone im idee?
Kobiety wyjeżdżały na Wschód z różnych powodów. Jechały tam chcące nieść pomoc pielęgniarki, sekretarki, żony, nauczycielki, pracownice socjalne, urzędniczki, a w końcu personel wojskowy i pracownicy obozów zagłady. Niektóre z nich były całkowicie świadome roli, jaką przyjdzie im odegrać, inne wierzyły w to, że będą mogły czynić dobro, jeszcze inne jechały nieświadome, zapatrzone w ukochanych. Część z nich była świadkami popełnianych zbrodni, inne czynnie w nich uczestniczyły. Niektóre, otoczone specyficznym kodeksem etycznym, jaki spotkały na Wschodzie, powoli i prawie niezauważalnie modyfikowały swój. Każda z nich zapytana, czy byłaby w stanie zabić człowieka, z pełnym przekonaniem odpowiedziałaby, że nie. No, ale przecież zabić Żyda czy niepełnosprawnego, to już zupełnie inna sprawa. To nie zabójstwo, a obowiązek, który należało skrupulatnie wypełnić.
Profesor Wendy Lower podjęła się trudnego zdania. Wiele napisano na temat mężczyzn, lecz materiałów dotyczących kobiet zachowało się bardzo niewiele. Pisząc swoją książkę opierała się na protokołach przesłuchań, wspomnieniach, listach czy pamiętnikach. Niektóre z bohaterek przywołuje z imienia i nazwiska. Jednak są one tylko przedstawicielkami całej masy niemieckich kobiet, które los rzucił na Wschód. Czy dziś, z perspektywy czasu, wiedząc to, czego one nie wiedziały, możemy je oceniać? Czy obecnie wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości i możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że ta sytuacja już nigdy nie mogłaby się powtórzyć? Nie możemy. Dlatego warto o tym czytać, dyskutować, myśleć. Może to uratuje, chociaż jedno życie ludzkie - czy to ofiary, czy też kata.

Wendy Lower, Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim, Wydawnictwo Czarne, 2015, s. 269

3 komentarze:

  1. To musi być naprawdę ciekawa lektura. To prawda, że z reguły wojna kojarzy się z mężczyznami i nie myślimy o tym, że kobiety też brały w tym udział. Zapisuję sobie tytuł i na pewno kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obił mi się już o uszy ten tytuł. Jest mroczny i wiele obiecuje. Lubię pokazywanie historii z perspektywy kobiet, bo przecież kobiety też brały udział w ważnych wydarzeniach - a tak niewiele się o nich mówię. Przeczytałabym. I zrobiłabym to z ogromną chęcią.

    Pozdrawiam,
    Po Książkach Mam Kaca

    OdpowiedzUsuń
  3. Przedee wszystkim, to bardzo ciekawy pomysł na reportaż. Chętnie bym go przeczytała.

    OdpowiedzUsuń